Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 158

Lucifer's Friend

Oceń ten artykuł
(141 głosów)
(1970, album studyjny)
1. Ride in the Sky (2:55)
2. Everybody's Clown (6:12)
3. Keep Goin' (5:26)
4. Toxic Shadows (7:01)
5. Free Baby (5:28)
6. Baby You're a Liar (3:55)
7. In the Time of Job When Mammon Was a... (4:04)
8. Lucifer's Friend (6:12)
9. Rock 'N' Roll Singer (4:21)
10. Satyr's Dance (3:17)
11. Horla (2:52)
12. Our World Is a Rock 'N' Roll Band (3:20)
13. Alpenrosen (3:53)

Czas całkowity: 58:56
- Peter Hecht ( organ )
- Dieter Horns ( bass, vocals )
- John Lawton ( lead vocal )
- Joachim Rietenbach ( drums )
- Peter Hesslein ( guitar, vocals )
Więcej w tej kategorii: Where Groupies Killed the Blues »

1 komentarz

  • Gacek

    Lucifer's Friend-kolejny zapomniany zespół. Jak cholernie niesprawiedliwie potraktowany przez los i zafajdany show business możemy się przekonać sięgając po ten krążek.
    Zarówno okładka jak i nazwa kapeli może wydawać się nieco diaboliczna (z lekkim przymrużeniem oka) ale dokładnie oddaje klimat tej muzyki. Nie jest to progrock jako taki ale ma pewne znamiona tego stylu. Panowie na tym albumie grają trochę jak Black sabbath (dość ostra gitara), Led zeppelin (głos wokalisty przypomina czasem wiadomo kogo... i jeszcze te specyficzne sola gitarowe) ale też niczym wczesny Deep purple (dużo hammonda). Raczej do fanów wyżej wymienionych ten materiał powinien trafić najlepiej, chociaż fan artrocka też znajdzie tutaj dużo ciekawych i niebanalnych dzwięków. Jak na rok 1970 zawartość tego LP jest zadziwiająco ciężka... ekipa Iommiego wcale nie była tak oryginalna i odosobniona jakby się to mogło wydawać. Wprawdzie brak tu naprawdę surowych gitar i bardziej diabolicznych dzwięków (chociaż utwór tytułowy....) ale jest to napewno Hard rock najwyższej próby. Już od pierwszych sekund Ride In The Sky pokazuje nam z kim mamy do czynienia. Niespełna 3 minuty, dużo gitar, hammond, świetny wokal, którego nie zapomnimy już nigdy. Hard rock w pigułce i zapowiedź nadchodzących złotych czasów tego stylu. Później oczywiście nie jest wcale gorzej. Cała płyta jest poprostu wyśmienita, choć pod koniec robi się spokojniej i bardziej tradycyjnie rock n rollowo (np.Rock 'N' Roll Singer) to nadal jest cudownie. Dużo chwytliwych motywów, które zapadają w pamięć i naprawdę fajne riffowanie jest tutaj prawie cały czas. Trzeba wspomnieć też o perkusiście, który naprawdę chwilami napieprza w swój instrument aż miło.... miód na metalowe serce. No i basista, o którym trzeba wspomnieć bo jego gra również robi wrażenie-prawdziwy fachowiec.
    Zupełnie niczego mi na tej płycie nie brakuje, poprostu 59 minut prawdziwego wykopu. Niektóre 'metalowe' kapele zalewające dziś nasz rynek powinny najpierw posłuchać tego krążka i uczyć się od mistrzów z Lucifer's Friend jak grać szlachetne dzwięki a nie papke! A póki co polecam wszystkim fanon hard n heavy jak i art rocka. Można tą płytke spokojnie postawić w naszej kolekcji obok nazareth czy black sabbath. KLASA!!!!!

    Gacek sobota, 19, styczeń 2008 23:44 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.