2. Lady (5:33)
3. Oh to Love You (4:04)
4. Superstition (4:15)
5. Sweet Sweet Surrender (3:59)
6. Why Should I Care (3:31)
7. Lose Myself With You (3:16)
8. Livin' Alone (4:11)
9. I'm So Proud (4:12)
Czas całkowity: 36:57
- Tim Bogert (bass, vocals)
- Carmine Appice (drums, vocals)
1 komentarz
-
Do tej współpracy po prostu musiało dojść. Jeff Beck już pod koniec lat sześćdziesiątych chciał dokooptować panów z sekcji rytmicznej Vanilla Fudge do swojej The Jeff Beck Group. Wtedy prawie się udało - panowie Bogert i Appice znaleźli się w składzie zespołu wybitnego gitarzysty, tylko że ten akurat poważnie rozbił głowę w wypadku samochodowym i zrobił sobie ponad roczną przerwę w graniu. A że natura próżni nienawidzi, Tim Bogert i Carmine Appice stali się filarami nowo utworzonej grupy Cactus. Jednak jak tylko Jeff Beck doszedł do siebie, panowie opuścili zespół, którym i tak wstrząsały liczne zmiany personalne, i postanowili ponownie nawiązać współpracę z chimerycznym gitarzystą.
Michał Jurek niedziela, 01, czerwiec 2014 13:10 Link do komentarza
Początkowo panowie grali jako The Jeff Beck Group a skład zespołu był większy, bo pięcioosobowy. Jednak po amerykańskiej trasie koncertowej pozostali członkowie się wykruszyli i na placu boju pozostała trójka muzyków. Tim Bogert, oprócz obsługi basu, wziął więc na siebie także obowiązki wokalisty, i panowie mogli przystąpić do nagrywania debiutanckiego albumu. Założenia były obiecujące: Jeff Beck chciał grać ciężej, niż do tej pory, i liczył na wsparcie ze strony panów Bogerta i Appice'a, czyli najlepszej sekcji rytmicznej po tamtej stronie oceanu, jak to zwykł mawiać mój przyjaciel Patryk. Na korzyść Tima Bogerta dodatkowo działało także i to, że potrafił z sukcesem wyłamywać się ze schematów grania w sekcji i często grał na basie traktując go jak równoprawny instrument prowadzący.
Debiutancki album trójki muzyków przyniósł bardzo różnorodne nagrania - jest tu i psychodelia, i rock, i blues, i szczypta funku. Zatytułowana po prostu 'Beck, Bogert & Appice' płyta nie jest może krążkiem wybitnym, bo panowie nie ustrzegli się paru mielizn i błahych nagrań, ale na pewno bardzo dobrym. W ostatecznym rozrachunku po tych 40 latach od nagrania słucha się go więcej niż przyjemnie.
Na uwagę zasługuje w pierwszej kolejności cover 'Superstition', chociaż stwierdzenie 'cover' jest nieco krzywdzące. Piosenka ta narodziła się bowiem podczas sesji nagraniowej do albumu 'Talking Book' Steviego Wondera, w nagrywaniu którego uczestniczył nie kto inny jak Jeff Beck. Podczas jednego z ognistych jamów narodził się 'Superstition', a Stevie Wonder obiecał odstąpić ten utwór Jeffowi Beckowi w podziękowaniu za współpracę. Kiedy jednak pan Wonder zorientował się, jaki potencjał ma dopiero co skomponowane nagranie, szybciutko je przearanżował, napisał tekst i włączył w skład piosenek, które ostatecznie znalazły się na 'Talking Book'. Miał nosa Steve Wonder, bo utwór okazał się ogromnym przebojem. A Jeff Bek musiał obejść się smakiem, choć i w wersji BBA 'Superstition' znalazł swoje miejsce na listach przebojów.
Tak czy inaczej, już w wykonaniu Steviego Wondera 'Superstition' porażał energią, ale trio BBA zrobiło z tego utworu istną hardrockową bombę. Jeff Beck gra takie riffy, że trudno usiedzieć na miejscu. Wstać jednak z fotela także trudno, bo Carmine Appice wbija w niego słuchacza swoją ciężką ręką. Zaprawdę powiadam Wam, niewielu perkusistów potrafiło z taką mocą okładać bębny, jak pan Appice... Innym bardzo udanym nagraniem jest kolejny cover, czyli 'I'm So Proud'. W oryginale Curtis Mayfield i pozostali członkowie The Impressions zaprezentowali go jako nieco ckliwą, soulową pościelówę, natomiast w aranżacji BBA utwór przybrał postać rasowej rockowej ballady, ujmująco zaśpiewanej przez Tima Bogerta i okraszonej wdzięcznymi zagrywkami gitarowymi Jeffa Becka.
Oprócz tych dwóch nagrań bardzo fajnie wypada też 'Black Cat Moan' (cover nagrania Dona Nixa), w którym to utworze Jeff Beck czaruje w swoim stylu silde'owymi zagrywkami o bluesowej proweniencji. 'Lady' udanie przywołuje ducha Cream, głównie dzięki fenomenalnej grze duetu Bogert-Appice. Furiackie ataki perkusisty i pulsująca, wyrafinowana partia basu są naprawdę pierwszej klasy. Osobiście bardzo też lubię 'Why Should I Care' (kolejny cover, tym razem Raymonda Kennedy'ego). Ta funkująca piosenka dowodzi, że Tim Bogert naprawdę potrafił się rasowo wydrzeć. Wysoki poziom trzyma też energetyczne boogie 'Livin' Alone', w którym Jeff Beck pokazuje swoje niepoślednie gitarowe umiejętności. Nóżka sama tupie.
