- Marcin Cieślik - wokal, gitara
- Michał Tarkowski - instrumenty klawiszowe
- Krystian Papiernik - gitara basowa
- Marcin Bocheński - perkusja
01. Preface - 2:46
02. Heave A Sigh - 4:06
03. Mr. Inkblot's Journeys - 8:13
04. Underground Heart - 11:24
Czas całkowity - 26:29
- Marcin Cieślik - wokal, gitara
- Michał Tarkowski - instrumenty klawiszowe
- Krystian Papiernik - gitara basowa
- Marcin Bocheński - perkusja
State Urge pochodzą z Gdyni i według własnych słów grają 'szeroko pojęty art rock z elementami rocka progresywnego lat 70,80'. Definicja nieco mętna, bo jak ktoś się uprze to może pod to podpiąć i Kansas, i King Crimson, i IQ. Młoda kapela nagrała pierwsze demo. Czteroutworowe. Standard? Niby tak, ale zwróćcie uwagę na długość poszczególnych kompozycji. Jest miejsce na dwuminutową pioseneczkę, ale jest i na ponadjedenastominutową suitę. Znaczy się w zamyśle miało być ambitnie. A moją rolą jest ocenić czy zamysł został spełniony.
Brzmienie jest średnie. Przydałoby się więcej głębi, gitary momentami bzyczą zamiast soczyście zabrzmieć, a bębnom brakuje kopa w dolnych rejestrach. Co tu dużo gadać - do poprawki, liczę że drugi materiał zabrzmi lepiej. Bo - przejdźmy do pozytywów - bardzo bym chciał, żeby na tym demo się nie skończyło. Powiem tak: lubię Love De Vice i lubię After, a z tymi właśnie swojskimi klimatami muzyka State Urge w wielu miejscach się kojarzy. W innych miejscach jednakowoż ( zwłaszcza w dłuższych kawałkach Mr Inkblots Journey Mr Inkblot's Journey i Underground Heart kwartet odlatuje w rejony penetrowane przez Archive czy nasze Appleseed - robi się bardziej elektronicznie, więcej do powiedzenia mają klawisze. Chwilę później jednak kreowanie ulotnych przestrzeni biorą na siebie gitary i wkracza klimat iście Floydowski. Najkrócej rzecz ujmując twórczość State Urge jest bardzo,... multipotencjalna, w dobrym tego słowa znaczeniu. Zespół żongluje pomysłami podpatrzonymi u wielkich tego świata z dużym wdziękiem i składa je w spójne utwory. Właśnie - utwory, bo styl własny i niepodrabialny dopiero się kształtuje, czekam na wychwycenie jakiegoś elementu, po którym rozpoznam, że gra State Urge i tylko State Urge. Może następnym razem?
Zaczynamy skromnie, Preface nie trwa nawet trzech minut. Ale jakość ma solidną. W introdukcji - harmonia patetycznego fortepianu i szybującego gitarowego solo. Potem część piosenkowa i znów fortepian plus gitara. Klasyczny układ kompozycyjny A-B-A. I wszystko diabelnie melodyjne. State Urge stawiają na melodię i klimat, indywidualne popisy podporządkowują logice utworu. Nie uprawiają techniki dla samej techniki. Heave A Sigh to po prostu fajna piosenka. Wzbogacona partiami fortepianu, przywołująca ducha pop rocka lat 80tych, względnie spokojniejszych kawałków After& Naprawdę ciekawie robi się w Mr Inkblot's Journey, w większości improwizowanym. To w sumie różnej maści gitarowe tekstury na tle dość statycznego organowego podkładu, ale zagrane jest to stylowo i ze smakiem. Przypomina mi się mimowolnie odlot, jaki na zeszłorocznym Ino Rocku zafundowali publiczności muzycy Airbag to jeszcze nie ta klasa, ale to samo myślenie. A myślenie ma wielką przyszłość... Na koniec tytułowa suita - z ambientalnej przestrzeni wyłania się ładna, trochę patetyczna melodia wokalna. Całość brzmi jak Pink Floyd z ostatnich studyjnych płyt. Następnie znacznie bardziej rytmiczny fragment, w tle pojawiają się jakieś dziwne szepty. A potem znów Floydowskie bujanie. Nic dodać, nic ująć. Co najwyżej wcisnąć repeat.
Na Underground Heart zdarzają się jeszcze ostre krawędzie, które należałoby wygładzić. Zwłaszcza w sferze brzmieniowej, bo pod względem muzycznym zespół wie co chce osiągnąć i umie to zrobić. Jako całość płytka prezentuje się bardzo obiecująco. Czuję, że będziemy mieli ze State Urge pociechę. Ciekaw też jestem ich koncertów. Bo skoro Mr Inkblot's Journey to improwizacja to fiu, fiu& Kluby muzyczne mogą w czasie ich koncertów odlatywać dalej niż statek Enterprise.