2. Infinite Dreams (6:09)
3. Can I Play With Madness (3:31)
4. The Evil That Men Do (4:34)
5. Seventh Son of a Seventh Son (9:53)
6. The Prophecy (5:05)
7. The Clairvoyant (4:27)
8. Only The Good Die Young (4:42)
Czas całkowity: 43:57
- Steve Harris ( Bass, String Synth )
- Dave Murray ( Lead & Rhytm Guitars )
- Adrian Smith ( Lead & Rhythm Guitars, Synth )
- Nicko McBrain ( Drums )
1 komentarz
-
Płyt Ironów z lat 80. nie słuchałem już od kilku ładnych lat, pewnie dlatego że dawno temu straszliwie je zmasakrowałem na starym kaseciaku. Nie przypuszczałem wtedy, że te dźwięki uderzą we mnie po tylu latach z taką siłą.
Gacek wtorek, 30, listopad 2010 01:01 Link do komentarza
'Seventh son of a seventh son' jest siódmym albumem w dyskografii Iron Maiden. Dzieło to jest czymś na kształt koncept albumu opartego luźno na opowiadaniu Orsona Scotta Carda 'Siódmy syn'. Muzycznie grupa coraz bardziej zapatruje się tu na progresywną odmianę rocka.
Album rozpoczyna utwór 'Moonchild'. Zamiast ostrego wejścia pojawia się delikatny wstęp, Dickinson śpiewa na tle bardzo oszczędnej gitary krótką zwrotkę, która ma wprowadzić słuchacza w tematykę albumu i rozpocząć całą opowieść:
Seven deadly sins
Seven ways to win
Seven holy paths to hell
And your trip begins
Seven downward slopes
Seven bloodied hopes
Seven are you burning fires,
Seven your desires...
Po tych słowach pojawiają się syntezatorowe dźwięki po chwili podbite głośną gitarą. Utwór powoli przeistacza się w typową maidenową jazdę, nie brak świetnych zagrywek i solówek gitarowych. Ważnym elementem jest tutaj, jak na całej płycie, warstwa literacka. Tekst (jak wszystkie zresztą) jest niełatwy i można go różnie interpretować. Pojawia się postać Lucyfera oraz niewiasty-nierządnicy, symbolem jest tutaj także korzeń mandragory (wspomniany w refrenie 'mandrake scream', czyli ludzki krzyk, który jak wierzono w zamierzchłych czasach wydawała roślina podczas wyrywania jej z ziemi). Utwór z perspektywy całego konceptu przybliża postać matki siódmego syna.
'Infinite dreams' rozpoczyna oniryczna zagrywka gitary, której tajemniczości dodaje delikatne syntezatorowe tło. Dalej do głosu dochodzi perkusja, ale utwór nadal ma raczej wyciszony charakter. Dopiero chwilę przed drugą minutą pojawia się genialne przejście i zmiana klimatu na bardziej podniosły. Instrumentalnie wszystko jest tutaj utrzymane w absolutnym porządku, chociaż z czasem pojawiają się małe popisy. Na koniec powraca świetny podniosły nastrój. Tekst dotyczy najprawdopodobniej ojca siódmego syna ale nie jest to jednoznacznie powiedziane. Zresztą liryki można rozpatrywać po prostu jako zwierzenia człowieka dręczonego przez koszmary i pytania bez odpowiedzi ('Or tell me why do we exist, I'd like to think that when I die, I'd get a chance another time').
Najbardziej przebojowym i przystępnym na płycie utworem jest 'Can I play with madness'. Proste melodyjne heavy metalowe granie bez żadnych kombinacji, za to z fenomenalnym refrenem w sam raz, aby pilotować album na singlu - i tak też potencjał kompozycji został wykorzystany. Tekst ponownie można interpretować jako część konceptu - tutaj, znów, dotyczy on najprawdopodobniej ojca siódmego syna, który czuje coś dziwnego i chcąc poznać przyszłość udaje się do 'magika'.
