A+ A A-

Perpetum Mobile

Oceń ten artykuł
(9 głosów)
(1970, album studyjny)
1.Searching For A New Dimension
2. Re-Birth Day
3. Things Are Changing
4. Lord I Just Cant Help Myself
5. The Unknown Path
6. Euphoria
7. Message
8. Windy Planet
9. Re-Birth Day (45 Version)
10. Memories
eric johnson
vince mariani
jay podolinck

1 komentarz

  • Aleksander Król

    Na świecie są miliony gitarzystów. Doskonałych technicznie i takich, którzy operują jedynie akordami. Wszechstronnie wykształconych muzycznie i takich, dla których pojęcie skali przekracza możliwości intelektualne. A raz na jakiś czas rodzi się geniusz tego instrumentu. Dostaje gitarę na 12-te urodziny i po dwóch latach jest wirtuozem. O kim mówię? No, takich gości znam kilku, ale w tym wypadku chodzi mi o stosunkowo mało znanego u nas Erica Johnsona. Jego wielkość docenili Stive Vai i Joe Satriani zapraszając go do pierwszej edycji swojego projektu G3. A Mariani - to jego debiut. W momencie nagrywania płyty miał niespełna 15 lat... Był rok 1969. Kochał Hendriksa i... swoją gitarę. Vince Mariani, perkusista, który miał za sobą przesłuchania prowadzone przez samego Jimi'ego Hendriksa, kompletował skład swojego 'power-trio' i poszukiwał sprawnego gitarzysty, takiego przy którym jego perkusja mogłaby być na pierwszym miejscu. Posłuchał dzieciaka... i przyjął do kapeli. Ale Eric z każdym tygodniem potężniał. W momencie nagrywania płyty był już postacią pierwszoplanową. Zagrał fenomenalnie, przesłaniając zupełnie niechcący resztę składu. Zarejestrowali 46 minut muzyki, osiem utworów (w wersji cd są dołożone 2 bonusy singlowe). Płyta ukazała się na początku 1970 roku w powalającym nakładzie 100 sztuk i natychmiast stała się 'świętym grallem' miłośników ciężkiego gitarowego grania na całym świecie. I słusznie, bo to jedna z najlepszych płyt tego gatunku w historii. Nie wiem co było przyczyną, że TAKI materiał nie wyszedł poza ramy 'promo', ale decyzje koncernów płytowych są zaliczane do największych zagadek kosmosu i coś w tym jest. A muzyka? To świetny kawał rozimprowizowanego hard rocka z psychodelicznym zacięciem. Genialna gitara i bardzo dobre kompozycje. I Eric... Polecam wszystkim kochającym jamowe granie w trio, dla amatorów Cream - MUS, a dla wielbicieli początków hard rocka - wielka frajda.

    Aleksander Król środa, 23, listopad 2011 09:58 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.