2. Drowning on dry land / Fish soup (6:15)
3. Chicago institute (5:44)
4. California (5:10)
5. Davy's on the road again (5:52)
6. Martha's madman (4:50)
7. Quinn the Eskimo (The mighty Quinn) (6:15)
Czas całkowity: 38:54
Re-Mastered 1998 (4 Bonus Tracks) Mann 010
8. California (3:36)
9. Davy's On The Road Again (3:43)
10. Bouillabaisse (3:59)
11. The Mighty Quinn (3:36)
- Pat King ( bass, backing vocals )
- Manfred Mann ( keyboards, backing vocals )
- Chris Slade ( drums, percussion )
- Chris Hamlet Thompson ( lead vocals, guitar )
oraz:
- Doreen Chanter ( backing vocals )
- Irene Chanter ( backing vocals )
- Kim Goddy ( backing vocals )
- Stevie Lange ( backing vocals )
- Victy Silva ( backing vocals )
1 komentarz
-
'The Watch' to ósmy album, który ukazał się pod szyldem Manfred Mann Earth Band. Album, który - ku mojemu zdziwieniu - we wkładce do zremasterowanego CD określono mianem jednego z najlepszych dokonań MMEB. Dlaczego się tak dziwię? Bo choć 'The Watch' nie jest złą płytą, to jednak brakuje jej nieco do miana albumu wybitnego.
Michał Jurek poniedziałek, 01, sierpień 2011 18:27 Link do komentarza
Nie dziwi mnie natomiast, że - zgodnie z rzeczoną wkładką - 'The Watch' jest jednym z chętniej kupowanych albumów (zwłaszcza w Europie) w całej dyskografii MMEB. Płyta to bowiem bardzo przystępna. Gdzież jej do bluesowo-hard rockowych wypadów, jakie zespół urządzał sobie na poprzednich płytach... Na The Watch mamy zestaw miłych, kojących ucho piosenek, zanurzonych w syntezatorowej zalewie autorstwa pana Manna, a zaśpiewanych przez Chrisa Thompsona - najlepszego chyba wokalistę, który współpracował z MMEB. Na stronie Progarchives ktoś zgrabnie zdefiniował muzykę zawartą na 'The Watch' jako pop prog hard rock. Innymi słowy: dla każdego coś miłego.
Cóż więc na 'The Watch' znajdziemy? Są tu i miłe, niemalże popowe piosenki, takie jak covery 'Circles' czy 'California', w których Manfred Mann łagodnie czaruje wstawkami na instrumentach klawiszowych, a gitara elektryczna delikatnie brzdęka w tle ('Circles') albo zdobi całość porywającymi solówkami ('California'). Jest też 'Chicago Institute', w którym zespół straszy nas wizją niczym z Orwella czy Dicka, ale muzycznie jest więcej niż dobrze - lubię zwłaszcza ogniste sola gitarowe i końcówkę, w której bardzo czujnie przerzucają się partiami gitarowymi panowie Fleet i Thompson. Albo może to zdublowana partia gitary samego Dave'a Fleeta? Tak czy inaczej, wypada bardzo okazale.
Ale to jeszcze nie jest najlepszy fragment płyty. Stanowią go bowiem 'Drowning on Dry Land/Fish Soup' oraz 'Davy's on the Road Again'. Pierwszy utwór sklejono z dwóch części, co odzwierciedla już sam tytuł. Wpierw mamy melodyjny akustyczny wstępniak skomponowany przez perkusistę Chrisa Slade'a i świetnie zaśpiewany przez pana Thompsona:
'Drowning on dry land,
Cast adrift on an empty sea,
Drowning on dry land,
Put aside with the will to be'.
A później, gdzieś tak w drugiej minucie, zespół odjeżdża, niesiony rozpędzającym się solem gitarowym, ozdobionym przemykającymi gdzieś w tle plamami dźwięków syntezatora. I tak aż do finału, w którym powraca motyw tekstowy z części pierwszej, tym razem wyśpiewany przez panie w chórkach. Bardzo ładny utwór, i na długo pozostający w pamięci. Udany jest też największy, choć dość nieoczekiwany przebój z tej płyty (na listy przebojów nie weszły wszak 'California' i 'Mighty Quinn'), czyli 'Davy's on the Road Again' - 6 miejsce na liście w Wielkiej Brytanii. Nagranie skomponowali panowie Simon i Robertson z zespołu The Band, a pierwotnie zawarto je w 1970 roku na solowej płycie tego pierwszego ('John Simon's Album'). W wersji MMEB nagranie zaczyna się jak rasowy rock'n'roll, ale później Manfred Mann gra chyba najbardziej odjechane klawiszowe solo na całej płycie. Bardzo udane nagranie. Nic dziwnego, że na stałe weszło do koncertowego repertuaru zespołu.
I na tym w zasadzie album mógłby się skończyć. Dwa ostatnie nagrania, czyli 'Martha's Madman' i 'Mighty Quinn', są dość nijakie. W pierwszym z nich w pamięci zostaje jedynie ekspresyjna partia gitary basowej. Drugie zaś było próbą odcięcia kuponów, bo dylanowskie 'Mighty Quinn' było dużym przebojem MMEB w 1968 roku. Dziesięć lat później poddano je liftingowi - i nie za bardzo wiadomo, po co, choć partia instrumentów klawiszowych wciąż się broni. Czyżby zespołowi brakowało pomysłów?
Na remasterze można też znaleźć garść bonusów, w postaci singlowych wersji nagrań zawartych na albumie. Ale to już materiał dla najzagorzalszych fanów i podstawa do zabawy w 'znajdź 10 różnic' między singlem i wersją albumową. Niestety, główna różnica polega na tym, że nagrania singlowe są po prostu stopniowo wyciszane w okolicy 3 minuty...
