Il Bacio Della Medusa

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2004, album studyjny)
1. Requiem per i Condannati a Morte Incl. “Sogno Post Mortem: Fine d’un Inverno”
2. Orientoccidente
3. Scorticamento di Marsia (I, II, III, IV)
4. Il Vino (Breve Delirio del Vino)
5. Cantico del Poeta Errante (I, II,, III)
6. De Luxuria, et de Ludo, et de Taberna (I, II)
- Simone Cecchini ( vocals, 6 & 12 acoustic guitar, mandolina, charango )
- Simone Brozzetti ( electric guitar )
- Federico Caprai ( bass )
- Diego Petrini ( drums, percussion )
- Eva Morelli ( flute, ottavino )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Il Bacio Della Medusa jest moim prywatnym odkryciem roku 2008. Tak dobrego rocka progresywnego w klimacie lat siedemdziesiątych nie słyszałem dawno. Jako pierwszy wpadł w moje ręce jednak nie debiut, lecz drugi album tej włoskiej formacji.
    Na moją prośbę otrzymałem od Black Widow Records egzemplarz jedynki do recenzji. Widziałem, że ma ona zdecydowanie gorsze oceny, niż fantastyczny Discesa agl'inferi d'un giovane amante. Musiałem się z tym zmierzyć.

    Do zdecydowanych plusów albumu należy jego długość. Tylko sześć numerów i choć nie są one krótkie (bo i nie powinny takowe być), to przynajmniej nie powodują tego strachu, co ujrzenie dwunastu tytułów na odwrocie okładki.
    Rozpoczyna się wręcz metalowo. Ostro przesterowane dźwięki gitar i wokalu, a w tle perkusista, który uwija się jak w ukropie. Ponieważ jednak zespół nie mógł by być nazywany progresywnym gdyby coś nie namieszał w aranżacji, to później mamy balladowy fragment, akustyczny i przyjemny. Nie jest to jednak żaden majstersztyk, a tylko bardzo dobry numer. Nie znam niestety włoskiego, więc nie mogę powiedzieć o czym traktują teksty. Wiem tyle, że pojawia się w nich często słowo które po włosku oznacza zakręt, a po polsku coś zupełnie innego :)
    Orientoccidente także nie pozwala nam na nudę. Tempo znów jest momentami szaleńcze, choć numer zdecydowanie bardziej wpada w ucho niż poprzednik. Wydaje mi się, że w swych początkach Il Bacio Della Medusa miało aspiracje stania się heavy metalowym zespołem, a na pierwszym albumie nie zdążyli jeszcze z tego do końca wyewoluować. Oczywiście nie ujmuje to w żadnej mierze wartości samej muzyki, która jest bardzo dobra.
    Podzieliłbym ten album na dwie części. Pierwsza część to kompozycje od pierwszej do trzeciej, a druga, analogicznie, od czwartej do szóstej. Dlaczego tak? Otóż dlatego, że ostatnie trzy numery stoją kompozytorsko o poziom wyżej.
    Pierwszą część zamyka Scorticamento di Marsia, który przez zagrywki na flecie i ogólną melodykę przypomina nagrania starszych kolegów z włoskiego podwórka - Delirium. Nie wiem, czy to zamierzone podobieństwo, ale przy okazji tego numeru takie porównanie samo ciśnie mi się na usta. Choć scena włoska jest na tyle rozbudowana, że na pewno każdy z Was znajdzie zbieżność z muzyką jakiegoś innego klasyka.
    Ta czternastominutowa kompozycja zawiera w sobie wszystko, co najlepsze w twórczości IBDM. Muzycy nie idą na łatwiznę i starają się zapewnić nam jak największą paletę nastrojów oraz stylów. Zespół potrafi w przeciągu sekundki przejść z rock'n'rolla do jazzu. Wychodzi im to naprawdę świetnie.

    Niestety nie dysponuję winylem a tylko wersją kompaktową tego albumu, ale i tak umówmy się, że zaczynamy stronę B.

    A wita nas ona... miejskim folkiem, takim z akordeonem, choć oczywiście jest to całkiem inny biegun niż nagrania Szwagierkolaski. Jest to raczej podrockowiona wersja dźwięków, jakie można by spotkać na przedmieściach Rzymu czy Paryża. Zespół nie stroni także od tanga, co mnie, wielbiciela muzyki z Ameryki Południowej, wielce cieszy.
    I tak dochodzimy do (UWAGA!) jednej z moim zdaniem najbardziej spójnych i przemyślanych kompozycji w historii muzyki rockowej. Nazywa się ona Cantico Del Poeta Errante, i jeśli ktoś nie ma zamiaru kupować albumu, a mimo wszystko chciałby skonfrontować moją opinię z rzeczywistością, powinien odwiedzić myspace grupy. Tam znajdzie to nagranie gotowe do natychmiastowego odsłuchania. A co w nim takiego szczególnego? Otóż są tu cudowne linie melodyczne oraz bardzo chwytliwe motywy, które bardzo płynnie przechodzą między sobą. Mamy tu i archetypową, choć niebanalną, przebojową balladę rockową, podkład gitarowy rodem z flamenco, troszkę obowiązkowej psychodelii, wreszcie - piękną rockową jazdę z ciekawą partią chóru. Całość jest tak dopasowana i każdy z elementów jest tak bardzo trafiony... może to i dobrze, że takie utwory nie zdarzają się tak często jak bym chciał, bo wtedy ciężej byłoby doceniać takie perełki. No właśnie. Chyba w sumie lepsze perły z których odnajdywania radość jest ogromna, niźli 100 genialnych albumów rocznie.
    IBDM nie daje nam chwili wytchnienia. Poprzedni numer stał się dość niespodziewanie historią, a ostatnim kawałkiem jest De Luxuria, et de Ludo,et de Taberna. Zespół znów prezentuje nam swoje zamiłowanie do mocnego brzmienia, momentami gitary grają w thrash metalowym stylu, jaki można usłyszeć na Ride The Lightning lub And Justice For All. Ale poza tym mamy udziwnioną melodią graną tremolo (zdecydowanie nie nadającą się na podróż gondolą) oraz nieodłączny balladowy fragment. Nastrój niesamowitości chcą potęgować klawisze i za pomocą lekko wschodniej melodyki udaje im się to. Pojawia się nawet wokaliza, która przypomina numer Sahara z repertuaru Grobschnitt. Jest to kompozycja zdecydowanie warta polecenia. Jak zresztą i cały album.

    I tylko mam mały problem z oceną. Bo za ostatnie trzy czy nawet cztery numery powinienem postawić pełne pięć gwiazdek. Ale mam wrażenie, że album jest jednak ciut gorszy od następnego, że to jeszcze nie jest 100% szczyt możliwości zespołu.
    Wiem, że stać ich na więcej. A ponieważ w następnych latach w przypadku IBDM poprawa nastąpiła zarówno na poziomie kompozytorskim (to znaczy, że został on wyrównany do najwyższego punktu) oraz polepszenie brzmienia, odejmę pół gwiazdki i postawię 4,5/5.

    4,5/5

    Rafał Ziemba poniedziałek, 23, listopad 2009 20:15 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.