Collage

Oceń ten artykuł
(28 głosów)
(1971, album studyjny)
1. Collage (4:42)
2. Era inverno (5:00)
3. Cemento armato (8:08) 
4. Sguardo verso il cielo (4:12)
5. Evasione totale (6:56)
6. Immagini (2:58)
7. Morte di un fiore (3:00)

Czas Całkowity: 34:56
- Aldo Tagliapietra  ( vocals, bass, guitar )
- Toni Pagliuca  ( keyboards )
- Michi Dei Rossi  ( drums )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Choć głównymi, tymi najbardziej znanymi i szanowanymi albumami Le Orme pozostają 'Uomo Di Pezza' oraz 'Felona E Sorona', to moim zdaniem 'Collage' wcale im nie ustępuje, a pod pewnymi względami nawet je przewyższa. Album zachwyca swoją naturalnością i powala radością grania. Muzyka na nim zawarta nie jest jeszcze tak skomplikowana i tak przemyślana jak na dwóch następnych płytach, ale zagrana jest z wielką młodzieńczą werwą i zapałem, co na poletku rocka progresywnego nie jest wcale nagminnym zjawiskiem.

    Na 'Collage' znajdziemy głównie krótkie, zwarte kompozycje. Są one także niezmiernie chwytliwe i bardzo łatwo zapadają w pamięć. Le Orme ucieka od skrajności, które w progu często dominują. Nie jest przesadnie patetycznie, ani też ckliwie. Muzyka nie poraża skomplikowanymi fakturami, ale też nie razi prostotą. Mnie zapiera dech w piersiach. I zaraz opowiem dlaczego...

    Od pierwszego dźwięku utworu tytułowego w 'Collage' po prostu się wpada: podniosłe dźwięki klawiszy wspomagane przez mocne uderzenia basu i perkusji a do tego ten nastrój, jaki tylko Włosi potrafią wytworzyć. Piękna synteza klasycznego brzmienia z rockiem.
    'Era Inverno' zaczyna się już bardziej tradycyjnie, od dźwięków gitary. Jako że kompozycja ozdobiona jest wokalem, nasuwa się pewne skojarzenie z innym tego typu trio (oczywiście chodzi tu o ELP). Muzyka różni się jednak sporo od tej proponowanej przez bardziej znany zespół, przede wszystkim szerokim zastosowaniem melodii bez zbędnych wirtuozerskich popisów. Collage odwołuje się w tym numerze także do swych psychodelicznych korzeni (zresztą nie ostatni raz na tym albumie).
    Pierwszą stronę winyla zamyka 'Cemente Armato'. Najdłuższy utwór na płycie, jakby zapowiedź tego, co Le Orme będzie robić w przyszłości. Nasycony klawiszami i oparty na lekko funkujacym rytmie numer, to jeden z wczesnych pomników włoskiego rocka symfonicznego, choć ja mam innych faworytów na tym albumie. Moim numerem jeden jest zdecydowanie 'Sguardo Verso Il Cielo' - opatrzony świetną rockową rytmiką, niesamowitą melodią i atmosferą oraz świetnymi partiami instrumentalnymi (z niemal Purplowskimi przejściami). Kompozycja skończenie doskonała. Po niej, wraz z 'Evasione Totale' Le Orme zapuszcza się w rejony lekko jazzowe ale mroczne, z pewną naleciałością psychodelii w Arzachelowskim klimacie. Następnie mamy piękną (znów lekko psychodeliczną!) balladkę 'Immagini', oraz na zakończenie 'Morte Di Un Flore' (niby spokojny, ale nabiera zadziorności).

    Nie wiem, czy na moje uwielbienie dla tej płyty wpływa fakt, że nabyłem ją w Wenecji, z którego to cudownego miasta Le Orme właśnie pochodzi. Tak czy inaczej, album jest to znakomity i myślę, że nawet bez mojej rekomendacji dotarlibyście do niego prędzej czy później, bo to istna klasyka!

    5/5

    Rafał Ziemba czwartek, 14, październik 2010 14:36 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Włoski Rock Progresywny

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.