ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Ys

Oceń ten artykuł
(41 głosów)
(1972, album studyjny)
1. Introduzione (15:11)
2. Primo Incontro (3:27)
3. Secondo Incontro (3:06)
4. Terzo Incontro (4:33)
5. Epilogo (11:30)

Czas całkowitye: 37:47

dodatkowo na reedycji z 1994 roku:
6. La Tua Casa Comoda (3:47)

Czas całkowity: 41:34
- Lino Ajello ( guitar )
- Gianni Leone ( vocals, piano, organ, Moog, Mellotron, spinet, celeste )
- Vito Manzari ( bass )
- Gianchi Stringa ( drums )
Więcej w tej kategorii: Sirio 2222 »

1 komentarz

  • aleksander król

    Paręnaście lat temu, podczas włóczęgi po słonecznej Italii usłyszałem w autobusie kawał świetnej muzyki, a ponieważ nawet najpiękniejsze widoki mogą człowieka znudzić, zacząłem kierowcę ostro przepytywać kto to i co to... Jego angielski był jeszcze koszmarniejszy od mojego więc nasz dialog był lekko półśmieszny. Szybko przeszliśmy do rękoczynów, a jak wiecie - włosi są w gestykulowaniu niekwestionowanymi mistrzami świata i okolicy... Mojemu 'rozmówcy' nie przeszkadzało że akurat prowadzi autobus i ku mojemu przerażeniu zaczął coś bazgrać na jakimś karteluszku, kompletnie nie zwracając uwagi na kierownicę. Dziwne, ale reszcie pasażerów to nie przeszkadzało. Złapałem wręczoną mi z rozanieloną miną kartkę i czym prędzej zwiałem na swoje miejsce z solidnym postanowieniem że wysiadam na pierwszym postoju by nie kusić losu... Zanim dotarliśmy do owego postoju - przestudiowałem ów skrawek papieru - niewiele tam było : IL BALLETTO DI BRONZO - YS . Zaczęły się łowy.... W pierwszym miasteczku nie było, w drugim - nawet nie znali. Porażka! Dotarłem do Rzymu. Tu MUSIAŁO być.. Wtedy jeszcze nie wiedziałem gdzie szukać, więc zacząłem od wielkich sklepów muzycznych. Z coraz głupszą miną odwiedzałem kolejne sklepy - i NIC! Zacząłem podejrzewać głupi żart kierowcy, aż odwiedziłem bardziej 'dla zasady' maleńki sklepik na Via Di Potra Tiburtina, gdzie sympatyczna panienka spytała mnie czy chcę wydanie włoskie czy japońskie! No, teraz byłem przekonany że padłem ofiarą ponurego żartu, więc zażądałem japońca. Po chwili leżał na ladzie... A obok ich druga płyta!!! Dobrze że nie znam włoskiego, bo chyba bym poprosił to dziewczę o rękę.... Trochę oprzytomniałem jak zobaczyłem cenę, ale za nic w świecie nie zrezygnowałbym z dźwięków, które pamiętałem z autobusu.. Zapłaciłem z miną męczennika, złapałem moje skarby i popędziłem do hotelu, uzupełniając po drodze zapas płynów wspomagających odbiór muzyki....Nie minęło pół godziny i siedziałem z słuchawkami na uszach, sącząc cudowny płyn i zastanawiałem się co jest lepsze - ów płyn czy to co słyszałem w słuchawkach. A to co słyszałem było wielkie. 5 utworów utrzymanych trochę w stylu Tarkusa ELP. Doskonałe wykonanie. Bogate instrumentarium, moogi, mellotrony czyli wszystko to, za co pokochałem tę muzykę.. Utwory mają przebogatą strukturę, bardzo gęstą aranżację, typową dla Włochów z tamtego okresu. Kompozycje są głęboko przemyślane i doskonale zagrane. Jest to ewidentnie jedna z najlepszych płyt z gatunku włoskiego symfonicznego rocka, mogąca śmiało konkurować z najlepszymi płytami tego typu na świecie. I jeszcze jedno - jakość nagrania. Włosi w tamtym okresie nagrywali rock symfoniczny tak jak muzykę klasyczną a w szczególności operę i to słychać. Dźwięk jest znakomity. Myślę, że to jest jedna z największych włoskich płyt progresywnych i polecam ją wszystkim, a szczególnie fanom ELP , The NICE, Refugee itp..

    aleksander król niedziela, 16, styczeń 2011 21:37 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version