Z włoskim rockiem progresywnym, czy też symfonicznym jest coś dziwnego - albo się go kocha, albo nienawidzi... Długo się zastanawiałem dlaczego i wreszcie na to wpadłem : niektórzy cierpią na 'brak tolerancji językowej' !
Cóż, dolegliwość jak każda inna, a że lekarstwa na nią nie ma, trzeba pacjenta z tym oswoić.. Należy zacząć od zapodania choremu formacji jak najbardziej włoskiej, ale z wokalem... angielskim. Proponuję jako dawkę uderzeniową pierwszą płytę doskonałej, czysto-włoskiej, Acqua Fragile. Płyta z słusznego, 1973 roku. muzycznie nawiązuje do Genesis, Gentle Giant oraz rodzimego PFM lub BANCO DEL MUTUO SOCCORSO. Ciekawostką jest wokalista. To Peter Gabriel. No...nie do końca oryginalny, ale do złudzenia przypominający pierwowzór... Barwa głosu wręcz identyczna, paru ludzi już nabrałem że to zaginione nagrania Genesis z 1971 roku...Pierwszy utwór (jakby żywcem wyjęty z Foxtrota) chyba najbardziej nawiązuje do twórczości Genesis. Całość jest utrzymana w podobnym stylu, może fragmentami przyprawiona Gentle Giant - na pewno nie jest to muza dla wielbicieli neoprogresu, ale amatorzy starych brzmień będą zachwyceni... Skojarzenia z włoską PFM nie są przypadkowe - po rozpadzie Acqua Fragile, wokalista odnalazł się właśnie w Premiacie (płyta Chocolate Kings z 1975r.)