Io Sono Nato Libero

Oceń ten artykuł
(51 głosów)
(1973, album studyjny)
1. Canto Nomade Per Un Prigioniero Politico (15:46)
2. Non Mi Rompete (5:09)
3. La Città Sottile (7:13)
4. Dopo... Niente È Più Lo Stesso (9:55)
5. Traccia II (2:39)

Czas całkowity: 40:42
- Vittorio Nocenzi ( organ, harpischord, synths )
- Gianni Nocenzi ( piano, keyboards )
- Marcello Todaro ( electric and acoustic guitars )
- Renato D'Angelo ( bass, acoustic guitar )
- Pier Luigi Calderoni ( drums, percussion )
- Francesco Di Giacomo ( vocals )

oraz:
- Rodolfo Maltese ( acoustic and electric guitars )
- Silvana Aliotta ( percussion )
- Bruno Perosa ( percussion )

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Trzecia odsłona Wielkiej Trylogii grupy Banco Dell Mutuo Soccorso. Płyta została wydana siedem miesięcy po Darwinie i jest kontynuacją stylu, który grupa stworzyła na dwóch pierwszych albumach. Już pierwszy utwór, Canto Nomade Per Un Prigioniero Politico (15:46), nie pozostawia złudzeń - to nadal Banco w wielkiej formie z mnóstwem pomysłów, nieprawdopodobną wirtuozerią i pasją gry. Do dziś jest tajemnicą jak oni to zrobili - trzy absolutnie genialne albumy, zaliczane do ścisłej czołówki światowego proga nagrali w dwa lata!!! Nieprawdopodobne... A jednak! Znów w roli głównej świetni klawiszowcy - bracia Vittorio i Gianni Nocenzi - wpędzający w kompleksy całe rzesze muzyków z całej Europy. Coś się jednak zmieniło w brzmieniu zespołu. Był rok 1973, nastała era syntezatorów i większość zespołów na świecie przesiadła się na nowe instrumenty - znacznie wygodniejsze choćby w transporcie (każdy kto widział hammonda wie o czym mówię - dwa takie klawisze i pół tira zajęte...) i dające nieporównywalnie większe możliwości brzmieniowe. Banco na całe szczęście nie oszalało do końca i jedynie wzbogaciło swoje instrumentarium o trzy syntezatory, pozostawiając głównymi instrumentami hammondy i fortepian. A muzyka? Niemal bez zmian - genialna! Pięć utworów, 41 minut Muzyki. Znów WIELKIEJ MUZYKI. Pisanie o tym, że genialna, rewelacyjnie zagrana, zaaranżowana itp nie ma sensu - to napisałem przy pierwszych dwóch płytach - ta jest w prostej linii kontynuacją, uzupełnioną brzmieniem syntezatorów. To rock progresywny z absolutnych szczytów, górna półka, extraklasa itp. Mógłbym tak jeszcze przez pół strony popisywać się elokwencją, ale po co? Czyż nie lepiej po prostu posłuchać? Dla wszystkich rozkochanych w starym progu - to niemal Biblia, nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek poważnej kolekcji płyt bez całej Trylogii, ani poważnego fana, który twierdzi, że stary progres to tylko Genesis, Yes i ELP. POLECAM wszystkim! Jazda obowiązkowa.

    Aleksander Król wtorek, 22, luty 2011 08:42 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.