Storia o leggenda

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(1977, album studyjny)
Side 1
1. Tenerci per mano (4:40)
2. Storia o leggenda (5:05)
3. Il musicista (4:40)
4. Come una giostra (4:25)

Side 2
5. Se io lavoro (4:20)
6. Un angelo (4:50)
7. Il quadro (4:10)
8. Al mercato delle pulci (4:05)

Total Time: 36:15
- Antonio Pagliuca / Hammond organ , polymoog, minimoog, piano, harmonium, accordion
- Aldo Tagliapietra / Fender bass, voice, indian harp
- Michi Dei Rossi / Pearl drums, marimba, glockenspiel, various percussion
- Germano Serafin / electric Fender guitar, acoustic guitars
Więcej w tej kategorii: « Uomo di pezza Florian »

1 komentarz

  • Aleksander Król

    1977 rok. Era Zmierzchu. Zdecydowana większość włoskich grup progresywnych już nie istnieje. Kilka jeszcze walczy o przeżycie... Publiczność coraz bardziej oscyluje w kierunku San Remo, progres umiera...a może już umarł..? W takich warunkach, w Paryżu, 14 października Le Orme wchodzą do studia by nagrać kolejną płytę. Mają za sobą genialną Wielką Trylogię ('Collage', 'Uomo Di Pezza' i 'Felona E Sorona'), znakomite 'Contrappunti' i dwie kolejne, nieco lżejsze płyty. Doskonale wiedzą, że aby 'przeżyć' nie mogą nagrać zbyt trudnej płyty. Era skomplikowanych, połamanych 15-minutowych utworów już minęła... Wytwórnia płytowa żąda przebojów(!!!). Wybrali kompromis - to grzeczna, ładna płyta, utrzymana w stylu progresywnym, mająca wielkie i piękne momenty, jednocześnie proponująca elementy ocierające się o ambitny pop. 8 utworów, lekko ponad 36 minut muzyki. Muzyki dobrej, jak zwykle doskonale zagranej. Ale już nie ma hammonda, nie ma melotronu, są syntezatory... Z perspektywy czasu widać, że to dobra płyta (może nawet bardzo dobra) i bardzo dobrze zaaranżowana. Jej siłą są świetne kompozycje, dokładnie takie jak w tym czasie mogły lub musiały być... Oczywiście nie można ich porównywać do Wielkiej Trylogii, ale to przecież nie te czasy. To jedna z najlepszych o ile nie najlepsza płyta Ery Zmierzchu. Przyniosła grupie kolejny sukces finansowy i całe rzesze młodszych fanów dla których 'Felona e Sorona' była za trudna. A poza tym... naprawdę fajnie jej się słucha! Są tu doskonałe kompozycje, są piękne melodie, świetna gra klawiszy, bardzo fajna gitara, dobry wokal i jak zwykle bardzo dobra sekcja rytmiczna. Czegóż chcieć więcej? Polecam wszystkim fanom włoszczyzny - jako bardzo dobre uzupełnienie kolekcji, a osobom które dopiero zaczynają swoją przygodę z włoskim rockiem progresywnym - jako sympatyczny wstęp do poznania Złotej Ery...

    Aleksander Król niedziela, 24, kwiecień 2011 11:55 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.