Warto też zwrócić uwagę na bardzo fajną okładkę (zwłaszcza po rozłożeniu winyla lub wkładki do CD) autorstwa Michaela Sanza. Przeczytałem gdzieś (a konkretnie: tu*), że pan Sanz, jako wierny fan zespołu, dostał się raz za kulisy po koncercie w Sztokholmie w 1977 roku i pod pozorem chęci uzyskania autografów od członków zespołu zaprezentował swoje prace Manfredowi Mannowi. Nieco surrealistyczne w klimacie prace spodobały się panu Mannowi na tyle, że poprosił Michaela Sanza o wykonanie projektu okładki nowego albumu, co ten ostatni - po uzyskaniu dość szczegółowych instrukcji od lidera MMEB - uczynił. I tak powstała jedna z najlepszych okładek, zdobiących albumy zespołu.
'The Watch' to jeden z ostatnich albumów zespołu, na którym MMEB utrzymali wysoki poziom. Kolejne płyty były już świadectwem pewnego zmęczenia materiału. Ciągłe trasy koncertowe przeplatane nagrywaniem kolejnych płyt okazały się na tyle wyczerpujące, że już w 1978 roku po tournee w USA Manfred Mann rozwiązał zespół. I choć wkrótce go reaktywował, to posypała się reszta składu. Gwoździem do trumny było odejście z zespołu Chrisa Thompsona, jak się bowiem okazało Manfredowi Mannowi nie udało się znaleźć godnego następcy na stanowisko wokalisty. Namówił więc Chrisa Thompsona na podjęcie z zespołem współpracy z przysłowiowego doskoku. Sam Manfred Mann nie udźwignął jednak ciężaru przewodzenia coraz bardziej rozproszonemu zespołowi, i MMEB zaczął nagrywać płyty bardzo przeciętne. I tak aż do płyty 'Plains Music', która jednakowoż była już dokonaniem projektu Manfred Mann's Plain Music, a i muzyka na niej zawarta z dawnym MMEB nie miała wiele wspólnego.
*http://www.platform-end.co.uk/html/watchcover.html
Albumy wg lat
Recenzje Art Rock
- Gdy uświadomimy sobie, że Wojtek Ciuraj (niedawno) skończył 30 lat… Skomentowane przez Gabriel Koleński Iluzja dnia (Ciuraj, Wojciech)
- Andareda, zespół z dużym doświadczeniem, powraca po dłuższej przerwie z… Skomentowane przez Gabriel Koleński Eksperyment człowiek (Andareda)
- Finlandia znana jest z niezwykle utalentowanych skoczków narciarskich, pisarki Tove… Skomentowane przez Marcin Humbla Telepathic Minds (Overhead)
- Zacznę od podsumowania: Rewelacyjne wydawnictwo i podróż do przeszłości. Płyta… Skomentowane przez Jacek Łapaj Chaos & Colour (Uriah Heep)
- Wojtek Ciuraj podjął się bardzo ambitnego zadania. Trzy lata, trzy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Kwiaty na hałdzie (Ciuraj, Wojciech)
- Mars Project to dobrze znany w kręgach sympatyków Lynx Music… Skomentowane przez Gabriel Koleński Last Passenger (Mars Project)
- Lynx Music ponownie w natarciu, z jednym ze swoich zdecydowanie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Album Pieśni (Lepiarczyk, Krzysztof)
- „Dwa Żywioły” to druga część tak zwanego tryptyku śląskiego Wojciecha… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dwa żywioły (Ciuraj, Wojciech)
- Karierę Wave śledzę już od pewnego czasu. Miałem przyjemność recenzować… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dream (Wave)
- To, że Wojtek Ciuraj jest artystą ambitnym i odważnym, udowodnił… Skomentowane przez Gabriel Koleński Iskry w popiele (Ciuraj, Wojciech)
- Lebowski to przedziwny zespół, jeśli chodzi o cykl wydawniczy ich… Skomentowane przez Gabriel Koleński Galactica (Lebowski)
- W młodości siła. Nie mam pojęcia ile lat mają muzycy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Die Without Living (Fizbers)
- Nie wiadomo kiedy minęły dwa lata od ukazania się „Momentum”,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Colloids (Walfad)
- Marek Sikora powraca ze swoim projektem Mars Project. W zeszłym… Skomentowane przez Gabriel Koleński House of the Restless (Mars Project)
- Ponownie na naszym łamach gości zespół Wave, tym razem ze… Skomentowane przez Gabriel Koleński Between (Wave)
- Na kolejną muzyczną podróż po naszym pięknym kraju tym razem… Skomentowane przez Gabriel Koleński Me And Reality (Wave)
- W ramach odkopywania zaginionych skarbów z poprzedniego roku, tym razem… Skomentowane przez Gabriel Koleński Insomnia (Mars Project)
- Pod koniec zeszłego roku ukazał się wyjątkowy album. Druga solowa… Skomentowane przez Gabriel Koleński Jakżeż ja się uspokoję. W hołdzie Stanisławowi Wyspiańskiemu (Lepiarczyk, Krzysztof)
- Gdy na łamach naszego serwisu pojawia się recenzja płyty jakiegoś… Skomentowane przez Gabriel Koleński Letters To Maro (Frequency Drift)
- Coś się kończy, coś zaczyna. Wokalistka Katarzyna Sobkowicz-Malec, gitarzysta Leszek… Skomentowane przez Gabriel Koleński Hesitation (Noibla)