A+ A A-

The Last Cruise

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2019, album studyjny)

01. Libra - 5:42
02. Kursk - 6:06
03. Perseidos - 5:15
04. Long Way Home - 4:51
05. Roads - 6:01
06. There Was Nothing We Could Do - 8:30

Czas całkowity 36:25

- Piotr Grobelny - gitara
- Piotr Klamiński - gitara
- Rafał Piniaź - instrumenty klawiszowe
- Grzegorz Cisek - gitara basowa
- Michał Gawroński - perkusja

Media

Więcej w tej kategorii: Reflections »

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Z zespołami grającymi muzykę instrumentalną czasem bywa tak, że nie jest to w pełni świadoma decyzja, tylko wynik trudności związanych z poszukiwaniem wokalisty. Podobnie było w przypadku Yenisei. Bez względu na to, jakie były przyczyny obrania takiego, a nie innego kierunku muzycznego, najważniejszy jest efekt. A nim jest wydana w październiku, debiutancka płyta, zatytułowana przewrotnie „The Last Cruise”. W końcu to dopiero pierwszy rejs tych muzyków.
    To co kwintet proponuje na swoim debiucie to archetypiczny post rock ze wszystkimi jego zaletami i wadami. W muzyce Yenisei pobrzmiewają zatem echa Pelican, If These Trees Could Talk czy God Is An Astronaut. Z tymi ostatnimi, autorów recenzowanej właśnie płyty, łączy szczególnie zamiłowanie do melodii. Ale sposób rozwijania kompozycji i budowania nastroju przywołuje też dwie pierwsze płyty Tides From Nebula, czyli wszystko zostaje w rodzinie. Mimo stosowania mocno ogranych już patentów, Yenisei całkiem zgrabnie łączy ze sobą poszczególne elementy i dba o odpowiednią pieczołowitość aranżacji. Większość utworów na „The Last Cruise” jest skomponowana w bardzo podobny sposób. Zwykle muzycy stosują konstrukcję: spokojny początek (często z wyrazistą melodią) – rozwinięcie – mocne zakończenie (zazwyczaj ciężkie gitarowe riffy i/lub tremolo). Mimo obecności klawiszowca w składzie zespołu, instrumenty klawiszowe słychać raczej w tle. Na pierwszy plan wysuwają się gitary, zarówno w melodiach, jak i wzmocnieniach. I słusznie, bo panowie gitarzyści zdecydowanie mają dobrą rękę, nie tylko do „pajączków” delikatnie tkających swe melodyczne sieci, ale i potężnych riffów o prawdziwie metalowej proweniencji. Rozbijanie poszczególnych utworów na części pierwsze mija się z celem, bo i tak nie usłyszycie tego, co mógłbym napisać, a już mniej więcej wiecie, czego się spodziewać.
    Albumy takie jak „The Last Cruise” albo łyka się w całości od pierwszego przesłuchania albo od razu odrzuca. Dlaczego? Bo amatorzy takiego grania na pewno znajdą tu dla siebie sporo dobrego, ale ta płyta nikogo nie przekona do post rocka. Własnej inwencji twórczej muzyków jest tu niewiele, ale pod względem warsztatu mamy do czynienia z rzemiosłem na bardzo wysokim poziomie. Niektórym słuchaczom pewnie to wystarczy, ale na podbój świata to trochę za mało. Z drugiej strony, nie czarujmy się, nikt nie gra post rocka dla sławy i chwały, a przypadki w rodzaju Tides From Nebula zdarzają się wyjątkowo rzadko. Podsumowując, zdecydowanie polecam debiutancki album Yenisei „The Last Cruise” fanom standardowego post rocka, ale reszta raczej może sobie odpuścić.
    Gabriel „Gonzo” Koleński

    Gabriel Koleński wtorek, 31, grudzień 2019 18:52 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Post Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.