01. E5150 / After All (The Dead)
02. The Mob Rules
03. Children Of The Sea
04. Lady Evil
05. I
06. The Sign Of The Southern Cross
07. Voodoo
08. The Devil Cried
CD 2:
01. Computer God
02. Falling Off The Edge Of The World
03. Shadow Of The Wind
04. Die Young
05. Heaven And Hell
06. Lonely Is The Word
07. Neon Knights
- Tony Iommi (gitary)
- Geezer Butler (bas)
- Vinny Appice (perkusja)
- Scott Warren (instrumenty klawiszowe)
1 komentarz
-
Niebo i piekło
Arkadiusz Cieślak niedziela, 15, luty 2009 19:23 Link do komentarza
Co to za zwierzę ten Heaven & Hell? Czy to jeszcze Black Sabbath, a może już nie? Spojrzenie na tracklistę i sprawa oczywiście jest jasna. To jednoznacznie Black Sabbath, ale z okresu kiedy wokalistą był Ronnie James Dio, czyli lat 1980-82 i 1992. Panowie zeszli się ponownie w 2006 roku i stworzyli zespół, którego nazwę zaczerpnęli z tytułu pierwszej wspólnie nagranej płyty z 1980 roku.
Dziwnie potoczyły się koleje losu tego wielce zasłużonego zespołu, myślę tu o Black Sabbath. Pod koniec lat 90-tych wszystko wskazywało na to, że dojdzie do reaktywacji grupy z Ozzym Osbournem przy mikrofonie w składzie. Tak naprawdę doszło do tego, a zespół ruszył w trasę koncertową udokumentowaną płytą live 'Reunion', zawierającą dodatkowo dwa zupełnie nowe studyjne nagrania. Jak to jednak bywa z szalonym i nieobliczalnym Ozzym, nie udało się zwieńczyć powrotu nową płytą. Tony Iommi, mózg i lider grupy, zajął się karierą solową wydając swoje własne płyty, jak również w kolaboracji z Glennem Hughesem. Pod koniec 2006 roku doszło do spotkania czterech panów, którzy zagrali w jednej z inkarnacji Black Sabbath - Tony Iommi, Ronnie James Dio, Geezer Butler i Vinny Appice. Dodajmy dla ścisłości, że na perkusji na albumie 'Heaven and hell' grał oryginalny członek Black Sabbath, Bill Ward, ale odmówił powrotu do grupy. Zespół nagrał trzy premierowe utwory, które trafiły na składankę 'The Dio Years', a następnie ruszył w trasę koncertową, w trakcie której zarejestrowano również występ w nowojorskim Radio City Music Hall. Ten właśnie koncert mam niewątpliwą przyjemność recenzować.
Nie ukrywam, że płyty z Dio bardzo mi się podobają, ale tak naprawdę doceniłem je po latach. Jedynie 'Dehumanizer' trafił na szczyt moich prywatnych notowań od razu po ukazaniu się. Uważam, że to wręcz jedna z najlepszych płyt Black Sabbath. Natomiast dwie pierwsze płyty z Dio zostały przeze mnie początkowo potraktowane po macoszemu: jak to, Black Sabbath bez Ozzy'ego?! Nie ma mowy, nie może być dobrej muzyki. Pomyliłem się straszliwie i chyba sporo innych osób również. Te albumy to absolutnie kawał nieprawdopodobnie dobrego heavy metalu. Znakomicie słychać to na tej właśnie, opisywanej płycie. Cały występ został również wydany na DVD, ale zajmiemy się tutaj tylko wersją CD.
Tym razem nie będę oceniał szczegółowo poszczególnych utworów, wydawnictwa koncertowe rządzą się troszkę innymi prawami niż studyjne. Płyta (umownie oczywiście, ponieważ mamy dwa krążki) trwa prawie dwie godziny i zawiera kwintesencję muzyki z okresu Dio. Znajdziemy tutaj aż 6 utworów z 'Heaven and Hell' (zabrakło więc tylko dwóch), 5 z 'Mob rules' (na 9 z oryginalnej płyty) i tylko 3 z fenomenalnego 'Dehumanizer' (na 10), do tego 2 zupełnie nowe kawałki, znane już ze składanki 'The Dio Years'.
Zestaw utworów został dobrany naprawdę z pomysłem i niezwykle starannie. Wszystkie najważniejsze numery nagrane przez to wcielenie zespołu można usłyszeć na tym krążku. 'Children of the sea', 'The sign of the Southern Cross', 'Die young' czy 'Heaven and hell' to absolutnie klasyczne, bardzo wzniosłe, cudownie riffowe kawałki. Publiczność śpiewająca z Dio w 'Heaven and hell' naprawdę przyprawia o dreszczyk emocji. Dodajmy, że ten utwór ma ponad 15 minut! Posłuchajcie 'I', a zobaczycie jak się gra thrash metal, genialne. Solo na perkusji w premierowym, prawie 12-minutowym 'The devil cried', potrafi wskrzesić iskierkę nawet w takim ignorancie technicznym, jak ja. Podobnie ma się sprawa z solówką Iommy'ego w jednoznacznie metalowym, ironowym wręcz 'Die young'. Dwa nowe utwory również wypadają zupełnie nieźle, ba, one stanowią zupełnie integralną część całości. Nie słyszałem ich w wersji studyjnej i muszę przyznać, że chłopaki znakomicie odnaleźli się pomiędzy niebem a piekłem, nie trafiając bynajmniej do czyśćca. Do tego szybsze, drapieżne kawałki takie jak 'Mob rules', 'Lady Evil', 'Voodoo' czy kończący koncert 'Neon Knights', dodają pikanterii i sprawiają, że album (koncert) jest bardzo zróżnicowany i urozmaicony.
