Echoes in Time

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
(2007, album studyjny)
1. Prologue (Beach Discovery) (4:11)
2. Sirens Call (2:42)
3. Log Entry (0:28)
4. Horizons (7:31)
5. Requiem of the Mind (6:22)
6. Times Companion (3:53)
7. Riding the Wind (1:12)
8. Distant Shores (3:08)
9. I of the Storm (13:32)
10. Epilogue (Beach Realization) (2:37)

Czas całowity: 45:46
- Dave Gilbert  (vocals)
- Cameron Castle  (guitar)
- William O'Donnell  (keyboards)
- Erinn Waggoner  (bass)
- Rusty Clutts  (drums, percussion)
oraz
- Damian Wilson  (vocals)
- Natalie Grace Chua  (vocals)
- David Ragsdale  (violin)
- Hugh McDowell  (cello)
- David Lee  (narration)
- Choir:
-  Nicole Lambert (Direction)
-  Rachel Arant
 - Jenna Broege
 - Kelli Jo Compton
 - Megan Little

1 komentarz

  • Jan Włodarski

    Na początku lipca w Gdyni odbył się Zlot Żaglowców The Tall Ships' Races 2009. Ten nie mający z pozoru nic wspólnego z muzyką fakt przypomniał mi o płycie Echos In Time zespołu Port Mahadia. Przypomniał mi o niej z dwóch powodów. Pierwszy z nich, to dumnie przeszywający fale, płynący na pełnych żaglach, w przeciętą błyskawicami noc, żaglowiec z okładki tejże płyty. Drugi to odgłosy morza, które często na tym wydawnictwie występują: szum fal, krzyk mew, świst wiatru. Tytuły poszczególnych utworów, wspomniane dźwięki pozamuzyczne oraz pojawiający się co jakiś czas głos narratora Davida Lee sugeruje nam, że mamy do czynienia z albumem koncepcyjnym. Echos In Time ma jednak konstrukcję pojedynczych numerów, gdzie każda kompozycja tworzy oddzielną zamknięta całość.
    Port Mahadia pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, a omawiany album ujrzał światło dzienne na początku 2007 roku. Podstawowy skład grupy to muzycy, jak dla mnie przynajmniej, anonimowi. Ale trzej panowie zaproszeni przez zespół do współpracy są już osobami bardziej znanymi w progresywnym świecie. Mam tu na myśli cenionego wokalistę Damiana Wilsona (Threshold), znanego ze współpracy z grupą Kansas skrzypka David Ragsdale, oraz wiolonczelistę Hugo McDowell (ELO). Wypada jeszcze wspomnieć o Natali Grace Chua, która śpiewa w kilku utworach.
    Muzyczna zawartość krążka pasuje mi najbardziej do kategorii Heavy Rock.
    Znajdą tu też dla siebie ciekawe muzyczne doznania słuchacze obracający się w kręgach Art Rockowych, oraz Neoprogresywnych.
    Przyjrzyjmy się zatem poszczególnym utworom.
    Prologue ( Beach Discovery) - mocny rockowy numer, z dużym udziałem instrumentów smyczkowych. Solowe popisy gitarzysty i skrzypka są ozdobą tego utworu. Część wokalna śpiewana przez Dava Gilberta wprowadza nas w nastrój melancholii i zadumy.
    Sirens Call - pełna uroku ballada z akustyczną gitarą, ciekawą solówką. Pierwsze spotkanie ze śpiewającym Damianem przypomina nam, że to wokalista z najwyższej półki. Wadą tego utworu jest jego czas trwania - zdecydowanie za krótki.
    Log Entry - to tylko spotkanie z narratorem.
    Horizons - instrumentalny killer. Konstrukcja kompozycji pozwala pokazać talent każdego z instrumentalistów. Mocny rockowy numer z elementami neoprogresywnymi, zahaczający o progresywny metal. Polecam.
    Requiem of the Mind - Damian znów błyszczy. Podobny w klimacie do poprzednika. Energetyczna, pełna życia kompozycja z heavy metalową solówką Camerona Castle.
    Times Companion - prawdziwa perełka. Utwór podobny w klimacie do  Moonlight in Somosa - Planta. Piękna ballada cudownie zaśpiewana przez Damiana. Najlepszy utwór na płycie, niestety totalnie skopany. Całkowite nieporozumienia z nałożeniem głosu narratora na końcową część. Aż się prosiło by pociągnąć go dalej. Po wokalizach Natalii, trzeba było dołożyć
    jeszcze jedną zwrotkę i zrobić pięcio, sześcio minutowy majstersztyk. Naprawdę szkoda.
    Riding The Wind - instrumentalna miniatura z Davidem Rogsdale na pierwszym planie.
    Distant Shores - utwór zdominowany przez brzmienie skrzypiec. Poprawna kompozycja, bez fajerwerków.
    I of the Storm - epicki utwór, najdłuższy na płycie. Rozpoczyna go wokalny duet Damian i Natalii. Potem następuje długa część instrumentalną. Podobnie jak podczas morskich podróży, nastrój tej kompozycji jest bardzo zróżnicowany. Raz jest sennie i lirycznie, po chwili groźnie i burzowo. Przemyślana konstrukcja i dobra aranżacja, zmiany tempa i nastroju, to zdecydowane atuty tego numeru. Chór w części finałowej dodaje trochę patosu. Kompozycja warta uwagi.
    Epilogue (Beach Realization) - podobnie jak w prologu wokalistą jest Dave. W podkładzie muzycznym mamy: instrumenty smyczkowe, gitarę akustyczną i akustyczny bas. Uzyskany efekt - koncertu przy świecach i szum morskich fal na sam koniec wprowadza nas w nostalgiczno-liryczny nastrój.
    I to już koniec muzyczno- morskich podróży grupy Port Mahadia. Ogólna ocena płyty wypada pozytywnie. Jest na tym krążku kilka naprawdę fascynujących momentów. Pozostaje jednak malutkie uczucie niedosytu.
    Kilka rzeczy można było chyba lepiej zrealizować i dopracować, a najbardziej mi żal, że nie do końca przemyślano konstrukcję Times Companion.
    To mogła być perła, a jest tylko perełka.
    4/5
    JanYanoWłodarski

    Jan Włodarski sobota, 11, lipiec 2009 18:49 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.