Po nagraniu 'Eye In The Sky' panowie Parsons i Woolfson postanowili pójść za ciosem. Udało się połowicznie. Kolejny album, 'Ammonia Avenue', okazał się jedną z najlepiej się sprzedających płyt The Alan Parsons Project. Zawierał też ogromny przebój zespołu po obu stronach oceanu - 'Don't Answer Me'. Jednak płyta jako całość rozczarowała. Najwyraźniej duetowi przestała dopisywać wena, bo kilka utworów zamieszczonych na 'Ammonia Avenue' to nic innego jak tzw. fillers, czyli wypełniacze. Nie da się też ukryć, że panowie Parsons i Woolfson silniej niż do tej pory zaczęli flirtować z synthpopowym brzmieniem – z różnym skutkiem.
Jak to poprzednio bywało, także i tematyka 'Ammonia Avenue' została osnuta wokół pewnego konceptu. Eric Wollfson zwiedzał pewnego razu zakłady chemiczne w Billingham w północnej Anglii i wizyta ta skłoniła go do refleksji nad coraz większym wpływem nauki na nasze życie przy jednoczesnym wzroście jej hermetyczności, utrudniającym w szczególności wzajemne porozumienie ludzi nauki i artystów. Alanowi Parsonsowi koncept ten wydał się jednak mocno wydumany, a pytany o przesłanie nagrań zawartych na płycie zwykł odpowiadać, że nie ma między nimi jakiegoś wspólnego łącznika.
Na 'Ammonia Avenue' są dwa absolutnie fantastyczne, choć zarazem bardzo od siebie różne, nagrania. Pierwsze z nich to wspomniane już 'Don't Answer Me', zamykające oryginalnie pierwszą część płyty winylowej. Popularność tego utworu jest całkowicie zasłużona, choć trzeba zaznaczyć, że nie jest to typowa dla The Alan Parsons Project piosenka. Alan Parsons, zainspirowany dokonaniami Phila Spectora, stworzył efektowną, pełną rozmachu ścianę dźwięku. Jedyną odróżniającą się od całości partią, spajającą zarazem cały utwór w finale, jest saksofonowa solówka autorstwa Mela Collinsa. Tekst natomiast został z uczuciem wyśpiewany przez Erica Woolfsona. If you believe in the power of magic, I can change your mind… Drugi genialny utwór to zamykająca całość tytułowa mini-suita, bardzo bliska progresywnemu uchu. Wspaniałe nagranie, zjawiskowo zaśpiewane przez Woolfsona, upiększone orkiestrową aranżacją i zachwycającymi partiami gitar.
A co oprócz 'Don't Answer Me' i 'Ammonia Avenue' znajdziemy na płycie? Jest tu parę ładnych, utrzymanych w dotychczasowej stylistyce zespołu piosenek, jak np. 'You Don't Believe' (choć nie był to nowy utwór, bo pojawił się już rok wcześniej jako bonus na składance z największymi przebojami grupy) czy rytmiczny 'Prime Time', a także liryczne ballady, będące znakiem rozpoznawczym zespołu ('Since The Last Goodbye'). Niestety, znalazło się też miejsce dla kilku błahych nagrań, którym topornie brzmiące syntezatory i elektroniczna perkusja bynajmniej nie dodały uroku.
'Ammonia Avenue' to album pełen sprzeczności. Z jednej strony, świetny wynik komercyjny i duży singlowy hit, z drugiej zaś – nierówny poziom płyty jako całości i oznaki powolnego wyczerpywania się dotychczasowej formuły działalności grupy. Niestety, dalsze koleje losu zespołu i narastające napięcia między panami Parsonsem i Woolfsonem spowodowały, że spadek weny obecny już podczas nagrywania 'Ammonia Avenue' przerodził się w coś więcej niż tylko jednorazowy wypadek przy pracy. W efekcie następne dwie płyty wydane pod szyldem The Alan Parsons Project okazały się najsłabsze w całej dyskografii grupy.