1 komentarz

• 

  Każdy z nas pamięta złote lata Geoffa Tate’a w zespole Queensrÿche. Wystarczy przytoczyć takie numery jak: „Take Hold of the Flame”, czy „Eyes of a Stranger”, które posiadają jedne z najbardziej wymagających partii wokalnych w kanonie muzyki metalowej. Geoff postanowił podążyć w kierunku znacznie prostszych, hard rockowych brzmień, czego efekt mogliśmy usłyszeć na bardzo słabym „Dedicated To Chaos” wyżej wspomnianego zespołu. Na jego albumie - „Kings & Thieves” dalej kroczy podobną ścieżką i o ile nie pasowała ona zbytnio do konwencji Queensrÿche, to może w przypadku solowych wariacji powinniśmy bardziej zdystansować się do jego muzycznej wizji.
  
  Przyznam szczerze, że całkiem przyjemnie słuchało mi się najnowszego wydawnictwa Geoffa. Fakt, zagrany jest dosyć oszczędnie, bez technicznych fajerwerków, ale za to ze sporym smaczkiem i ogromnym zaangażowaniem samego wokalisty. Spore wrażenie robi rozpoczynający „She Slipped Away” ze świetnym, przebojowym refrenem i zapadającymi w pamięć melodiami. Energiczny „Take A Bullet” posiada wszystkie cechy hard rockowego hiciora – świetny riff, melodyjną linię wokalną i proste, ale wpadające w ucho gitarowe solo. Poza tym spodobał mi się też bujający „The Way I Roll”, kapitalny „These Glory Days” (ten riff!), czy kończący, melancholijny „Waiting”. Grzechem byłoby nie wspomnieć o symfonicznym „Change” z piękną, klimatyczną partią klawiszową – to zdecydowanie najciekawszy fragment albumu. Niestety płyta posiada też kilka mniej trafionych kompozycji. Do gustu nie przypadł mi bezpłciowy „In The Dirt”, niezwykle monotonny „Evil” oraz nudny i wyprany z emocji „Tomorrow”.
  
  Wielu słuchaczy narzekało na Geoffa i jego nudne partie wokalne na „Dedicated To Chaos”. Tym razem jest zupełnie inaczej - są o wiele bardziej przemyślane i szybko wpadają w ucho. Jeżeli mieliście wątpliwości, co do formy muzyka, to zostaną one rozwiane po wysłuchaniu wysokich partii w numerach „Change” oraz „Waiting”. Niewiele jednak można powiedzieć o samych muzykach grających na tym albumie, ponieważ większość z nich nie jest zbyt rozpoznawalna. Usłyszymy zatem byłych muzyków Queensrÿche, czyli grającą na gitarze oraz basie Kelly Gray (znaną z „Q2K”), a także klawiszowca Randy’ego Gane’a („American Soldier”). Sekcje rytmiczną uzupełnia Gregg Gilmore (perkusja) oraz Chris Zukas (gitara basowa), natomiast w chórkach usłyszymy także córkę frontmana – Emily Tate. Jako całość muzycy są bardzo dobrze zgrani i instrumentalnie zdecydowanie góruje gitara elektryczna oraz klawisze, co świetnie słychać w bardziej energicznych utworach.
  
  Geoff Tate - tak jak wcześniej zapowiadał - wydał solidny hard rockowy album przepełniony masą pozytywnej energii. Fakt, posiada swoje słabsze momenty, ale jako całość jest przyjemnym, przebojowym wydawnictwem, które idealnie nastraja nas w chłodne, jesienne wieczory. Zamiast narzekać na queensrÿche’owy „Dedicated To Chaos” sięgnijcie po „Kings & Thieves” – znajdziecie tam znacznie ciekawszy materiał, bez wyolbrzymionych obietnic.
  
  3/5

  Łukasz 'Geralt' Jakubiak piątek, 05, październik 2012 14:08 Link do komentarza