Hex

Oceń ten artykuł
(63 głosów)
(2003)
Wersja pierwotna z 2003 roku

1. Madhatter (4:15)
2. Bats In The Bulfry II (3:30)
3. Pain Killers (3:20)
4. Disappear (6:32)
5. Rock & Roll Contract (5:30)
6. Sunshine Suicide (4:15)
7. Falling Bombs (4:58)
8. Black Moth (6:06)
9. Carry The Load (5:37)
10. Burning Bridges (6:50)
11. Bats In The Belfry I (7:43)
12. $ (2:07)

Remaster 2005 i 2010

1 Madhatter 4:15
2 Bats in the Belfry II 3:30
3 Pain Killers 3:19
4 Disappear 6:32
5 Rock & Roll Contract 5:29
6 Sunshine Suicide 4:15
7 Falling Bombs 4:58
8 Black Moth 6:06
9 Carry the Load 5:37
10 Burning Bridges 6:50
11 Bats in the Belfry I 7:43
12 $ 0:07
13 [Untitled] 2:07
- Damon Fox / vocals, organ, mellotron, synthesizers, piano, guitar
- Ace Mark / lead & rhythm guitars, slide guitar
- Duffy Snowhill / bass
- Froth / drums & gong

1 komentarz

  • Konrad Niemiec

    W przypadku tej płyty zalecam jedno - nie zróbcie tego błędu, który popełniłem ja. Pod żadnym pozorem nie słuchajcie tej płyty po raz pierwszy w samochodzie...
    Ja popełniłem tą gafę i pokutowało to przez długi czas. A było to tak...
    Pewnego dnia mój przyjaciel wypalił mi kilka krążków ZESPOŁÓW KTÓRE POWINNY MI SIĘ PODOBAĆ. Znał mój gust i wiedział, że łatwo ze mną nie jest, bo słyszałem już prawie wszystko, więc zadowolić mnie bardzo ciężko. A jeśli jeszcze nie jest to Zappa...:):):)
    No i wśród płyt, które wziąłem do auta była i ta. Wiadomo, jak to w drodze - jednak bardziej myślisz o drodze niż o słuchaniu. I tak w sumie kilka razy ta płyta PRZECHODZIŁA OBOK. Nawet nie wiecie jak mi dzisiaj głupio...
    A potem - pewnego dnia po prostu wrzuciłem ją do stacjonarnego sprzętu. Otwarta i chłonna wiedzy głowa sama domagała się wrażeń, a ja oddałem się słuchaniu.
    No i już nie wstałem z podłogi. Tak mnie to powaliło, że długo nie mogłem dojść do siebie. A co było w tej płycie tak wyjątkowego??
    Magia, rock, hard, heavy, prog, pomysły, klimaty, energia i ciary!!! Tak ciary, bo długo nie mogłem zrozumieć jak mogłem to przeoczyć.
    To najgenialniejsza płyta Bigelf. To szczyt ich możliwości i płyta, którą zrobili największe zamieszanie na rynku.
    Zaczyna się jakbyśmy właśnie wpadli pod rozpędzony walec na przejściu dla pieszych. Energia i genialny riff. Madhatter - zwariowany kapelusznik, ale nie jak ten z Alicji W Krainie Czarów, tylko jak ten Damon Fox z okładki Money Machine. Utwór potęga.
    Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć, a słyszymy Pink Floyd, jakby odrzut z Wish You Were Where. Tak rozpoczyna się drugi utwór. I to brzmienie - to klasyka Bigelf. Coraz ciężej i coraz słodsze Beatelsowkie refreniki. Jak to można pogodzić???
    Utwór czwarty - piękna ballada Disappear, to kwintesencja klasyki kompozytorskiej - tu jest wstęp, rozwinięcie, punkt kulminacyjny i zakończenie. Piękne, rockowe. Na długo się czepia i wraca. Będziecie go nucić choć nawet nie będziecie wiedzieć dlaczego...
    Rock & Roll Contract - to chyba najsłabsza pozycja na płycie. Najsłabsza muzycznie, lecz tekstowo bardzo mocna. To oskarżenie muzycznego establishmentu który rządzi w wytwórniach płytowych. Tu chłopaki dobrze wiedzieli o czym śpiewają.
    Najlepszym dla mnie utworem z całej płyty, to przejmujący Falling Bombs. Genialnie zagrana kompozycja. I genialnie skomponowana. Ostry riff, ciężkie gitary i niepowtarzalny klimat. A w środku kapitalna zmiana tempa i solo na moogu. Przypominają się najlepsze czasy hard rocka.
    I tak już do końca. Co utwór to perełka. Rockowa, ważąca tony perełka heavy geniuszu. Wszystkie najlepsze klimaty z lat '70 złączone w jedno spotkały się na tej płycie. Genialna rzecz.
    No i najważniejsze - to płyta z gatunku - zyskuje przy bliższym poznaniu. Im więcej jej słuchacie, tym bardziej wciąga i tym ciężej będzie się od niej oderwać. Czy może nastąpić przesyt? Genialne pozycje mają to do siebie, że pomimo swojej powierzchownej prostoty, mają w sobie drugie dno - drugie oblicze, które ukazuje się tylko najwytrwalszym i najwytrawniejszym poszukiwaczom. Ta płyta wynagrodzi Wam wszystko. Po prostu musicie ją mieć i słuchać i słuchać i słuchać i słuchać....
    A potem sami walniecie tutaj 5 punktów. Ta ocena jest taka uboga. Myślę, że tutaj i 10/5 to za mało. Oceńcie sami...

    Konrad Niemiec poniedziałek, 02, kwiecień 2012 22:51 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.