Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 564
A+ A A-

Live Encounters...

Oceń ten artykuł
(152 głosów)
(2009, album koncertowy 2 CD)

CD 1:    

1. Fireball           

2. Maybe I'm A Leo       

3. Vavoom: Ted The Mechanic 

4. Pictures Of Home      

5. Black Night   

6. Cascades: I'm Not Your Lover/Steve Morse's Solo     

7. Sometimes I Feel Like Screaming       

8. Woman From Tokyo

Bonus track, tylko w wersji CD DG:        

9. No One Came             

 

CD 2:    

 1. Rosa's Cantina           

 2. Smoke On The Water/Jon Lord's Solo            

 3. When A Blind Man Cries       

 4. Speed King  

 5. Perfect Strangers     

 6. Hey Cisco     

 7. Highway Star

Ian Gillan – wokal

Roger Glover – gitara basowa

Jon Lord – instrumenty klawiszowe

Steve Morse – gitara elektryczna

Ian Paice – perkusja

1 komentarz

  • Ryszard Lis

    Na początek, pozwolę sobie przytoczyć kilka wersów z książki Rolanda Burego i Tomasza Szmajtera (DEEP PURPLE, Poznań 2009), trafnie oddającej ówczesne klimaty związane z wydaniem tej płyty oraz trasą koncertową Purpendicular Tour.

    "(...) jednak tego wieczoru zimne, skandynawskie powietrze tak podziałało na Gillana, że dwa dni później, do Polski przybył on zmożony ciężką grypą. I w takiej nie najlepszej, przyznajmy - formie dał wraz z Deep Purple dwa koncerty w naszym kraju. Poznańska Arena gościła grupę po raz pierwszy od historycznego występu w roku 1991. Niestety tym razem koncert, jakkolwiek dobry i emocjonujący, nie okazał się kolejnym objawieniem. (...) widać było, że Ian Gillan zmagał się z przeziębieniem." Z Poznania do Katowic panowie przemieszczali się różnymi środkami transportu "(...) gdy więc starzy purplowcy tłukli się do Katowic poprzez najbardziej wyboiste drogi na świecie (jak to określał Roger), Steve frunął sobie na następny koncert, prosto do Spodka. (...) Ostatecznym pokłosiem katowickiego występu Deep Purple był jednak wydany w roku 2005 zbiór Live Encounters, przynoszący rejestracje audio (winyli CD) oraz wideo całego koncertu, okrojonego jednak (nie wiedzieć czemu) o "No One Came"."

    19-tego października 2009 roku nakładem Metal Mind Productions ukazała się zremasterowana wersja opisanego powyżej występu Deep Purple w Katowicach. Koncert odbył się 3 czerwca 1996 roku. Album został zatytułowany "Live Encounters..." i jest dostępny w Europie Wschodniej i w Grecji. Całość otwiera "Fireball" i z całym szacunkiem dla DEEP PURPLE, jest tu niestety trochę kiepsko w porównaniu z resztą zarejestrowanych nagrań. Gillan śpiewa jakby wpychał pod górę mityczny syzyfowy głaz, a jakość dźwięku na początku utworu nie jest rewelacyjna. Na szczęście kolejne dzieła rekompensują straty jakościowe, a pozostali muzycy ratują całe przedstawienie świetnym graniem. Co ciekawe, zauważalny jest podział na dwa sekcje: jedna to Paice i Glover, i to akurat jest naturalne, bowiem od zawsze stanowią oni zgraną sekcję rytmiczną, natomiast drugą jest para: Lord i Morse, współpracująca znakomicie przy okazji każdego utworu i wykonywanych w trakcie koncertu improwizacji.

    W katowickim Spodku publiczność usłyszała zupełnie nowy repertuar: "Vavoom: Ted The Mechanic", "Sometimes I Feel Like Screaming", "Cascades: I'm Not Your Lover", "Rosa's Cantina", "Hey Cisco", a więc utwory z nagranej w 1996 roku płyty "Purpendicular". Była to pierwsza płyta, w której nagraniu wziął udział nowy członek załogi - gitarzysta Steve Morse.
    Podczas trasy Purpendicular Tour zestaw utworów uzupełniony został o klasyczne standardy, takie jak: "Fireball", "Maybe I'm A Leo", "Smoke On The Water", "Speed King", "Pictures Of Home", "Black Night", "Perfect Strangers", "Highway Star", "Women From Tokyo", "When A Blind Man Cries". Ten ostatni umieszczony został pierwotnie na stronie B singla "Never Before", wydanego w 1972. Utwór został nagrany podczas tworzenia płyty "Machine Head" w grudniu 1971 roku. Praktycznie nie grany na żywo, ponieważ nie lubił go Ritchie Blackmore. Dodatkowo jako bonus pojawia się "No One Came" - dodany tylko do wersji CD digipack.

