Budgie, bardziej popularne w Polsce niż w rodzimej Walii, ale czy to ważne? Najważniejsza jest muzyka zawarta na tej płycie.
Czy to hard - rock, czy może już heavy-metal? To jedyna taka płyta Walijczyków. Poprzednie były ciężkie hard - rockowe, potem trochę nawet funky w ich muzykę się wkradło, a potem już było bardziej przebojowo, wręcz popowo.
Płyta jest ogólnie bardzo dobra, ostra, gitarowa, na żadnej innej ich płycie nie było tak szybko i metalowo.
Już sam początek daje nam do zrozumienia, że będzie mocno.
Moje ulubione nagranie na tej płycie to Time to Remember, doskonała ballada, która tak do końca nią nie jest. Budgie uwielbiam w utworach które niby się kończą, a tu naraz słychać bas i ten narastające tempo aż w pewnym momencie wchodzi gitarzysta i zaczyna się galopada.
Krytykom nie podobała się ta płyta, ja nie jestem krytykiem, a do płyty podchodzę sentymentalnie, po wielu latach nie słuchania jej, miałem możliwość odsłuchania jej na nowo, i co się stało? Poczułem dreszcze, zwłaszcza przy wyczynach Johna Thomasa. Moja ocena tej płyty może będzie emocjonalna, ale te emocje muszą z czegoś wynikać. 4.5/5