Quella Vecchia Locanda

Oceń ten artykuł
(41 głosów)
(1972, album studyjny)
1. Prologo (4:59)
2. Un Villaggio,Un'illsione (3:54)
3. Realta (4:13)
4. Immagini Sfuocate (2:59)
5. Il Cieco (4:11)
6. Dialogo (3:41)
7. Verso La Locanda (5:15)
8. Sogno, Risveglio E... (5:15)

Czas całkowity: 34:17
- Massimo Roselli ( piano, organ, Mellotron, Moog, electric sitar, cembalo, vocals )
- Giorgio Giorgi ( lead vocals, flute, piccolo )
- Patrik Traina ( drums )
- Romualdo Coletta ( bass, frequency generator )
- Raimondo Maria Cocco ( electric & acoustic & 12 string guitars, vocals )
- Donald Lax ( electric & acoustic violin )
Więcej w tej kategorii: « Il Tempo Della Gioia

1 komentarz

  • aleksander król

    QUELLA VECCHIA LOCANDA powstała na przełomie 1969 i 1970 roku w Rzymie. Początkowo, tak jak setki takich zespolików koncentrowali się na pop-przebojach i absolutnie nic nie zapowiadało zmiany stylu i zainteresowań grupy. Ten niezbyt chwalebny okres dokumentuje płyta wydana przez Mellow Records w 1993 roku i zatytułowana po prostu LIVE. Co było przyczyną nagłego zwrotu, całkowitego odejścia od lekkiej muzy, tego nie wiemy na pewno, ale gdzieś kiedyś słyszałem, że to efekt wstrząsu jakie młodzi ludzie we Włoszech przeżyli po wysłuchaniu Concerto Grosso Per I New Trolls. Dużo zespołów zmieniło wówczas swój styl i zaczęła się złota era włoskiego proga... QVL błyskawicznie zwrócili się w stronę klasyki, a właściwie jej subtelnego mirażu z rockiem progresywnym. W 1972 roku zarejestrowali materiał, który trzy miesiące potem został wydany na płycie pod niezbyt odkrywczym tytułem: Quella Vechia Locanda... Płyta natychmiast została okrzyknięta rewelacją i zyskała miano kultowej. Jedną z gwiazd QVL jest znakomity skrzypek (Donald Lax) który swoją grą zachwycił wszystkich. Posiadał klasyczne wykształcenie muzyczne i to słychać. Równie dobrze radził sobie na flecie Giorgio Giorgi, będąc jednocześnie wokalistą. Znakomita gitara to Raimondo Maria Cocco. Nad klawiszami niepodzielnie panował Massimo Roselli, a miał w swoim asortymencie fortepian, dwa Moogi, mellotron i dwa Hammondy... Na basie Romualdo Coletta i na perkusji fenomenalny Patrik Traina. Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych płyt nagranych we Włoszech. Od początku cieszyła się ogromną popularnością. Japońskie wydania są do dziś jednymi z najbardziej poszukiwanych płyt progresywnych. Osiem utworów i tylko 34 minuty. Ale JAKIE minuty! To piękna płyta, poruszająca problemy samotności, przemijania i wyobcowania jednostki w coraz bardziej komercjalizującym się świecie (w 1972 roku?!). Rozpoczyna się cytatem z Brahmsa (piękne trio fortepianowe no 8) a kończy przepięknym motywem, również fortepianowym. A w międzyczasie... 'Dach się rozpada, w teatrze świata.... Można tu znaleźć tylko ból, a ja szukam światła, dla Ciebie...' Piękne teksty i piękna okładka podkreślająca ulotne przesłanie płyty. Zachwyca muzyczna różnorodność, doskonałe fragmenty instrumentalne, piękne linie melodyczne i wyciszenia akustyczne. Fantastyczne sola klawiszowe i gitarowe, zmiany rytmu i nastroju, cudowny flet... Polecam wszystkim, a dla fanów włoskiej sceny - absolutny MUS.

    aleksander król niedziela, 30, styczeń 2011 19:58 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.