A+ A A-

Curious Things

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2009, mini album)
1. The June Jar (3:20)
2. Ack Ack (0:25)
3. She's All I Want (3:03)
4. Driving All Night (4:12)
5. Why VHF? (8:18)
6. Wrecking Ball (3:28)
7. Cinnamon (6:03)

Czas całkowity: 28:49
- Simon Godfrey  (vocals, rhythm guitars, guitar synths, drums)
- Jim Sanders  (lead guitar, rhythm guitars, backing vocals)
- Paul Worwood  (bass, bass pedals)
- Robert Ramsay  (spoken word)
Więcej w tej kategorii: « Tinyfish The Big Red Spark »

1 komentarz

  • Jan Włodarski

    Debiutancka płyta Anglików z Tinyfish ujrzała światło dzienne w roku 2006. Rok 2009 zapowiada się w krótkiej historii zespołu jako dość ważny, zwłaszcza pod względem nowych muzycznych wydawnictw. Zespół planuje w tym roku ukazanie się drugiego krążka zatytułowanego Big Red Spark, to po pierwsze. Drugie ważne wydarzenie to rejestracja na potrzeby DVD katowickiego występu muzyków w ramach festiwalu Progrock 2009. Podczas festiwalu zespół zaprezentował swoje najnowsze muzyczne wydawnictwo - mini album Curious Thing. Płyta jest nowa, natomiast materiał na niej zawarty to kompozycje, które nie zmieściły się na debiutanckiej płycie.
    Tak się sprawy ułożyły, że moja znajomość z twórczością Tinyfish zaczyna się właśnie od tego mini albumu. Nie jest mi na razie znany pierwszy album zespołu, ale muzyka zawarta na Corious Thing jest znakomitą zachętą bym do tej płyty dotarł.
    A co zawiera tegoroczne wydawnictwo Anglików?
    Mogę to określić krótko: sześć bardzo dobrych piosenek. Sześć, ponieważ drugi utwór na płycie to tylko półminutowy zapis rozmowy kilku osób przy kawiarnianym stoliku. Piosenek, ponieważ grupa Tinyfish umieściła na tym krążku kilka prostych, instrumentalno-wokalnych utworów. Tak przebojowych, że w utworze She's All I Want mamy wrażenie, że zaprosili do współpracy George Michaela. Poważnie. Ten krótki, bardzo dobrze zaśpiewany trzyminutowy utwór, zagrany na gitarach akustycznych i automacie perkusyjnym, przy sprzyjających okolicznościach mógłby się stać potencjalnym hitem. Akustyczne gitarowe brzmienia to znak rozpoznawczy tej płyty. Grupa nie korzysta nawet z instrumentów klawiszowych, zastępując je syntezatorem gitarowym.
    Płytę rozpoczyna utwór The June Jar. Rytmiczny numer z mocnym brzmieniem akustycznych gitar i żywą, mocną perkusją oraz rozbudowaną warstwą wokalną. Driving All Night to pełna uroku akustyczna ballada, która momentami nabiera jednak mocy, a wokalista śpiewa tekst z większym zaangażowaniem. Od łagodnych dźwięków zaczyna się też ostatni z krótszych numerów Wrecking Ball. W środkowej części mamy nawet mocne akustyczne brzmienie i przesterowany wokal, jednak po chwili wszystko wraca do początkowych delikatnych nut.
    Na osobne potraktowanie zasługują dwa pozostałe utwory. To kompozycje zdecydowanie dłuższe i bardziej rozbudowane od pozostałych 3-4 minutowych piosenek.
    Pierwsza z nich to kompozycja Why VHF. Dużo się dzieje w tym najdłuższym na płycie utworze. Sporo tu brzmień automatu perkusyjnego. Główny temat muzyczny podany jest raz w formie bardzo minimalistycznej, innym razem zespół angażuje wszystkie swoje muzyczne siły. Linia wokalna jak we wszystkich utworach z tej płycie trzyma dobry, wysoki poziom. W środku utwór wycisza się, jakby miał się skończyć, powraca jednak w formie instrumentalnej z ograniczonym do minimum śpiewem. Całość kończą niepokojące psychodeliczne odgłosy.
    Dużo ciekawych rzeczy dzieje się też w ostatnim utworze Cinnamon. Hipnotyczny, monotonny rytm automatu perkusyjnego, wsparty na wyeksponowanej linii basu z efektownymi wokalnymi eksperymentami. W końcowej fazie przechodzi w niepokojący muzyczny zgiełk i nagle w 6 minucie wszystko się urywa.
    Zdjęcie o temacie motoryzacyjnym i tytuł jednego z utworów, sugerują by sprawdzić, jak spisze się ta muzyka podczas samochodowej, długiej jazdy. Wydaje mi się, że nadawałaby się znakomicie.
    Komu jeszcze można polecić tą płytę? Wszystkim tym, którzy chcieliby odetchnąć trochę od zawiłości progmetalowych połamańców i instrumentalnych popisów neoprogowców. Wszystkim tym, którzy wieczorem mają ochotę przysiąść na kanapie i miło się zrelaksować. Wszystkim tym, którzy cenią prostotę i lubią od czasu do czasu posłuchać miłych dla ucha melodii.
    Pozostaje do rozstrzygnięcia jeszcze tylko jedna kwestia: czy Tinyfish grają muzykę progresywną?
    Ja uważam, że oczywiście jak najbardziej. Na swoje prywatne potrzeby taki rodzaj muzyki nazywam progresywnymi piosenkami, bo wprawdzie mówię w recenzji o prostych i melodyjnych utworach, ale przecież nie o prostackich. To dobrze skomponowane, zaaranżowane i wyśmienicie wykonane utwory, przeznaczone dla muzycznie wyrobionego słuchacza, który doceni wszystkie ich walory.
    Ostatnie wiadomości są takie, że nowy album Anglików ukaże się na początku lata i ma to być wydawnictwo dwupłytowe. Ma na niej być sporo narracji w wykonaniu piątego członka zespołu - poety i tekściarza Roba Ramseya. Może być bardzo ciekawie.
    4/5
    JanYanoWłodarski

    Jan Włodarski wtorek, 17, marzec 2009 20:57 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Art Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.