01. Immigrant Song (2:25)
02. Friends (3:54)
03. Celebration Day (3:29)
04. Since I've Been Loving You (7:23)
05. Out on the Tiles (4:07)
06. Gallows Pole (4:56)
07. Tangerine (3:10)
08. That's the Way (5:37)
09. Bron-Y-Aur Stomp (4:16)
10. Hats Off to (Roy) Harper (3:42)
Czas całkowity: 43:04
Robert Plant (vocals, harmonica )
- Jimmy Page (guitar, acoustic guitar, pedal steel guitar)
- John Paul Jones (bass guitar, organ, keyboards, mandolin)
- John Bonham (drums)
1 komentarz
-
Czwarty przystanek mojej muzycznej podróży sentymentalnej: Led Zeppelin III. Nie ma sensu pisać komunałów o tym, że to wielki album i wielki zespół, bo i tak wszyscy to wiecie. Nie mieliśmy dotąd na serwisie tekstu o tej płycie, ale nie wpłynie to na mój sposób pisania o niej. Uważam, że nie ma się co wygłupiać z opisywaniem zawartości albumu, który każdy z was zna na wyrywki obudzony w środku nocy. Dlatego pojadę całkowicie subiektywnie, tak jak w całym tym cyklu.
Bartosz Michalewski niedziela, 06, luty 2011 18:04 Link do komentarza
Ostatnio, w recenzji Fear of the Dark byłem zmuszony opisać dwie pozycje mojego podchodzenia do albumu: nastoletnią i współczesną. W wypadku Sterowca nie ma mowy, żebym stwierdził po latach, że to badziewie, ale nie ukrywam, że jednak pewna zmiana w moim sposobie postrzegania ich zaszła. Led Zeppelin to jest taka kapela, którą poznaje się na początku swojej muzycznej przygody. Kiedy ma się lat 12 i naprawdę nie ma się żadnego doświadczenia ani z rockiem, ani z bluesem, ani z czymkolwiek innym, człowiekowi wydaje się, że Cepy spadły z nieba, że ich muzyka wzięła się znikąd. Wielu słuchaczy pozostaje na tym etapie, nie każdy przecież staje się melomanem. Ale jeżeli uda się komuś wejść w świat muzyki głębiej to w pewnym momencie zauważy, że Zeppelini - owszem, grali świetnie, potężnie i w ogóle, ale Ameryki bynajmniej nie odkryli. Ich muzyka to może nie był stylistyczny kolaż, jakim była na przykład Nirvana, ale zasadniczo Page, Plant i spółka podpatrywali co mogli i od kogo mogli: od bluesmanów, folkowców, acidowców. Kilkanaście lat temu nie miałem o tym wszystkim pojęcia, teraz takie pojęcie mam i na tym polega pierwsza różnica w moim podejściu do zespołu.
A różnica druga? No cóż... Znudzili mi się. Po prostu. No bo ileż razy da się słuchać tych samych płyt? Miałem w swoim życiu taki okres, że Led Zeppelin leciało u mnie na okrągło. Kiedyś nawet w wieczór wigilijny ich słuchałem. No to ile można? Dalej doceniam tą muzykę, ale wiem, że już nigdy nie będę jej słuchał z taką przyjemnością jak kiedyś i dlatego wolę nie słuchać jej wcale.
Ale nie napisałem jeszcze skąd w ogóle ta recenzja, dlaczego Trójka Sterowca jest dla mnie na tyle ważna, żeby wskazywać na nią jak na tę, która ukształtowała mój gust. No więc, to było tak. W wieku 12 lat dostałem od Świętego Mikołaja kilka płyt. Nie pamiętam już ich wszystkich, ważne że jedną z nich była III. W tamtych czasach polski rynek pełen był legalnych piratów, czyli takich niby składanek, które tak naprawdę były normalnymi, regularnymi albumami. Był na tym błyszczący wszystkimi kolorami tęczy znaczek wiadomej firmy, która miała z tego kasę i była zadowolona. No, ale wtedy byłem za mały, żeby mi to przeszkadzało, więc nie dbając o prawa autorskie włożyłem kompakt do odtwarzacza.
I doznałem szoku! Do tamtej pory słuchałem głównie Beatlesów i normalne dla mnie było, że muzyka sprzed kilku dekad brzmi staro i kompletnie nie przystaje do tego, co gra się współcześnie. Słysząc Immigrant Song nie mogłem otrząsnąć się ze zdumienia, że ktoś w roku 1970 mógł nagrać coś tak aktualnego. Jeżeli miałbym pokazać moment, w którym zacząłem dostrzegać istnienie nowej muzyki, to było to właśnie wtedy. W zasadzie przewrót w moim myśleniu jaki ta płyta zapoczątkowała był tak wielki, że nie wiem nawet od czego zacząć. Nigdy wcześniej nie słuchałem ostrej muzyki. Jasne, że Led Zeppelin to nie Bathory, ale w porównaniu z Love Me Do naprawdę brzmi mocno. Trójka wprowadziła mnie w hard rock, w bluesa, ale też w folk. Bez tego albumu moje późniejsze spotkania z Harperem, Dylanem, czy nawet z Jethro Tull wyglądałyby zupełnie inaczej i na pewno trudniej byłoby mi wejść w muzykę tych artystów. I to jest kolejna rzecz, którą Zeppelinom zawdzięczam.
