1 komentarz

• 

  Przyznam się szczerze! Jak bardzo kibicuję chłopakom ze State Urge, tak miałem pewne obawy co do nowego wydawnictwa płytowego. Były one poparte faktem znakomitego debiutu sprzed dwóch lat w postaci albumu „White Rock Experience”. Zwykle mawia się, że to właśnie druga płyta w dorobku każdego zespołu pokazuje jaka siła w nim drzemie. Z jednej strony głęboko wierzyłem w ambitnych muzyków z Gdyni, znając już od jakiegoś czasu ich wielki potencjał twórczy. Z drugiej obawiałem się, czy ta perełka jaką niewątpliwie jest State Urge podniesie ciężar gatunkowy, jaki sobie ustanowiła pierwszym albumem. I tutaj już na wstępie pragnę do Was, drodzy muzycy State Urge napisać – „chapeau bas”. To co właśnie wydaliście to kolejny majstersztyk! Mało tego!!! Nowy album „Confrontation” zawiesza poprzeczkę jeszcze wyżej. Sprawia też wewnętrzne poczucie spokoju, że następnym razem nie będę miał już chyba aż takich obaw o waszą kolejną płytę.
  
  Życiowe konfrontacje to nasza codzienność. Każdy z nas jest w ciut innym punkcie. A jednak ta życiowa walka o jak najlepszy kolejny dzień w życiu jest dla każdego z nas podobna. Tak naprawdę walka ta rozpoczyna się w okresie, kiedy zaczynamy wchodzić w iście dorosłe życie. Czyli dokładnie w punkcie, w jakim są czterej młodzi Panowie w białych koszulach. To właśnie z punktu ich widzenia znajdziemy na albumie „Confrontation” przepis na to, jak rozwikłać siatkę rozmaitych rozterek, w które wplątani są młodzi ludzie, startujący właśnie w świecie pełnym brutalnych przepisów, nakazów i zakazów. Można zatem powiedzieć, że muzycy gdyńskiej formacji rzucają się na głęboką wodę, zupełnie jak postać z okładki...
  
  Muzyka powala na łopatki! Od samego początku słyszymy mnóstwo muzycznej werwy (tytułowe ‘Confrontation’,‘Revival’). Kompozycje tym razem tworzą konceptualny porządek. Są także połączone ze sobą, przez co muzykę chłonie się od deski do deski z prawdziwym dreszczykiem emocji. Bo tych dreszczyków jest tu mnóstwo! Jedne utwory brzmią spokojnie i niemal sennie (‘Cold As A Lie’), inne – jak to w życiu bywa, zabierają nas w wir trochę nieuporządkowanej i psychodelicznej jazdy bez trzymanki (Liquid Disease’ czy też ‘New Season’). Są też fragmenty, które zamrażają krew w żyłach (organy w znakomitym ‘Midnight Mistress’), a za chwilę delikatny, akustyczny fragmencik znów koi i nastawia optymistycznie. Jednym słowem mówiąc, ta cała huśtawka nastrojów w pełni nasyca duszę słuchacza. Absolutnym majstersztykiem jest sam finał płyty w postaci kompozycji ‘More’, brzmiącej ciut inaczej niż reszta płyty, choćby za sprawą ciut innego brzmienia perkusji. Czyżby to kolejny kierunek zespołu?
  
  State Urge nadal blisko do muzyki Pink Floyd czy Archive. Tyle, że tym razem na fundamentach owych muzycznych fascynacji powstaje coś, co trudno opisać i co moim skromnym zdaniem powoli stanie się nową jakością polskiej sceny rocka progresywnego. Album „Confrontation” to prawdziwy majstersztyk, którym powinniśmy się chwalić gdzie się tylko da, bo zespół State Urge zasługuje na to, by poznał go szerzej muzyczny świat. Dwaj Marcinowie, Michał i Krystian tworzą coś, co może przejść w historii polskiej muzyki podniesionej do rangi sztuki zapisane co najmniej tłustym drukiem.
  
  chapeau bas
  6/5 !!!
  
  Krzysiek ‘Jester’ Baran

  Krzysztof Baran wtorek, 03, luty 2015 21:19 Link do komentarza