2. The Creeper
3. Ephemeral
4. Specks Of Light
5. Strung Up From The Sky
6. An Inch Above Sand
7. What We All Come To Need
8. Final Breath
- Laurent Lebec ( guitars )
- Larry Herweg ( bass )
- Bryan Herweg ( drums )
gościnnie:
- Greg Anderson (Sunn O)
- Aaron Turner (Isis)
- Ben Verellen (Harkonen)
- Helms Alee and Allen Epley (The Life & Times and Shiner)
1 komentarz
-
Chicagowski kwartet poznałem przy okazji poprzedniej ich płyty studyjnej, "City Of Echoes". Instrumentalny, oparty na mocnych zagrywkach, ale też nie pozbawiony psychodelicznych pejzaży rock zauroczył mnie z miejsca, a że Pelikany miały już wówczas na koncie dwa albumy i zatrzęsienie splitów i EPek - postanowiłem poszperać. Poszperawszy - zdębiałem, 'City...' okazało się bowiem albumem bardzo odmiennym od wcześniejszych dokonań kapeli. Dawne ich dzieła były, nawet mówiąc eufemistycznie... jedną wielką masakrą. Neurosis z najdzikszego okresu w wersji karaoke, Sunn O))) z sekcją rytmiczną - takie miałem skojarzenia. Była w juweniliach Pelican niepowstrzymana, jaskiniowa furia, która mnie po prostu odrzucała. Bałem się, że po przejściu do Southern Lord, wytwórni należącej do brutali z Sunn O))), Pelican znów obierze kurs na sludge'ową ekstremę. Na szczęście się pomyliłem. 'What We All Come To Need' to logiczna kontynuacja 'Miasta Ech', na równie wysokim, a może i wyższym poziomie.
Paweł Tryba środa, 13, styczeń 2010 21:24 Link do komentarza
Płyta ma bardzo trafny tytuł. Coś, czego wszyscy w końcu będziemy potrzebować, to - przynajmniej według mnie - poczucie wolności i mocy, przestrzeń, radość, ale też czas na refleksję. Powiew tych wszystkich odcieni ducha zdnajduję na najświeższym dziele Pelican. Nie potrafię odbierać go inaczej, niż na poziomie doznań sensualnych. Zespół już na 'City Of Echoes' znalazł swój patent na bardzo naturalne przechodzenie od ostrego riffowania do delikatnych, ulotnych zwolnień. Tu po prostu nie psuje czegoś co działa, ale nie ma mowy o zmęczeniu materiału! W całej swojej nielinearności kompozycje Pelican wydają się być bardzo przemyślane, wyrafinowane mimo szlachetnie surowego brzmienia. Mają też w sobie jakąś szczególną motorykę, nawet w tych bardziej ociężałych momentach. Nic dziwnego że w klipach promujących poprzedni krążek (tak, nakręcili teledyski do dwóch instrumentalnych kawałków i nawet udało im się pokazać je w MTV. To się nazywa siła przebicia!) powracał motyw podróży autostradą. Jeszcze jednym atutem Pelican jest trudność w klasyfikacji ich muzyki. Zazwyczaj mędrcy rzucają ich do postrockowego wora i jest w tym jakaś racja, ale z drugiej strony, jak na gatunek programowo eksperymentalny Pelican na 'What We All Come To Need' brzmi bardzo konserwatywnie. Żadnych niepotrzebnych udziwnień, żadnego nakładania dziesiątków efektów na gitary - to sam korzeń klasycznie pojmowanego rocka. Okazuje się, że można jednak być oryginalnym tradycjonalistą!
Żebyście nie odnieśli wrażenia, że Pelikany nagrały klona poprzedniego albumu, muszę wspomnieć o kilku nowalijkach. Brzmienie w kilku miejscach oszczędnie wzbogacają organy, pojawiają się też ledwo zauważalne elektroniczne sample ( w żadnym razie nie ujmujące muzyce aury naturalności!). A zupełnie nową jakością jest wieńczący płytę 'Final Breath'. Po raz pierwszy w dość długiej już historii Pelican mamy do czynienia z utworem wokalnym i nie jest to tylko delikatne 'aaa', głos zaproszonego wokalisty niespiesznie snuje ładną, nawet lekko beatlesowską (no, umówmy się - to znacznie zwolnieni Beatlesi) melodię. Dopiero tu zespół pozwolił sobie na dalej idącą studyjną obróbkę, zwielokrotniając ścieżkę wokalną i zatapiając ją w pogłosie. Wszystko po to, żeby i 'piosenka' miała zbliżony do całości, mocno odrealniony charakter. Efekt - wyśmienity!
