1. Boris And His 3 Verses, including Flow Guides Aren't My Bag (11:00)
2. Texas Armadillo (1:48)
3. 3, Almost 4, 6 Yea (8:46)
Side 2
4. Tuta In The Moya & Tyreczimmage (10:50)
5. Three Tons Of Fresh Thyroid Glands (10:20)
Czas całkowity: 42:44
- Phil Kimbrough ( keyboards, synthesizers, mandolin, wind instruments )
- Mark Tippins ( guitars, banjo, vocals )
- Marc Miller ( bass )
- Rick Rodenbaugh ( vocals )
2 komentarzy
-
W uzupełnieniu recenzji Ola, chciałbym dodac i uściślić kilka faktów.
Konrad Niemiec środa, 24, październik 2012 21:35 Link do komentarza
Zacznę od muzyki - zgadzam się z Olem, że to płyta znakomita, ale czy rewelacyjna?
Miejscami za bardzo folkowa, jak na rockowy zespół. Winić ich za bardzo za to nie można.
Kiedy chłopaki nagrywali tą płytę mieli wszyscy po 20-21 lat i nie byli do końca ukształtowani stylistycznie. Chcieli grać skomplikowaną muzykę i to im się udało, lecz wykorzystanie dużej ilości folkowych instrumentów pchnęło tą płytę w ścieżkę nie do końca zrozumiałą dla firm fonograficznych.
Płyta została nagrana w studiach Universal Recording w Chicago i wytłoczona w ilości 300 kopii. Tylko na tyle mieli pieniędzy.
Było to totalne DEMO, z którym sami chodzili po wszystkich wytwórniach płytowych w Nowym Jorku i Chicago.
Zanosili je wszędzie tam, gdzie chcieli ich wpuścić, dotarli z nią do wszystkich niezależnych radiostacji w Chicago. Był rok 1975.
Wszyscy im odmawiali i nikogo z ówczesnych managerów nie zainteresowała ich muzyka.
Dzisiaj odbieramy ją inaczej.
W 2004 roku została wydana jej kompaktowa edycja nakładem firmy Syn-Phonic. W tej wersji firma odgrzebała jeszcze jeden utwór wydany jako bonus - The Basic Of Dubenglazy While Dirk Does The Dance. Utwór trwa 9 minut i 51 sekund i jest znakomitym dopełnieniem tej surowej płyty.
Brak sukcesów związanych z promocją tego albumu, spowodował, iż muzycy zdecydowali się nagrać własnym sumptem pełnowymiarowy longplay, który mógłby zaistnieć na rynku jako samodzielna płyta. I tak pomysły z płyty BORIS stworzyły płytę Sacred Baboon. Nagraną nie jak pisze Olo 14 później, a zaledwie kilka miesięcy po Boris, w początkach 1976 roku, ale o tym już w recenzji płyty Sacred Baboon. -
Kilkanaście lat temu, tropiąc we Francji moje ukochane starocie płytowe, w rozmowie z bardzo zaangażowanym sprzedawcą (też fanatyk staroci...) padła nazwa amerykańskiej wytwórni Syn-Phonic. Nie znałem. Pokiwał głową ze zrozumieniem i wyjął płytkę grupy YEZDA URFA pod tytułem Boris. Nauczyłem się przy wcześniejszych spotkaniach, że z tym gościem się nie dyskutuje, tylko prosi o jeszcze... Tak też zrobiłem i po chwili pędziłem do hotelu z zestawem 10-ciu płyt z Syn-Phonika. Zacząłem od wspomnianej Yezdy Urfy. Okładka paskudna, ale bardziej interesowała mnie zawartość. Słuchawki na uszy, napój w dłoń i poszło.
Aleksander Król poniedziałek, 06, grudzień 2010 15:09 Link do komentarza
Początek folkowo progresywny, ale jakiś taki nie do końca przekonujący, niby były dwie fajne solówki klawiszowe, ale rewelacją tego nazwać nie mogłem. A potem przyszła trzecia minuta i mój odtwarzacz oszalał! Ja też... Ależ to fantastyczny kawał muzy! Sięgnąłem po okładkę, jakoś zaczęła mi się bardziej podobać.. Środek piękny, dużo zdjęć. Szukałem składu, znalazłem i znów zaskoczenie - byłem przekonany że śpiewa wokalistka, a to facet! Rick Rodenbaught. Nie uwierzyłbym, gdyby nie zdjęcie. Brad Christoff na perkusji, Phil Kimbrough klawisze, mandolina i flety (przepiękne), Mark Tippins gitary i banjo, oraz Marc Miller - bas. Oryginalna płyta ukazała się w 1975 roku w powalającym nakładzie 300 egzemplarzy!!! Zbaraniałem. O co tu chodzi?! Jak to możliwe??? Taka MUZYKA???
