A+ A A-

Međ Suđ í Eyrum Viđ Spilum Endalaust

Oceń ten artykuł
(35 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Gobbledigook (3:05)
2. Inní Mér Syngur Vitle ysingur (4:05)
3. Góðan Daginn (5:15)
4. Við Spilum Endalaust (3:33)
5. Festival (9:24)
6. Suð í' (4:56)
7. Ára Bátur (8:57)
8. Illgresi (4:13)
9. Fljótavík (3:49)
10. Straumnes (2:01)
11. All Alright Eyrum (6:21)

Czas całkowity: 49:39
- Jónsi Birgission ( vocals, guitar, keyboards )
- Kjartan Sveinsson ( keyboards, electric piano, guitar )
- Georg Hólm ( bass )
- Orri Páll Dýrason ( drums )
Więcej w tej kategorii: « Von Valtari »

1 komentarz

  • Michał Jurek

    'Međ suđ í eyrum viđ spilum endalaust' (ponoć po polsku to znaczy 'Z brzęczeniem w uszach gramy bez końca') to piąty album studyjny Sigur Rós. Album, który nie odkrywa jakiejś muzycznej Ameryki, ponieważ zespół eksploatuje na nim patenty dobrze znane z poprzednich płyt. A jednak pod pewnymi względami jest to płyta szczególna. Warto sobie o niej przypomnieć przed premierą najnowszego dzieła Islandczyków, które ma się ukazać pod koniec maja (choć rzecz jasna piracka wersja krąży już po sieci - takie niestety mamy czasy).

    Jako się rzekło, album 'Međ suđ...' jakichś rewolucyjnych zmian w muzyce zespołu nie przynosi. Mimo to, dokonała się na nim pewna ewolucja. Zupełnie jakby Sigur Rós chcieli trochę wyjść z cienia alternatywnego grania i przesunąć się bliżej muzycznego mainstreamu. Piosenki zawarte na omawianej płycie są bowiem - jak na ten zespół - dość krótkie (na 11 jedynie 3 łamią barierę sześciu minut), przynoszą też znacznie mniej niezwykłych dźwięków, niż na poprzednich albumach zespołu. Nie da się ukryć, że 'Međ suđ...' jest znacznie bardziej przystępna w porównaniu ze swoimi poprzedniczkami, takimi na przykład 'Takk...' czy '()', o 'Von' już w ogóle nie wspominając. Zespół uczynił też pewien ukłon w stronę słuchaczy anglojęzycznych, po raz pierwszy umieszczając na płycie utwór w języku Szekspira (chodzi o finałowy 'All Alright'). Kto wie, może wytwórnia na to naciskała? Również oprawa graficzna znacznie różni się od okładek poprzednich albumów grupy. Do tej pory na obwolutach widniały grafiki tworzone przez członków zespołu, a na okładce 'Međ suđ...' sadzą radosne susy jakieś golasy.

    Czy ten zwrot w stronę grania bardziej przyjaznego uszom się opłacił? Komercyjnie na pewno, bo płyta bardzo dobrze poradziła sobie na listach przebojów, i to nie tylko w krajach skandynawskich, ale też w USA i Wielkiej Brytanii. A muzycznie - chyba nie do końca.

    'Međ suđ...' rozpoczyna się radośnie i melydyjnie. Czasem wypada to zachęcająco, acz dość przewidywalnie, jak w 'Inní mér syngur vitleysingur' lub 'Viđ spilum endalaust', ale czasem ta przebojowa skoczność jest wręcz natrętna, jak w otwierającym płytę 'Gobbledigook'. Druga część albumu robi się bardziej nastrojowa i melancholijna, a cztery ostatnie nagrania 'Illgresi', 'Fljótavík', 'Straumnes' i 'All alright' wręcz każą przyłożyć głowę do poduszki.

    Jednak nie w prostych, kilkuminutowych kompozycjach tkwi niezwykłość muzyki Sigur Rós, ale w umiejętności kreowania muzycznego napięcia i budowania za pomocą nieziemskich dźwięków nastroju z pogranicza jawy i snu. 'Međ suđ...' takich nagrań prawie nie przynosi, z wyjątkiem najdłuższych na płycie utworów 'Festival' i 'Ára bátur'. 'Festival' się pięknie i dość leniwie rozwija, by w drugiej części przyspieszyć i zaskoczyć ognistym zakończeniem, trochę przypominającym przejmujący finał 'Glósóli' z płyty 'Takk...'. Natomiast 'Ára bátur' zapada w pamięć dzięki niebiańskiemu śpiewowi Jonsiego i nutkom wygrywanym na towarzyszącym mu fortepianie, z których w drugiej części utworu wysnuwa się melodia wprost łapiąca za serce (choć drzemiący we mnie cynik powie, że konstrukcja tego utworu powiela budowę wcześniejszego 'Festival'). No, dorzućmy do tej puli jeszcze 'Međ suđ í eyrum' ze względu na charakterystyczne linie wokalne i pulsujący fortepian (mimo że nagranie to znowu dość jednokopytne rytmicznie jest, ale niech tam). Reszta to miłe, czasem leniwie się sączące, czasem wartko płynące, ale w gruncie rzeczy dość niezobowiązujące piosenki, których można posłuchać, jednak na dłużej w pamięci nie zostają.

    Wiele wskazuje na to, że album 'Međ suđ...' był jednorazowym eksperymentem. Anonsowany właśnie album 'Valtari' ma być - zgodnie z zapowiedziami członków Sigur Rós - bardziej eksperymentalny i elektroniczny, a mniej gitarowy. W pewnym stopniu sygnalizuje to już odrealniona okładka nowej płyty (statek sunący ponad taflą wody). Wydaje mi się, że to słuszny krok. Na 'Međ suđ...' można wprawdzie znaleźć kilka nagrań, które przysporzą wzruszeń, ale mam wrażenie, że Sigur Rós zgubili na tej płycie to, co wyróżniało ich spośród licznego grona post-rockowych zespołów. Oby na 'Valtari' udało im się to 'coś' ponownie odnaleźć.

    Michał Jurek piątek, 27, kwiecień 2012 15:35 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Post Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.