W 1976 roku Banco miało już na swoim koncie trzy rewelacyjne płyty wydane we Włoszech (legendarna trylogia) i romans z zachodnią wytwórnią Manticore (anglojęzyczna płyta 'Banco'). Przyszła pora na muzykę filmową. I tak się stało - jesienią 1975 roku zaproponowano im napisanie muzyki do filmu Garofano Rosso w reżyserii Luigi Faccini. Natychmiast zabrali się do pracy i już w marcu byli gotowi. Niestety mimo wielkich starań nigdy nie trafiłem nawet na trop tego filmu, na szczęście jednak ukazała się ścieżka dźwiękowa w formie lp, a później cd. To dziwna płyta, bardzo inna od tego do czego grupa nas przyzwyczaiła, przede wszystkim bez wokalu - Francesco DiGiacomo był dotychczas niemal wizytówką zespołu więc jego brak wymusił na grupie diametralnie inne rozwiązania muzyczne. To tak jakby Genesis w 1972 roku wydał album instrumentalny... Muzyka filmowa rządzi się innymi prawami i wiele dużych kapel poległo w tej branży. Ale nie Banco... Powstało 12 utworów, 41 minut muzyki. Muzyki bardzo zróżnicowanej, będącej mirażem rocka symfonicznego, muzyki klasycznej, jazzu i muzyki ilustracyjnej, zagranej jak zwykle w wypadku tej grupy na niewiarygodnie wysokim poziomie. Moim zdaniem - fantastyczny, bardzo niedoceniany album, który jak zwykle w przypadku włochów lepiej smakuje przy trzecim - czwartym przesłuchaniu. Polecam wszystkim ....
Aleksander Król poniedziałek, 20, czerwiec 2011 20:02 Link do komentarza