The Trip

Oceń ten artykuł
(15 głosów)
(1970, album studyjny)
1. Prologo
2. Incubi
3. Visioni Dell'AldilÃ
4. Riflessioni
5. Una pietra colorata
- Billy Gray / guitars, vocals
- Arvid "WEGG" Andersen / bass, vocals
- Pino Sinnone / drums, percussion
- Joe Vescovi / organ, vocals
Więcej w tej kategorii: « Atlantide

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Włoski zespół the Trip został założony w 1966 roku w... Londynie. Dlaczego? Bo powstał jako grupa towarzysząca Riki'emu Maiocchi. Bardzo szybko zrezygnowali z tego 'towarzyszenia' i rozpoczęli samodzielną wycieczkę przez zawiłe meandry świata muzyki. W składzie byli zarówno Włosi jak i Anglicy. Ciekawostką dość dużego kalibru jest pierwotny skład grupy - pierwszym gitarzystą był Ritchie Blackmore! Tak, to TEN Ritchie, podpora Deep Purple przez dłuuuugie lata... I następna ciekawostka - wyleciał ze składu bo był za słaby.... Zastąpił go William Billy Gray - naprawdę doskonały gitarzysta, posiadający klasyczne wykształcenie. Pod koniec 1969 roku grupa zarejestrowała swój pierwszy album zatytułowany po prostu 'the Trip'. Płyta ukazała się na początku 1970 roku wydana przez włoski oddział RCA. Dźwięki które tworzył zespół wywołał przerażenie w kierownictwie wytwórni, mimo to zdecydowali się jednak na wydanie tej płyty, aczkolwiek umieścili na okładce ostrzeżenie i informacje że 'wszystko co słyszycie jest stworzone za pomocą gitary, basu Hammonda i perkusji'. Dziś to już nikogo ani nie dziwi, ani nie zaskakuje, ale na tamte lata publiczność przyzwyczajoną do grzecznych piosenek musiało szokować... Oryginalny winyl z tym ostrzeżeniem jest wart około 1000 euro. Materiał na płycie przełamał pewną barierę na włoskiej scenie muzycznej i stał się drogowskazem dla licznych młodych zespołów chcących zerwać z obowiązkową wówczas formą muzyczki lekkiej i prostej... Trip po czterdziestu latach brzmi świeżo, a niektóre fragmenty to niemal współczesny progres. Muzyka zawarta na pierwszej płycie grupy to wybuchowa mieszanka doskonałego rocka z elementami hard i bluesa, wczesnego progresu i elementów postpsychodelicznych. Na pierwszy plan wysuwają się naprawdę znakomite klawisze i doskonała gitara. Te klawisze (Joe Bishop) to również eksperymenty dźwiękowe (te, które tak zszokowały ówczesną publikę), ale również wspaniałe solówki i pasaże. Już w pierwszym utworze otwierającym płytę gość pokazał, że rozróżnia czarne klawisze od białych i na dodatek wie co z nimi zrobić...
    A dalej? Kapitalna gra, świetne solówki i dialogi z 'drugim Wielkim' - Williamem, na gitarze. Razem stworzyli doskonały duet, który stał się wzorem dla setek młodych grup. Gitara brzmi fragmentami niemal współcześnie, zachwyca barwą, nie mówiąc o technice. Po drugim przesłuchaniu już mnie nie dziwił fakt rezygnacji z usług Blackmore'a. Grupa jest zaliczana do absolutnej czołówki włoskiej sceny rockowej, a ich debiut do najważniejszych płyt na tej scenie. Zdecydowanie polecam wszystkim fanom staroci, natomiast czystym progresowym proponowałbym rozpoczęcie przygody z Trip'em od późniejszych płyt...

    Aleksander Król środa, 16, luty 2011 10:16 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.