Produkcją płyty zajął się Barry Ehrmann, znany ze współpracy z Queensryche, Cheap Trick, Deep Purple, Sammy Hagarem czy Ozzy Osbournem. Samo brzmienie jest krystalicznie czyste, wyraziste i chyba za bardzo... studyjne. Tak, mam wrażenie, że gdzieś ucieka momentami ten klimat prawdziwego live, ale być może to tylko moje subiektywne wrażenie. Warto jeszcze dodać, że na instrumentach klawiszowych zagrał na koncercie etatowy współpracownik Dio - Scott Warren.
Ja osobiście stęskniłem się za taką muzyka, za tą ekspresją, za tym charakterystycznym mocnym głosem Dio, za soczystym, jednoznacznym riffem Tony'ego, za pulsującym basem Geezera i za niezmiennie perfekcyjnym Vinnym. Nie ma tu wprawdzie Ozzy'ego i jakoś go nie brakuje ('Snowblind'?). Maszyna zwana kiedyś Black Sabbath, a teraz Heaven & Hell, niezmiernie się rozpędziła i zafundowała nam kawał świetnego, hardrockowo-metalowego grania. Ten rozpęd ma nawet sprawić, że w tym roku pojawi się zupełnie nowy materiał tego wcielenia. Cóż, prace już trwają. Co z nich wyniknie? Ja nie podejmuję się wróżyć, ale muszę przyznać, że czekam z niecierpliwością.
Historia, którą przez tyle lat pisał zespół Black Sabbath, nadal nie została zakończona. Heaven & Hell, będąc naturalnym jego przedłużeniem, wpisuje się znakomicie we współczesną muzykę, nazwijmy ją po raz kolejny umownie, hardrockowo-metalową. Legenda, grupa absolutnie wyjątkowa i bardzo zasłużona, próbuje odnowić, odświeżyć swój wizerunek, troszeczkę odcinając się od przeszłości, a z drugiej strony, opierając się na niej. Dla mnie są to próby jak najbardziej pozytywne, a 'Live From Radio City Music Hall' jest jednoznacznie i bezdyskusyjnie najlepszym tego dowodem. Polecam.
4/5
Arkadiusz Cieślak
Albumy wg lat
Recenzje Heavy Prog
- Bardzo nie lubię wszelakiego rodzaju porównań. Nie lubię porównywać jakiegoś… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Far From The Sun (Siena Root)
- Wreszcie nadszedł moment, kiedy biorę oddech od „dark-independetowo-prog-folkowo-hardcore'owo-gothic-ambientowo-metalowo-jakiś-tam jeszcze” klimatów… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Different Realities (Siena Root)
- Keep Rockin’ kojarzy mi się falą polskich zespołów progresywnych, które… Skomentowane przez Gabriel Koleński Seismic Shift (Keep Rockin')
- Wstaje nowy dzień, a właściwie wstał 15 lat temu. Taka… Skomentowane przez Gabriel Koleński A New Day Dawning (Siena Root)
- PHI. Znowu zespół z kraju niemieckojęzycznego, choć tym razem nie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Cycles (PHI)
- Po udanym debiucie sprzed czterech lat w postaci „Into the… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Screaming Out Your Name (Keep Rockin')
- Jakoś nie miałem okazji zetknąć się do tej pory z… Skomentowane przez Konrad Niemiec Bartók in Rock (Dialeto)
- Perpetual Escape pochodzi z Francji, istnieje od kilku lat, ma… Skomentowane przez Gabriel Koleński Into My Dreams (Perpetual Escape)
- Przyznaję bez bicia, że sam już nie wiem czy lubię,… Skomentowane przez Bartek Musielak Little Something For You To Choke (Killsorrow)
- Dawno nic mnie tak nie ucieszyło jak wiadomość o tym,… Skomentowane przez Michał Jurek Until All Ghosts Are Gone (Anekdoten)
- Flying Colors możemy zaliczyć do tzw. „supergrup”, jako że w… Skomentowane przez Marcin Szojda Second Nature (Flying Colors)
- Po nagraniu udanego i ostatecznie docenionego przez publiczność 'Death Walks… Skomentowane przez Michał Jurek In Hearing Of Atomic Rooster (Atomic Rooster)
- Atomic Rooster to zespół nieco już zapomniany. Miłośnicy brzmień lat… Skomentowane przez Michał Jurek Atomic Roooster (Atomic Rooster)
- Czy zastanawialiście się kiedyś jakby zabrzmiał Symphony X urozmaicony organami… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Aftereality (SpectAmentia)
- Wydaje się, że Black Ball Suzi nieźle wystartowali ze swoim… Skomentowane przez Paweł Caniboł Jestem (Black Ball Suzi)
- Do tej współpracy po prostu musiało dojść. Jeff Beck już… Skomentowane przez Michał Jurek Beck, Bogert & Appice (Beck, Bogert & Appice)
- Potrzebowałem paru dni żeby dobrze wsłuchać się w materiał i… Skomentowane przez Paweł Caniboł Aftereality (SpectAmentia)
- To była jedna z moich najbardziej oczekiwanych płyt ostatnich miesięcy.… Skomentowane przez Konrad Niemiec Into The Maelstrom (Bigelf)
- Karmamoi - Odd Trip Świeża, wręcz z pod igły płyta… Skomentowane przez Mateusz Tomanek Odd Trip (Karmamoi)
- Kolejny singiel promocyjny przygotowany z myślą o stacjach radiowych. Choć… Skomentowane przez Konrad Niemiec (Another) Nervous Breakdown (Bigelf)