ImpulsEP

Oceń ten artykuł
(14 głosów)
(2009, mini album studyjny)
1. Impulse (16:07)
2. Between (5:16)
3. Distant Earths (10:06)

   Czas całkowity: 31:29
Nick: vocals
Deadman: guitar
Havoc: guitar
Konrad: drums
Zvierzak: bass
Hervy: soundscapes & samples

1 komentarz

  • Paweł Tryba

    Tzw. stabilizacja życiowa, stała praca, zbliżająca się trzydziestka i szereg innych smutnych, a nieuchronnych doświadczeń kazały mi myśleć, że nie dla mnie już ciężkie brzmienia. Przyjdzie się spokojnie zestarzeć przy lekkim neoprogresie. Nic bardziej mylnego. Stara miłość do Neurosis, Minsk i innych sludgemetalowych przyjemniaczków raz na jakiś czas znów rozkwita, trzeba jej tylko dać odpowiedni impuls. Taki, jak ten mini album na przykład.

    Nie zamierzam ściemniać, że słuchałem poprzednich albumów Blindead w całości. Ich muzyka nie jest mi obca, ale nie wgłębiłem się w nią nigdy szczegółowo. Ta półgodzinna płytka daje ku temu świetną okazję. Uwagę zwraca już opakowanie - digipack z grubej tektury, ale jakiś taki... przybrudzony, podrdzewiały... Tak ma być! Wszak "sludge" znaczy "brud"! Co je łączy, to oczywiście ponura atmosfera. A w warstwie muzycznej - bogate użycie wszelkiej maści elektroniki, klawiszowiec Hervy mógł się wyżyć za wszystkie czasy. Zwłaszcza w "Between", przerywniku (ładny mi przerywnik, grubo ponad pięć minut!) o czysto ambientowym charakterze. Oczywiście nie jest to muzyka kontemplacyjna, chyba, że chcemy kontemplować zdjęcia z sekcji zwłok, atlas anatomii itp. "Between" jest zimne i obskurne, wykorzystuje drone'owe głębie i industrialne zgrzyty. Pozostałe zaś dwa utwory pokazują Blindead jako zespół dojrzały, z wielką inwencją poruszający się w obranej stylistyce. Długachny "Impulse" to na dobrą sprawę dwa kawałki w jednym. Rodzi się wśród niepokojących szumów, narasta elektroniczną pulsacją, nabiera siły przy wtórze doomowych riffów, wybucha wściekłym, głębokim growlem Nicka, zamiera i... znów ożywa. Świetny utwór, nie nudzi ani przez chwilę, choć nikomu się tu nie spieszy. Widywałem ślimaki szybsze od utworów Blindead. Opus magnum EPki jest jednak według mnie utwór "Distant Earths". Kurcze, ile już razy metalowcy, nie tylko ci gotyccy, wykorzystywali patent z kontrastem czystego śpiewu niewiasty z rykiem męskiej bestii? Setki! Ale tu brzmi to świeżo, nietypowo! Udzielająca się wokalnie dama śpiewa znacznie bardziej eterycznie niż jakiekolwiek gotki, co dobrze pasuje do akompaniujących jej "snujów". Utwór dzięki zniekształceniu brzmienia gitar brzmi jak jakaś zmutowana psychodelia, dopiero potem riffy, zachowując pierwotną strukturę, nabierają doomowej mocy. Cudo!

    Moje zachwyty nad "ImpulsEP" bynajmniej nie oznaczają, że polecam tę płytkę wszystkim. Nie będę wygadywał głupot o mocnych nerwach, ale tę stylistykę po prostu trzeba czuć. A nawet jak się ją czuje, nie można przedawkować - bo paranoja murowana! Ocena: 3,5/5 - tylko dlatego, że to mini. Za pełny album na tym poziomie dałbym więcej.

    P.S. "ImpulsEP" nabyłem na koncercie... Tides From Nebula! Fajnie, że zdolne zespoły trzymają sztamę!

    Paweł Tryba

    Paweł Tryba wtorek, 03, listopad 2009 17:36 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Post Rock

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.