Po wydaniu trzeciego albumu, grupa zrobiła sobie wakacje. W pełni zasłużone. Pierwsze od dwóch lat. Tymczasem muzyczny świat kręcił się dalej. Echa genialnej Trylogii, a także opinie recenzentów i rozentuzjazmowanych fanów dotarły do samego matecznika emersonowatego grania czyli do szefostwa wytwórni Manticore. Podobno niezłą rekomendację dali zarówno Keith Emerson jak i Patric Moraz. Zaowocowało to kontraktem i kolejną płytą, która właściwie jest anglojęzyczną wersją fragmentów z wcześniejszych płyt. Choć nie do końca, bo materiał jest nagrany na nowo, lekko przearanżowany (genialny 'Metamorphosis' nawet nie lekko - bo tu trwa 15 minut!) i zaśpiewany po angielsku, są i dwa premierowe utwory. Znakomite. Nie ma sensu dokładna recenzja treści - mamy ją przy poprzednich albumach. Przy tym można powiedzieć tylko tyle, że dzięki tej płycie Banco stało się znane, uznane i rozpoznawalne w całej Europie. Poza Polską... Ale Polska to dziwny kraj... Tu za jazdę po piwie na rowerze można dostać 5 lat a za molestowanie seksualne 3 lata w zawieszeniu, absurd goni absurd. Tę płytę polecałbym wszystkim cierpiącym na nietolerancję językową a właściwie brak tolerancji na język włoski, a maniakom włoskiego proga - jako fajne uzupełnienie kolekcji.
Aleksander Król wtorek, 22, luty 2011 10:08 Link do komentarza