Judas Priest: Rocka-Rolla (1974)
Myślę o Heavy Metalu i mówię - Judas Priest! Jest to dla mnie zespół, który definiuje ten gatunek, jest jego ikoną i czołowym przedstawicielem. Ale zanim do tego doszło muzycy dokonali przynajmniej jednego wielkiego eksperymentu, jakim jest debiutancka płyta Rocka-Rolla z 1974r. Oryginalną okładkę zdobi kapsel z tytułem płyty, graficznie kojarzący się z Coca-Colą i ponoć tak właśnie miało być. Stylistycznie album wyraźnie różni się od każdego kolejnego wydawnictwa grupy, jest to Hard Rock z bluesowo-progresywnymi naleciałościami. Co usłyszymy? ''One For The Road'', 'Never Satisfied'' i 'Rocka Rolla'' to znakomite rockowe utwory, zbudowane na chwytliwych riffach, zaśpiewane przez młodego Halforda z polotem i niesamowicie melodyjnie. Dzięki temu wręcz same się nucą (łącznie z solówką w ''Rocka-Rolla''), według mnie byłyby to idealne kawałki do radia i na koncert. Zmianę atmosfery przynosi ponad dziewięciominutowy utwór złożony z czterech części. ''Winter'' (to jeden z bodaj trzech utworów Judas Priest, które wyszły spod pióra Iana Hilla) to dość bluesowy motyw. Gdzieś w połowie milknie wszystko poza perkusją, co daje swoistą solówkę w rytmie i tempie piosenki. Kawałek urywa się nagle przechodząc w ''Deep'' będący splotem przesterowanych i zmiksowanych dźwięków gitary. Tak się właśnie rodził niebywały talent Kennetha do improwizacji... Retreat to z kolei piękna, akustyczna ballada w klimacie kojarzącym mi się nieco z Pink Floyd, to właśnie ta nutka progresywności. Kończy to Cheater - znów mistrzowsko zagrany rock wzbogacony o wstawki grane na harmonijce ustnej. Trzy ostatnie utwory to kolejna wycieczka ewidentnie w stronę prog rocka. Są bardzo przemyślane, rozbudowane, tajemnicze i zaskakujące (zakończenie ''Dyning To Meet You'') - krótko mówiąc - świetne. Myślę, że doskonale podsumowują ten album - album debiutancki, eksperymentalny, hybrydowy. Nie zbiera on najlepszych recenzji, głównie przez raczej słabą produkcję i dlatego, że jest oceniany przez pryzmat kolejnych płyt Judas Priest. Ale Rocka-Rolla przez swoją odmienność musi być też odmiennie oceniana i dopiero wtedy widać jej blask.
4/5
Konrad Mączka