- Łukasz Krajewski - wokal
- Jan Rajkow-Krzywicki - gitara
- Jerzy Rajkow-Krzywicki - gitara
- Jan Kaliszewski - gitara basowa
- Paweł Stanikowski - perkusja
01. Leaving Physical - 6:10
02. Nourisher - 7:42
03. Persephona - 4:17
04.Not A Pean - 5:31
Czas całkowity - 23:40
- Łukasz Krajewski - wokal
- Jan Rajkow-Krzywicki - gitara
- Jerzy Rajkow-Krzywicki - gitara
- Jan Kaliszewski - gitara basowa
- Paweł Stanikowski - perkusja
Lubię Thesis. Za ich melancholijne, trochę depresyjne granie gdzie o lepsze walczą klimatyczny skandynawski metal i wpływy naszego Riverside. Ale także za etykę pracy. Warszawski kwintet, choć dochody zapewne nie pozwalają mu jeszcze przejść na zawodowstwo (czy na pewno tak jest - nie wiem, trzymam się zbawiennego zwyczaju nie zaglądania ludziom w portfele) mogę nazwać zespołem w pełni profesjonalnym. Thesis są całkowicie zaangażowani w swoją muzykę i jej promocję. Dbają o każdy szczegół. Debiutancki Channel 1 wydali sami, ale udostępnili go też do ściągnięcia ze swojej strony - by poznało ich jak najwięcej słuchaczy. Koncerty i długie klubowe trasy grają regularnie i nie są to występy na jedno kopyto, bo zespół chętnie przesiada się z instrumentów elektrycznych na akustyki. Nic więc dziwnego, że pomiędzy pierwszym a drugim (właśnie nagrywanym) longiem zespół postanowił umilić słuchaczom czas oczekiwania akustyczną EPką. Najpierw omawiany mini album dostępny był wyłącznie jako pliki mp3 - bezpłatne tylko przez pierwszy tydzień (i starczy! Zespół to nie instytucja charytatywna). A teraz trzymam w ręku fizyczne wydanie Acoustic Music EP 1 i myslę sobie, że Thesis ze swoim perfekcjonizmem daleko zajdą. Ładne tekturowe digi, w środku zdjęcie kapeli w eleganckich garniturach, z kielichami wina (przypomina się wkładka Grand Hotelu Procol Harum). Opakowanie dopieszczone, a co w środku? Też sporo dobrego!
Że Thesis rockową ekspresję potrafią przełożyć na granie unplugged - to wiemy już od czasów Channel 1. Na jej namacalnej wersji jako bonus dołożono fragment akustycznego koncertu zespołu. Słychać, że muzycy popracowali nad aranżacjami, że zaproponowali alternatywne, ale w żadnym razie nie uboższe wersje swoich utworów. Nie jest to zresztą płytka w pełni akustyczna - pojawiają się muśnięcia elektroniki (chyba że te zgrzyty we wstępie Leaving Physical to jakieś nie znane mi perkusjonalia) czy vintage'owe klawisze w Nourisher. Wzbogaca to brzmienie - więc jestem za! Muzyka Thesis pozbawiona mocnych gitar i growli (ryk przy akompaniamencie pudła nie byłby najszczęśliwszym pomysłem) prezentuje swoje bardziej zadumane, transowe oblicze, wyciągając przy okazji na światło dzienne szczegóły, które mogły umknąć przy słuchaniu Channel 1. Weźmy Leaving Physical - w pewnym momencie linia wokalna bardzo zbliża się do stylu Maynarda Keenana z Tool. Ale z drugiej strony, żeby nie było za słodko, mamy też spłycenie genialnej moim zdaniem melodii Persephony. Trudno mi zresztą ocenić nową wersję tego utworu (mojego ulubionego w repertuarze Thesis), bo ile stracił w warstwie wokalnej, tyle zyskał dzięki nowemu aranżowi. Podkręcenie tempa, hiszpańsko brzmiące gitary (przepraszam za bluźnierstwo, ale one naprawdę przywodzą na myśl akustyki z La Luna Belindy Carlisle) - jest naprawdę ciekawie! Utwory zyskały posmak orientalny, albo, jak w przypadku Not A Pean - psychodeliczno-westernowy. Jeśli coś mnie tu naprawdę uwiera to zbyt płaczliwie miejscami brzmiący głos Łukasza Krajewskiego - na wspomnianym koncercie śpiewał z większym nerwem. Ale to tylko chwilowe spadki formy dobrego wokalisty.
Thesis nie grają przebojów - melodii u nich mnóstwo, ale to nie są krótkie, proste piosenki pop. Dlatego cztery rozbudowane kompozycje w wersji unplugged to w ich przypadku dawka optymalna. Przyjemność z tej płytki - mimo kilku wspomnianych defektów - powinni mieć zarówno dotychczasowi fani, jaki i osoby (zwłaszcza płci pięknej), które do tej pory zespołu nie znały. Co tu dużo mówić - zyskałem kolejny powód by lubić Thesis i nie miałbym nic przeciwko ukazaniu się Acoustic Music EP 2 po premierze następcy Channel 1. EPki nie punktuję, ale generalnie jestem jak najbardziej na TAK.