    CD1
    Pierwsza część, pierwszego CD, brzmi trochę hard bluesowo, w dużej części zdominowana jest przez organy Jona Lorda, bas oraz perkusję. Gdzieniegdzie, nieśmiało, jakby zza pleców kolegów, słychać gitarę Steve'a Morse'a, który delikatnie zaznacza swoje istnienie. To pierwsza trasa w nowym składzie i być może właśnie to w pewien sposób tłumaczy dystans gitarzysty. Z czasem jednak Steve rozgrzewa się coraz mocniej. Słychać go już dobitniej w "Maybe I'm a Leo" i w "Vavoom: Ted the Mechanic". Kiedy "Pictures Of Home" płynnie przechodzi w "Black Night", zaczyna się robić ostrzej i to właśnie za sprawą Steve'a. Chyba odzyskał pewność siebie i zaczął pokazywać, na co go tak naprawdę stać. A stać go na wiele. Coraz dobitniej słychać kolejne potyczki gitarowo-organowe Steve'a i Jona. Geniusz gitarowy, powoli zaczyna coraz mocniej akcentować swoją obecność w kolejnych utworach. "Cascades: I'm Not Your Lover" rozpoczyna się i kończy gitarowymi popisami. To już wybitnie świat Steve'a Morse'a. Gitarowe dźwięki krążą, pod kopułą katowickiego Spodka, a sam Steve ze swym uroczym uśmiechem gra swobodnie i lekko. Warto zauważyć, iż od tamtego czasu Deep Purple mocno trzymają się wypracowanego schematu, w którym Steve Morse oraz Jon Lord (zastąpiony później przez Dona Airey'a) pokazują swoje umiejętności podczas indywidualnych prezentacji w sposób niemal schematyczny i z góry przemyślany. "Steve co prawda wymyślał różne rzeczy, wszystkie jednak ujęte zostały w ramy koncertowego harmonogramu, zatem element zaskoczenia i swoistej niepowtarzalności każdego występu w odniesieniu do tego składu zespołu był już w jego obrazie coraz mniej istotny - a szkoda." (R.Bury, T.Szmajter, Deep Purple, Poznań 2009).
    Po solowych szaleństwach gitarowych, chwila ukojenia dla duszy, zagrali bowiem "Sometimes I Feel Like Screaming" i znów prym wiedzie Morse, tym razem delikatniej i subtelniej.
    Pierwsze CD kończy "Women From Tokyo", uwieńczone śmiechem Gillana i króciutkim fortepianowym ragtime'em.

    CD2
    Drugi krążek rozpoczyna się spokojnym wykonaniem "Rosa's Cantina", które nie zaskakuje żadnym specjalnym popisem muzycznym, gdzieniegdzie słychać tylko harmonijkę ustną.
    Przechodzimy do "Smoke on the Water", które ciekawie rozpoczęte, przekształca się szybko w standardowy (znany zapewne wszystkim) motyw gitarowy, ze specyficznymi podciągnięciami gitary po każdym Smokowym riffie. Zresztą przez cały utwór słychać charakterystyczne dla Steve'a zagrywki gitarowe, które powodują, iż dzieło to nabiera innego, nowocześniejszego wymiaru. "Smoke on the Water" kończy się popisami solowymi Jona Lorda, w których znalazło się miejsce na polskie akcenty, żywiołowo przyjmowane przez publiczność zgromadzoną w Spodku. Jako trzeci utwór na tej płycie usłyszymy "When A Blind Man Cries", w którym po raz kolejny Steve Morse ukazuje swój wybitny talent, wypełniając przestrzeń nostalgicznymi dźwiękami swej gitary. Znów robi się spokojnie i nastrojowo. "Blind Man" jest tu jednym z najciekawszych fragmentów koncertu. W tej części nie zabrakło również gwarantowanych hitów, czyli: "Perfect Starngers" i "Speed King", podczas których swoje kilka minut mieli również panowie Glover i Paice. Niestety tak jak na początku, tak i na kończącym koncert "Highway Star" pojawia się bariera, której nasz chory podówczas wokalista nie jest w stanie pokonać. Cały kawałek jest niemal doszeptany w partiach, w których normalnie jego głos osiągał górne rejestry.

    Sporo się dzieje na tej płycie i z czystym sumieniem można powiedzieć, że mimo pewnej przewidywalności, jaką od tamtej pory Deep Purple nam serwują, był to ciekawy show. Pomijając niedyspozycję Iana Gillana (słychać, że mimo wszystko się starał), koncert można zaliczyć do udanych.

    Ci, którzy w 1996 roku byli na tym występie, otrzymują wspaniałą pamiątkę, tym ciekawszą, iż remastering zrobił swoje i mamy do czynienia z naprawdę dobrym, selektywnym dźwiękiem. Dla pozostałych jest to zapewne możliwość wysłuchania rzetelnie zagranego purplowskiego koncertu.

    Koncert został wydany w dwóch wersjach, różniących się kolorami okładek. Dostępne jest podwójne CD oraz podwójne CD digipack z bonusowym utworem "No One Came".

    Moja ocena to 4/5 (minus za "Fireball" i niestety miejscami słaby wokal).

    Ryszard Lis

    Ryszard Lis czwartek, 22, październik 2009 12:06 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.