Trzy miesiące po wydaniu genialnego 'Storia di un Minuto' grupa miała gotowy materiał na drugą płytę. Ponoć powstał on już w czasie nagrywania 'jedynki', ale teraz został 'dopieszczony' i gotowy do wydania. Nagrania poszły szybko, miksy i produkcja również, więc jeszcze w tym samym roku (1972) światło dzienne ujrzała druga płyta PFM.
Dwa albumy w tak krótkim czasie? To trudne do zrobienia, ale jeszcze nie wyczyn, natomiast dwa TAKIE albumy to już zjawisko paranormalne! Dlaczego? Bo druga płyta PFM jest jedną z najlepszych płyt w historii gatunku na świecie, absolutnym kanonem rocka symfonicznego, wzorcem do którego będą porównywane inne płyty przez następne dziesiątki lat. Dzieło wybitne, doskonałe i piękne. 5 utworów, 34 minuty MUZYKI która wstrząsnęła światem i sprawiła że włoski rock progresywny stał się odrębnym gatunkiem muzycznym. Piękne linie melodyczne, dużo akustyki, setki pomysłów, zmiany tempa, zmiany klimatu, anielski flet, powalające klawisze, świetna gitara, rewelacyjna sekcja rytmiczna, doskonały wokal i nieprawdopodobne kompozycje - tak można jednym zdaniem scharakteryzować tą płytę, a żeby było weselej - nie ma w tym żadnej przesady. Aż 60% czytelników ProgArchiwes uznało ją za arcydzieło rocka progresywnego, a kolejne 28% za płytę wybitną. W Japonii została niekwestionowanym numerem 1, a w Ameryce Południowej jest traktowana niemal z czcią i zaliczana do pierwszej trójki rocka progresywnego na świecie i wizytówkę Italii. W Polsce, o dziwo parę osób też ją zna... (To żart, nie ma chyba fana proga w Polsce który jej nie zna). Polecam tą płytę i tą grupe absolutnie wszystkim, choć oczywiście amatorzy włoszczyzny znają ją na pamięć.