Pierwszy utwór to cudowny progres będący połączeniem stylu Yes, Gentle Giant i Genesis. Kapitalne pomieszane rytmy, świetne wstawki akustyczne, dziesiątki doskonałych pomysłów muzycznych zagranych z ogromnym wyczuciem i lekkością. Drugi - to dwuminutowa... miniaturka - bardzo amerykańska czyli... progresywne country. Cudo! Dalej prawie dziewięciominutowy rewelacyjny utwór w stylu pierwszego, tylko dodatkowo cytaty z klasyki. No i flety - poezja. Kolejny utwór - blisko 11 minut. Nagle dociera do mnie, że oni nie grają w stylu Yesów, Gentle Giant i Genesis - oni grają jak Yezda Urfa! To nie byli debiutanci zapatrzeni w swoich mistrzów - to w pełni świadoma swoich możliwości znakomita kapela, która w sposób absolutnie perfekcyjny grała SWOJĄ doskonałą muzykę. Zrozumiałem dlaczego nasze (europejskie) wielkie progresywne kapele nigdy nie zrobiły tam wielkiej kariery (poza PINK FLOYD) - amerykanie mieli swoje grupy grające taką muzę (to dla niektórych będzie herezja) i to na dużo wyższym poziomie. Piąty (niestety ostatni) kawałek jest tego najlepszym dowodem - znów ponad 10 minut fantastycznego progresywnego szaleństwa, orgia fletów, nieprawdopodobnie połamane rytmy, fantastyczne sola klawiszy i arcyciekawa gra gitarzysty.
Po ostatnich dźwiękach długo nie mogłem dojść do siebie.. Jak to jest możliwe że nikt tego nie zna??? Czemu media o tym milczą , nawet te które nie boją się ambitniejszej muzyki?! Yezda Urfa nagrała w 1975 roku coś, co jest absolutnym kanonem gatunku, jedną z dziesięciu najlepszych płyt rocka progresywnego w historii muzyki. I jaki diabeł przykrył to ogonem, tak dokładnie, że trzeba dużo wysiłku i samozaparcia żeby w ogóle usłyszeć nazwę tej kapeli? 14 lat później zespół ponownie spróbował swoich sił nagrywając kolejną płytę Secret Babon, utrzymaną w tym samym klimacie, ale końcówka lat osiemdziesiątych to był zły okres dla takiej muzyki. I jakże miła niespodzianka - w tym roku ukazała się trzecia płyta Yezdy Urfy - live NEARfest 2010, ale jeszcze do niej nie dotarłem. Ileż trzeba mieć w sobie miłości do tych dźwięków żeby wytrzymać 37 lat bez sukcesu...? Płytę BORIS polecam wszystkim. Powinna być puszczana w szkołach, muzeach, autobusach, szpitalach, przepisywana przez lekarzy chorym na wszystko i grana w świątyniach. Może wówczas ludzie usłyszeliby różnicę pomiędzy MUZYKĄ i tym, co dziś jest nazywane muzyką...
Albumy wg lat
Recenzje Art Rock
- Gdy uświadomimy sobie, że Wojtek Ciuraj (niedawno) skończył 30 lat… Skomentowane przez Gabriel Koleński Iluzja dnia (Ciuraj, Wojciech)
- Andareda, zespół z dużym doświadczeniem, powraca po dłuższej przerwie z… Skomentowane przez Gabriel Koleński Eksperyment człowiek (Andareda)
- Finlandia znana jest z niezwykle utalentowanych skoczków narciarskich, pisarki Tove… Skomentowane przez Marcin Humbla Telepathic Minds (Overhead)
- Zacznę od podsumowania: Rewelacyjne wydawnictwo i podróż do przeszłości. Płyta… Skomentowane przez Jacek Łapaj Chaos & Colour (Uriah Heep)
- Wojtek Ciuraj podjął się bardzo ambitnego zadania. Trzy lata, trzy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Kwiaty na hałdzie (Ciuraj, Wojciech)
- Mars Project to dobrze znany w kręgach sympatyków Lynx Music… Skomentowane przez Gabriel Koleński Last Passenger (Mars Project)
- Lynx Music ponownie w natarciu, z jednym ze swoich zdecydowanie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Album Pieśni (Lepiarczyk, Krzysztof)
- „Dwa Żywioły” to druga część tak zwanego tryptyku śląskiego Wojciecha… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwa żywioły (Ciuraj, Wojciech)
- Karierę Wave śledzę już od pewnego czasu. Miałem przyjemność recenzować… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dream (Wave)
- To, że Wojtek Ciuraj jest artystą ambitnym i odważnym, udowodnił… Skomentowane przez Gabriel Koleński Iskry w popiele (Ciuraj, Wojciech)
- Lebowski to przedziwny zespół, jeśli chodzi o cykl wydawniczy ich… Skomentowane przez Gabriel Koleński Galactica (Lebowski)
- W młodości siła. Nie mam pojęcia ile lat mają muzycy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Without Living (Fizbers)
- Nie wiadomo kiedy minęły dwa lata od ukazania się „Momentum”,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Colloids (Walfad)
- Marek Sikora powraca ze swoim projektem Mars Project. W zeszłym… Skomentowane przez Gabriel Koleński House of the Restless (Mars Project)
- Ponownie na naszym łamach gości zespół Wave, tym razem ze… Skomentowane przez Gabriel Koleński Between (Wave)
- Na kolejną muzyczną podróż po naszym pięknym kraju tym razem… Skomentowane przez Gabriel Koleński Me And Reality (Wave)
- W ramach odkopywania zaginionych skarbów z poprzedniego roku, tym razem… Skomentowane przez Gabriel Koleński Insomnia (Mars Project)
- Pod koniec zeszłego roku ukazał się wyjątkowy album. Druga solowa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Jakżeż ja się uspokoję. W hołdzie Stanisławowi Wyspiańskiemu (Lepiarczyk, Krzysztof)
- Gdy na łamach naszego serwisu pojawia się recenzja płyty jakiegoś… Skomentowane przez Gabriel Koleński Letters To Maro (Frequency Drift)
- Coś się kończy, coś zaczyna. Wokalistka Katarzyna Sobkowicz-Malec, gitarzysta Leszek… Skomentowane przez Gabriel Koleński Hesitation (Noibla)