Odd Trip

Oceń ten artykuł
(1 Głos)
(2013, album studyjny)

 

1. Oxygen 1 (Interlude)
2. If
3. Labyrinth
4. If I Think of the Sea
5. Oxygen 2 (Interlude)
6. Samvega
7. Yours
8. Odd Trip
9. Oxygen 3 (Interlude)
10. 5+
11. Lost Days
12. Aria

- Daniele Giovaanoni (drums)
- Serena Ciacci (vocals)
- Alessandro Cefali (bass)
- Fabio Tempesta (guitars)
- Alex Massari (guitar)

Wydawca: Crisalide music

 

Media

1 komentarz

  • Mateusz Tomanek

    Karmamoi - Odd Trip

    Świeża, wręcz z pod igły płyta włoskiego zespołu Karmamoi zagościła właśnie w moich głośnikach po to by wypełnić następną godzinę swoimi dźwiękami. Najpierw jednak kilka słów o samym zespole. Karmamoi został założony w 2008 r. przez Daniela Giovannoni i Serene Ciacci. Wg samych zainteresowanych miał to być sposób na wyrażenie ich muzycznej potrzeby ekspresji. Zespół tworzy muzykę, która łączy elementy rocka progresywnego i muzyki elektronicznej z ciężkimi gitarowymi brzmieniami. Skład skrystalizował się po dołączeniu Fabio Tempesti i Alexa Massariego na gitarach elektrycznej i akustycznej oraz Alessandro Cefali na gitarze basowej. W ciągu dwóch kolejnych lat zespół pracował na swoim pierwszym krążkiem koncentrując się przy tym na zdobywaniu undergroundowej publiki. W styczniu 2011 r. wzięli udział w Eurosonic Showcase Festiwal w Griningen, od tego momentu zespół Karmamoi nabrał wiatru w żagle i zaczął intensywniej koncertować. W 2012 r. wydał nową EPkę "Entre Chien et Loup", która oficjalną premierę miała 17 Maja w Teatro Elsa Morante w Rzymie, płyta łączyła elementy popu oraz progresywnego rocka. W czerwcu zeszłego roku Karmamoi zagrali w Londynie, by powrócić w Listopadzie i zacząć pracę nad nowym albumem - Odd Trip. Zespół koncertuje w tym roku głównie we Włoszech i w Wielkiej Brytanie i nie wiadomo nic o ich wizycie w Polsce.
    Płyta zaczyna się od krótkiego, prawie dwuminutowego intra o znajomo brzmiącym tytule - Oxygen I, na myśl tutaj przychodzi mi od razu Jean Michelle Jerre ze swoją flagową płytą o tym samym tytule. Czyżby zespół Karmamoi zrobił tym samym ukłon w stronę francuskiego kompozytora muzyki elektronicznej? Płyta ma znamiona mocnej i twardo osadzonej gitary połączonej z elektronicznym brzmieniem syntezatorów. Często utwory zaczynają się mocno i zdecydowanie po to aby po chwili się wyciszyć i czekać na wejście kobiecego wokalu nieco przypominającego Amy Lee z Evanescense, ale tylko trochę. Po mocnym wejściu następuje chwilowe uspokojenie, bo kolejna piosenka, wg mnie bardzo udana - If, jest już bardziej spokojną i nastrojową balladą. Jednak, żeby nie było tak nudno Karmamoi do każdego utworu lubią dołożyć mocny i agresywny gitarowy riff, który z rockiem progresywnym nie ma nic wspólnego. Dla mnie jest to psucie piosenki, która bez tego mogła by być świetna, a tak zostaje wrażenie zakłócenia równowagi utworu. W momencie kiedy już słyszę agresywnie grającą gitarę to chcę przełączyć dalej, ale potem następuje nagła zmiana o 180 stopni i zaczynają się subtelne i łagodne dźwięki syntezatorów, gitary i wokalistki śpiewającej nagle w sposób mniej agresywny, ale dynamiczny. Nagle okazuje się, że włosi z Karmamoi potrafią stworzyć doskonałe tło i klimat o szerokim, bardzo barwnym horyzoncie.
    Wypada też kilka słów powiedzieć o wokalistce. Ktoś powie, że to jest szowinizm z mojej strony, ale zawsze uważałem, że kobiecy wokal nijak nie pasuje do rocka, a szczególnie do jego progresywnej odmiany. Tutaj muszę powiedzieć, że te kompozycje na płycie Odd Trip, które są spokojnymi utworami wypełnionymi ścianą dźwięku tworzoną przez muzyków Karmamoi są dobrze zaśpiewane, w odróżnieniu od tych mocniejszych. Zdecydowanie Serena Ciacci lepiej sobie radzi w spokojnych utworach. Dla przykładu podam tutaj numer cztery na krążku - If I think of the sea. Kapitalnie napisany i nagrany utwór, który nosi wyraźne znamiona neoprogresywnego rocka. W innych, cięższych i brutalniejszych częściach płyty miałem wrażenie, że śpiew pani Sereny jest nieco "na siłę" i nie do końca brzmiało to naturalnie i ładnie.
    Kolejne utwory połączone są ze sobą krótkimi wstawkami Oxygen, w stylu A new machine z A Momentary Laps of Reason Pink Floyd. Tworzy to atmosferę świadomej powtarzalności i zabawy ze słuchaczem.
    Kolejne chwile z płytą Odd Trip to podróż przez burzę i słońce. Słuchając tej płyty trzeba nastawić się na częstą zmianę klimatu i charakteru piosenek. Na płycie wyraźnie królują gitary - elektryczna i akustyczna. Zwróciłem też uwagę na perkusistę, który wydaje się znać na rzeczy, także sposób nagrania bębnów tak bardzo przeze mnie ważny nie budzi we mnie złych odczuć.
    W mowie końcowej chcę stwierdzić, że płyta The Odd Trip ma swoje piękne i bardzo progresywne momenty, czyli to co lubię najbardziej. Momenty te są przemieszane z dźwiękami agresywnymi, które wg mnie nie pasują do tych pierwszych. Płyta ta jest wg mnie dla tych osób, które lubią wszelkie mariaże różnych stylów. Słuchało jej się miło, ba! Piosenki If I think of the sea i tytułową Odd Trip przesłuchałem sobie dwa razy. Elementy rocka progresywnego wyraźnie przebijają się, co bardzo cieszyło moje ucho, a przy tym słuchanie progresywnych piosenek z dobrze brzmiącym - kobiecym wokalem jest dla mnie ciekawym eksperymentem.

    Mateusz Tomanek wtorek, 04, luty 2014 17:06 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.