A+ A A-

Lord Of The Undead Knights

Oceń ten artykuł
(1 Głos)
(2010, album studyjny)
1. Rise From The Grave (Resurrection) (1:54)
2. Lord Of The Undead Knights (7:30)
3. When Death Loses Control (8:15)
4. Witchmaster (8:48)
5. Insomnia (07:01)
- Fabio "Thunder"  ( guitars and vocals )
- Dario Fava  ( drums )
- Andrea Salvetti  (bass on "When Death Loses Control )
- Davide Gherardi  ( guitar solo on "Lord Of The Undead Knights" )
- Giorgio Bona  ( bass on "Witchmaster" )
- Luca Poma  ( guitar solo on "Witchmaster" )
- Roberta Sammarelli  ( bass on "Insomnia" )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Okazuje się, że we Włoszech obok klasycznej dla nich sceny symfonicznego rocka wyrosła jeszcze jedna - doom metalowa. Nigdy nie podejrzewałem Włochów o taką skłonność do mroku i ciężkich, Black Sabbathowych dźwięków.

    Temple Of Pain jest młodziutkim reprezentantem tego nurtu - ich debiutancki krążek zatytułowany 'Lord Of The Undead Knights' został wydany dopiero w tym roku. Znajduje się na nim tylko pięć utworów (a w zasadzie cztery plus intro), które trwają łącznie niewiele ponad pół godziny.

    Jeśli przyjmiemy, że istnieje w muzyce coś takiego jak czystość gatunkowa, to Temple Of Pain jest nieskazitelnie doomowy - po prostu spełnia wszystkie jego kryteria i standardy. Wszystkie numery są wolne, ciężkie i długie. Gitarzyści stosują wyeksploatowane do granic możliwości podciągnięcia a'la Iommi, basista nie tylko dubluje linie gitar, lecz wygrywa czysto własne linie melodyczne w podkładzie, perkusista uderza w punkt i miarowo, z rzadka tylko stosując przejścia, a wokalista śpiewa czystym i donośnym głosem, który lokuje się w okolicach Messiaha Marcolina z Candlemass.
    Być może dla tego, że zespół pochodzi z Włoch, przypomina mi on momentami twórczość Doomraiser oraz Witchfield. Nie odwołuje się on jednak bezpośrednio do klasyki doom metalu z tego kraju, czyli do Black Hole, Requiem czy Death SS.
    Podstawowym zarzutem, jaki mam do 'Lord Of The Undead Knights' jest brak chwytliwych riffów czy drobnych urozmaiceń, które są tak bardzo potrzebne w tego typu muzyce.
    Najciekawszym fragmentem tego krążka jest 'Witchmaster' - zdaje się on być najbardziej dopracowanym utworem na tym albumie. Riffy momentami opierają się bardzo na twórczości Candlemass z okresu 'Ancient Dreams'..

    Krótka recenzja, gdyż i sam album nie jest zbyt długi. W dodatku, nie można go w żadnym razie nazwać zróżnicowanym. Rokuje za to pewne widoki na przyszłość, gdyż doom metal to dobry gatunek, w ramach którego ciężko jest nagrać słabą płytę.

    Dziś Temple Of Pain punktuje u mnie na 3,5. Być może jest to troszkę za wysoko, ale ja lubię doom i mam pewną słabość do zespołów z tego gatunku.

    3,5/5

    Ps. Ostatnio prześladuje mnie słowo Insomnia. Numer o tym tytule można znaleźć na tak wielu wydawnictwach... Widać bezsenność to jedna z cech artystów-muzyków:)

    Rafał Ziemba poniedziałek, 14, czerwiec 2010 21:38 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.