Po supergrupie Beck, Bogert & Appice pozostała tylko jedna, ale za to dobra, płyta studyjna i chyba nawet jeszcze lepsza płyta koncertowa. Oba albumy sprzedawały się przyzwoicie, chociaż brakowało jakiegoś przeboju, który na dobre wprowadziłby grupę do rockowej ekstraklasy. Dla Jeffa Becka było to za mało, bo marzył on o osiągnieciu sukcesu na miarę Led Zeppelin czy Cream. Niestety okazało się, że skład BBA, acz mocny, aż takiego potencjału nie miał. Na domiar złego nagrywanie drugiej płyty szło opornie, na co niebagatelny wpływ miało okresowe zamykanie studia nagrań (w Wielkiej Brytanii wskutek tzw. szoku naftowego i konfliktu rządu ze związkami zawodowymi z sektora górniczego w 1974 roku wprowadzono ograniczenia w dostawach prądu). Co więcej, do głosu doszły osobiste animozje: Jeff Beck uważał, że Tim Bogert próbuje umniejszyć jego znaczenie, kreując się na frontmana grupy. Wzajemna niechęć sięgnęła apogeum podczas jednego z londyńskich koncertów: panowie zaczęli się przepychać, Tm Bogert zamarkował cios a Jeff Beck z wrażenia klapnął na podłogę. Jasnym było, że historia BBA dobiega końca. I rzeczywiście, humorzasty gitarzysta w maju 1974 ostatecznie rozwiązał grupę. Szkoda, bo nagrywając kolejne płyty zespół mógł osiągnąć znacznie więcej.
Albumy wg lat
Recenzje Heavy Prog
- Bardzo nie lubię wszelakiego rodzaju porównań. Nie lubię porównywać jakiegoś… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Far From The Sun (Siena Root)
- Wreszcie nadszedł moment, kiedy biorę oddech od „dark-independetowo-prog-folkowo-hardcore'owo-gothic-ambientowo-metalowo-jakiś-tam jeszcze” klimatów… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Different Realities (Siena Root)
- Keep Rockin’ kojarzy mi się falą polskich zespołów progresywnych, które… Skomentowane przez Gabriel Koleński Seismic Shift (Keep Rockin')
- Wstaje nowy dzień, a właściwie wstał 15 lat temu. Taka… Skomentowane przez Gabriel Koleński A New Day Dawning (Siena Root)
- PHI. Znowu zespół z kraju niemieckojęzycznego, choć tym razem nie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Cycles (PHI)
- Po udanym debiucie sprzed czterech lat w postaci „Into the… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Screaming Out Your Name (Keep Rockin')
- Jakoś nie miałem okazji zetknąć się do tej pory z… Skomentowane przez Konrad Niemiec Bartók in Rock (Dialeto)
- Perpetual Escape pochodzi z Francji, istnieje od kilku lat, ma… Skomentowane przez Gabriel Koleński Into My Dreams (Perpetual Escape)
- Przyznaję bez bicia, że sam już nie wiem czy lubię,… Skomentowane przez Bartek Musielak Little Something For You To Choke (Killsorrow)
- Dawno nic mnie tak nie ucieszyło jak wiadomość o tym,… Skomentowane przez Michał Jurek Until All Ghosts Are Gone (Anekdoten)
- Flying Colors możemy zaliczyć do tzw. „supergrup”, jako że w… Skomentowane przez Marcin Szojda Second Nature (Flying Colors)
- Po nagraniu udanego i ostatecznie docenionego przez publiczność 'Death Walks… Skomentowane przez Michał Jurek In Hearing Of Atomic Rooster (Atomic Rooster)
- Atomic Rooster to zespół nieco już zapomniany. Miłośnicy brzmień lat… Skomentowane przez Michał Jurek Atomic Roooster (Atomic Rooster)
- Czy zastanawialiście się kiedyś jakby zabrzmiał Symphony X urozmaicony organami… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Aftereality (SpectAmentia)
- Wydaje się, że Black Ball Suzi nieźle wystartowali ze swoim… Skomentowane przez Paweł Caniboł Jestem (Black Ball Suzi)
- Do tej współpracy po prostu musiało dojść. Jeff Beck już… Skomentowane przez Michał Jurek Beck, Bogert & Appice (Beck, Bogert & Appice)
- Potrzebowałem paru dni żeby dobrze wsłuchać się w materiał i… Skomentowane przez Paweł Caniboł Aftereality (SpectAmentia)
- To była jedna z moich najbardziej oczekiwanych płyt ostatnich miesięcy.… Skomentowane przez Konrad Niemiec Into The Maelstrom (Bigelf)
- Karmamoi - Odd Trip Świeża, wręcz z pod igły płyta… Skomentowane przez Mateusz Tomanek Odd Trip (Karmamoi)
- Kolejny singiel promocyjny przygotowany z myślą o stacjach radiowych. Choć… Skomentowane przez Konrad Niemiec (Another) Nervous Breakdown (Bigelf)