Moanaa

Oceń ten artykuł
(24 głosów)
(2010, EP)

01. From Deppest Place - 10:12
02. Disappear - 6:06
03. Alight - 12:27


Czas całkowity - 28:45



- Paweł Adamczuk - wokal
- Łukasz Kursa - gitara
- Michał Pilik - gitara
- Damian Olearczyk - gitara basowa
- Marcel Łękawa - perkusja


 

Media

Więcej w tej kategorii: Descent »

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    No i mam to, na co czekałem. W tym roku w Polsce z bliżej nieokreślonych mrocznych czeluści wyłonił się cały tabun fachowo grających postmetalowych kapel. Pierwszy growl wydały: Guantanamo Party Program, Sun For Miles, The Throne i najbardziej nas w tym miejscu interesująca Moanaa. Zespół z Bielska-Białej zaprezentował akurat tyle materiału, by można było ocenić czy warto zainwestować w longa kiedy ten się pojawi. Pół godziny, dwa kawałki zgodnie z wymogami gatunku porozciągane powyżej 10 minut, jeden krótszy, co nie oznacza bynajmniej, że piosenkowy. Po lekturze tego mini mogę stwierdzić, że Moanaa ma potencjał: jest warsztat, dobre zgranie, pomysły na kompozycje. Co najważniejsze słychać, że choć zespół pozaciągał tu i tam pożyczki u bardziej utytułowanych kolegów, jest na dobrej drodze do własnego stylu.

    Najmniej przekonuje mnie otwierające stawkę From Deepest Place. Niby nic temu kawałkowi nie brakuje, słucha się go całkiem przyjemnie (oczywiście to przyjemność dla specyficznego kręgu odbiorców), są fajne urozmaicenia w postaci akustycznych wstawek czy tego charakterystycznego, lejącego się soundu gitar, za które świat pokochał God Is An Astronaut. Oczywiście ta kraina łagodności to tylko przyprawa, kontrast dla grubo ciosanych doomowych riffów i mocnego growlu. Wszystko jest na swoim miejscu, ale... tylko tyle. Solidny numer bez zaskoczeń, o trochę zbyt jednostajnym, linearnym przebiegu. Disappear pokazuje, że kiedy te same patenty skomasuje się na przestrzeni sześciu minut z hakiem efekt jest znacznie bardziej zadowalający. Zaczyna się ciekawe kombinowanie z kompozycją, która nie jest już aż tak oczywista. Jest większy ładunek dynamiki, psychodeliczne zwolnienia też lepiej zintegrowane z całością. To rozumiem! A najlepsze dostajemy na końcu. Alight to przykład jak powinno się konstruować postmetalowe długasy. Spokojny początek ozdobiony zbolałym czystym śpiewem (wreszcie!), co w połączeniu z dość prostym bębnieniem przybliża Moanaa do brzmienia Minsk. A ja Minsk bardzo lubię. Część riffowana logicznie wypływa z intro, ciężar riffów nie kłóci się z motoryką. Zresztą gitary brzmią w Alight przestrzennie, chwilami wręcz klasycznie hardrockowo. Potem przełamanie, kolejne zwolnienie i tak dalej, i tak dalej. Za dużo zakrętów, żeby szczegółowo opisać, lepiej posłuchać. Powiem tylko jeszcze, że całkiem melodyjne zaśpiewy mogą się trochę kojarzyć z tym, co robi Perła w Qube. Świetny numer! Mińszcznie albo Blindead mogliby być o niego zazdrośni. Jeśli Moanaa podąży w tym kierunku, to jestem tyleż spokojny o losy zespołu co zaniepokojony o psychikę fanów.

    Tego właśnie chcę biorąc do ręki każdą nowa płytę: niespodzianek! Nic to, że stylistyka ostatnimi laty mocno już wyeksploatowana! Moanaa udowodnili, że można mimo to dodać sporo ciekawego od siebie. Już ich lubię, czekam na jeszcze!

    Paweł Tryba wtorek, 16, listopad 2010 20:51 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Post Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.