Led Zeppelin III powszechnie uważa się za najsłabszy z czterech pierwszych albumów grupy. Mówi się, że poza rewelacyjnymi Since I've Been Loving You, Immigrant Song, czy Friends płyta jest tylko dobra, a ostatnie dwa-trzy kawałki, to już w ogóle są zapychacze. Otóż kompletnie się z tym nie zgadzam. W gruncie rzeczy bardzo ciężko jest powiedzieć, która z tych czterech wielkich płyt Sterowca jest najlepsza, czy najgorsza. Ludzie często wskazują na Trójkę jako na autsajdera dlatego, że jest po prostu inna. Jednym brakuje na niej bluesa, innym mocnych, rockowych piosenek i niby można te argumenty zrozumieć, tylko, czy to, co na III znajdujemy na pewno jest w czymkolwiek gorsze? Uważam, że absolutnie nie. Folk, ten prawdziwy, a nie kaszana spod znaku Korpiklaani, dla srogich metalowców jest mało zrozumiały. Tylko czy to aby na pewno świadczy o jego niskiej jakości? That's the Way, Bron-Y-Aur Stomp i Hats Off to (Roy) Harper słabo nadają się do moszowania, ale uznawanie ich za zapychacze na tej podstawie jest pomysłem dość osobliwym. Moim zdaniem Zeppelini od swej akustycznej strony prezentowali się równie wyśmienicie jak od każdej innej i na Trójce słychać to fantastycznie!
Po latach III troszkę dla mnie wyblakła, zbyt dużo razy jej w życiu słuchałem, żebym móc się jeszcze nią podniecać. Tym niemniej moja ocena tego wydawnictwa jest mniej więcej taka jaka była kilkanaście lat temu: arcydzieło. Muzycy grupy Led Zeppelin mieli bardziej realistyczny stosunek do własnych możliwości od gigantów progresu i dzięki temu ustrzegli się patetyczności i przesady. Dzisiaj Trójka brzmi dla mnie równie dobrze jak wtedy, gdy usłyszałem ją po raz pierwszy. Naprawdę o niewielu płytach mojego dzieciństwa mogę coś takiego napisać. Dobrze, że chociaż o tej mogę.
Albumy wg lat
Recenzje Heavy Prog
- Bardzo nie lubię wszelakiego rodzaju porównań. Nie lubię porównywać jakiegoś… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Far From The Sun (Siena Root)
- Wreszcie nadszedł moment, kiedy biorę oddech od „dark-independetowo-prog-folkowo-hardcore'owo-gothic-ambientowo-metalowo-jakiś-tam jeszcze” klimatów… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Different Realities (Siena Root)
- Keep Rockin’ kojarzy mi się falą polskich zespołów progresywnych, które… Skomentowane przez Gabriel Koleński Seismic Shift (Keep Rockin')
- Wstaje nowy dzień, a właściwie wstał 15 lat temu. Taka… Skomentowane przez Gabriel Koleński A New Day Dawning (Siena Root)
- PHI. Znowu zespół z kraju niemieckojęzycznego, choć tym razem nie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Cycles (PHI)
- Po udanym debiucie sprzed czterech lat w postaci „Into the… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Screaming Out Your Name (Keep Rockin')
- Jakoś nie miałem okazji zetknąć się do tej pory z… Skomentowane przez Konrad Niemiec Bartók in Rock (Dialeto)
- Perpetual Escape pochodzi z Francji, istnieje od kilku lat, ma… Skomentowane przez Gabriel Koleński Into My Dreams (Perpetual Escape)
- Przyznaję bez bicia, że sam już nie wiem czy lubię,… Skomentowane przez Bartek Musielak Little Something For You To Choke (Killsorrow)
- Dawno nic mnie tak nie ucieszyło jak wiadomość o tym,… Skomentowane przez Michał Jurek Until All Ghosts Are Gone (Anekdoten)
- Flying Colors możemy zaliczyć do tzw. „supergrup”, jako że w… Skomentowane przez Marcin Szojda Second Nature (Flying Colors)
- Po nagraniu udanego i ostatecznie docenionego przez publiczność 'Death Walks… Skomentowane przez Michał Jurek In Hearing Of Atomic Rooster (Atomic Rooster)
- Atomic Rooster to zespół nieco już zapomniany. Miłośnicy brzmień lat… Skomentowane przez Michał Jurek Atomic Roooster (Atomic Rooster)
- Czy zastanawialiście się kiedyś jakby zabrzmiał Symphony X urozmaicony organami… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Aftereality (SpectAmentia)
- Wydaje się, że Black Ball Suzi nieźle wystartowali ze swoim… Skomentowane przez Paweł Caniboł Jestem (Black Ball Suzi)
- Do tej współpracy po prostu musiało dojść. Jeff Beck już… Skomentowane przez Michał Jurek Beck, Bogert & Appice (Beck, Bogert & Appice)
- Potrzebowałem paru dni żeby dobrze wsłuchać się w materiał i… Skomentowane przez Paweł Caniboł Aftereality (SpectAmentia)
- To była jedna z moich najbardziej oczekiwanych płyt ostatnich miesięcy.… Skomentowane przez Konrad Niemiec Into The Maelstrom (Bigelf)
- Karmamoi - Odd Trip Świeża, wręcz z pod igły płyta… Skomentowane przez Mateusz Tomanek Odd Trip (Karmamoi)
- Kolejny singiel promocyjny przygotowany z myślą o stacjach radiowych. Choć… Skomentowane przez Konrad Niemiec (Another) Nervous Breakdown (Bigelf)