'Jesteś teraz w mocy riffu!' - głosi napis na nalepce albumu. Nic dodać, nic ująć. Nie każda reklama kłamie! Polecam 'What We All Come To Need' wszystkim, choć jest to płyta, do której słuchania trzeba mieć nastrój. 4,5/5
Albumy wg lat
Recenzje Post Rock
- Pochodzący ze Śląska November Might Be Fine istnieje już prawie… Skomentowane przez Gabriel Koleński ALL (November Might Be Fine)
- Czasem zastanawiam się, czy takie zespoły jak Cult Of Luna… Skomentowane przez Gabriel Koleński The Long Road North (Cult Of Luna)
- Epidemicznego recenzowania ciąg dalszy. Tym razem mamy prawdziwą świeżynkę, jeszcze… Skomentowane przez Gabriel Koleński Leaving The 3rd Dimension (Beyond The Event Horizon)
- Jest takie, trochę głupie i podobno nieprawdziwe powiedzenie, że starego… Skomentowane przez Gabriel Koleński From Voodoo To Zen (Tides From Nebula)
- Naprawdę nie bardzo wiedziałem czego spodziewać się po tym albumie… Skomentowane przez Bartek Musielak Niewiosna (Blindead)
- Większość tak zwanych „normalnych” ludzi, gdy ma gorszy nastrój, słucha… Skomentowane przez Gabriel Koleński Kres (Thesis)
- Muszę przyznać, że mam słabość do albumów konceptualnych. Jeśli wiem,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Dystonia (Cereus)
- Dostałem do przesłuchania nową płytę. Nie byłoby w tym może… Skomentowane przez Konrad Niemiec The Deconstruction of Light (Electric Mud)
- Na stołeczny Obscure Sphinx trafiłem dopiero przy okazji albumu „Void… Skomentowane przez Bartek Musielak Epitaphs (Obscure Sphinx)
- Jim Matheos to taki facet, który dla muzyki progresywnej, czy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Drift (Tuesday the Sky)
- Thesis zdecydowanie nie lubi się spieszyć. Poprzednia pełna płyta, „Z… Skomentowane przez Gabriel Koleński Płoń EP 3 (Thesis)
- Przyznaję się zupełnie szczerze, że na jazzie znam się jak… Skomentowane przez Gabriel Koleński Mars Zero (Sekta Denta)
- W moim osobistym rankingu zespołów grających muzykę instrumentalną niemiecki Long… Skomentowane przez Michał Majewski TRIPS (Long Distance Calling)
- Niby wszystko się zgadza. Muzycy tworzący zespół Long Distance Calling… Skomentowane przez Krzysztof Pabis TRIPS (Long Distance Calling)
- Radiohead długo uważałem za zespół wybitnie komercyjny. Taki rock dla… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Kid A (Radiohead)
- Tym razem tekst będzie nieco krótszy niż zwykle. Nie będzie… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Back To The Beginning (Traces To Nowhere)
- Underfate proponuje nam ciekawą mieszankę różnych gatunków rockowych w instrumentalnym… Skomentowane przez Bartek Musielak Seven (Underfate)
- Earth jest bardzo ciekawą, choć słabo rozpropagowaną grupą. Zwrócić uwagę… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Bees Made Honey In The Lion's Skull (Earth)
- Jak czasem można się przyjemnie zaskoczyć. Swoją przygodę z Crippled… Skomentowane przez Gabriel Koleński White Light Generator (Crippled Black Phoenix)
- Często się pojawiają głosy, iż współczesny rock stał się dźwiękowym… Skomentowane przez Edwin Sieredziński F# A# (Godspeed You Black Emperor!)