Openspace

Oceń ten artykuł
(22 głosów)
(2008, album studyjny)
1. On the Edge (7:08)
2. So Far Away (5:13)
3. Paper Rose (5:35)
4. The Expanding Universe (3:11)
5. Cul de Sac (3:51)
6. Chwile (5:38)
7. Pogoda Ducha (4:50)
8. Wiraż (5:08)
9. 1201 (6:45)

Czas całkowity: 47:19
- Marcin Korzeniewski    (vocals , keyboards)
- Rafał Szulkowski    (drums)
- Robert Zahn    (bass guitar)
- Marcin Zahn    (guitars)
Więcej w tej kategorii: Elementary Loss »

1 komentarz

  • Krzysztof Baran

    Dobra muzyka to przestrzeń. Otwarcie do niej drzwi jednym przychodzi łatwiej, innym z większym trudem. Oczywiście potrzebne są jeszcze osoby, które pokierują i pomogą w nagraniu i wydaniu dzieła. Takim dobrym duchem, pomagającym młodym, ambitnym artystom jest krakowska wytwórnia LYNX Music.
    Śledząc kolejne wydawnictwa wytwórni, znalazłem prawdziwy art-rockowy rodzynek! Gdzie są w Polsce jedne z drzwi do muzycznej przestrzeni? W Wołominie!
    Openspace to cztery ambitne osobowości z równie ambitnymi fascynacjami muzycznymi i bardzo wrażliwymi duszami artystycznymi. Fascynacje słychać tu na każdym kroku, ale ponieważ są one niezwykle wszechstronne, to owa przestrzeń muzyczna jest powalająca! Zupełnie nie ma mowy tu o debiutanckim nieokrzesaniu, a to dzięki temu, że zespół istnieje już kilka dobrych lat i miał już pierwsze doświadczenia z rejestrowaniem materiału. Większość nagrań rejestrowana była wcześniej a owe wydawnictwo spina ten okres w działalności grupy. Materiał jest przemyślany i dopracowany w każdym calu, przez co widać że muzycy oprócz wrażliwych ludzi są również dobrymi rzemieślnikami!
    Płyta dzieli się jak gdyby na dwie części. Choć stylistycznie materiał jest różnorodny (iście art-rockowy - zawiera mnóstwo zakrętów rockowej progresji), to jednak podział następuje pod względem językowym. Pierwszych pięć utworów Marcin Korzeniewski śpiewa w języku rocka, następne zaś po polsku. Wsłuchując się w muzykę, można dość łatwo wyłowić kolejnych mistrzów, na których wychowali się muzycy. Gitarowe odjazdy a'la Gilmour i Rothery, ład rytmiczny a'la Rush czy też nieład a'la Porcupine Tree. Instrumenty klawiszowe sięgają korzeni i czasów gdy Keith Emerson rozwalał kolejne klawiatury a Rick Wakeman czarował swoimi pejzażami w Yes. Słychać tu zadziorność Dream Theater (otwierające 'On the Edge', 'Wiraż'), Genesisowskie pokręcenie ('Cul De Sac'-czyż to nie przypadek? :) ), Floydowski nastrój ('Chwile') a nawet momentami delikatne ujazzowanie (choćby 'The Expending Universe').
    Płyty słucha się bardzo dobrze, bo nie ma w materiale mowy o nudzie. Dzieje się wiele, a wspomniane nawiązania są sklejone w toń zmian nastrojów. Po napisaniu tej recenzji, od razu otworzę drzwi i natychmiast przejdę się na spacer po owej przestrzeni, by zażyć art-rockowego tlenu. Płyta bardzo mi się podoba i polecam ją z pełną gwarancją!

    Krzysztof Baran niedziela, 20, lipiec 2008 21:49 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.