'The evil that man do' rozpoczyna się wyśmienitą gitarową zagrywką i szybko przechodzi w maidenową galopadę. Tradycyjnie punktem kulminacyjnym jest świetny refren, w którym pobrzmiewa otwierająca kompozycję zagrywka. Tekst jest już mniej jednoznaczny - można tutaj wychwycić refleksje na temat tragicznej miłości, cierpienia i ogólnie życia. Kompozycja stała się obok singla najbardziej rozpoznawalną częścią albumu.
Punktem kulminacyjnym płyty jest nieomal 10 minutowy utwór tytułowy. Od początku mocny, podniosły i marszowy. Wszyscy muzycy a w szczególności Dickinson pokazują tutaj prawdziwy kunszt. W połowie kompozycji pojawia się charakterystyczne wyciszenie, które staje się coraz bardziej mroczne i niepokojące, by wybuchnąć gitarową jazdą. Ostatnie dwie minuty utworu to już same wyśmienite instrumentalne popisy bez żadnego powtarzania na siłę oklepanych motywów czy refrenów. Kompozycyjny majstersztyk. Tekst utworu to, jak nie trudno się domyślić, właściwa opowieść o tytułowym siódmym synu, który posiada niesamowite zdolności. Poza tym postacią młodzieńca interesują się złe moce (szatan) i dobro, siódmy syn może więc pozornie wybrać swoją drogę.
Dalszą część historii poznajemy w utworze 'The prophecy'. Tutaj starszy już chłopak wygłasza tytułową przepowiednię mówiącą o kataklizmie mającym zniszczyć wioskę. Niestety przepowiednia zostaje zignorowana przez tłum. Dopiero po tym jak się dokonuje ludzie reagują, winiąc młodzieńca za to co się stało. Warstwa muzyczna to po raz kolejny coś niesamowitego - do onirycznych dźwięków generowanych przy pomocy chłodnego syntezatora dołącza świetna gitarowa zagrywka, tworząc tajemniczy, jedyny w swoim rodzaju nastrój. Jak to u Ironów po tej chwili spokoju muzyka rusza z kopa, tym razem melodia jest nieco mniej przewidywalna niż zwykle i doskonale wtóruje równie nietypowemu podejściu wokalnemu Bruce'a. Nie brakuje w utworze świetnych solówek, których można by słuchać w nieskończoność ale najlepsze dostajemy chyba na koniec. Kompozycja kończy się smutną partią gitary akustycznej podkreślając jakby dramatyczne wydarzenia wspomniane w tekście.
'The clairvoyant' rozpoczyna surowa partia basu, do której dołącza po chwili prosta metalowa zagrywka. Klimat zmienia się gdy wchodzi wokal, w tle pojawiają się charakterystyczne chłodna gitara (patent na takie zagrywki już niebawem będzie używany przez Maidenów i dopracowany do perfekcji w takich utworach jak chociażby 'The assassin' z następnej płyty) i obowiązkowe ascetyczne dźwięki syntezatora. Dość poważny charakter warstwy muzycznej podkreśla opowieść o dalszych losach bohatera, który ma coraz większe kłopoty z panowaniem nad swoimi wizjami. Cała sytuacja staje się niebezpieczna i prowadzi nieuchronnie do śmierci. Siódmy syn może jedynie wybrać między czekaniem na koniec a popełnieniem samobójstwa.
Album zamyka 'Only the good die young'. Utwór od początku do końca mocny, szybki, bez cienia złudzeń podsumowujący całą historię, w której nie ma szczęśliwego zakończenia. Tekst jest czymś na kształt refleksji przychodzącej niestety zbyt późno. Ponownie pojawiają się zwroty, które zinterpretować w jednoznaczny sposób ciężko. Frazy takie jak 'Walking on water are miracles all you can trust' budzą pewne skojarzenia ale nie chciałbym nikomu narzucać ich interpretacji. Pewne jest tylko, że gra skończona, czego symbolem może być 'koncertowe' zakończenie utworu. Kiedy kończą się dźwiękowe konwulsje (czyżby symbolizujące śmierć?) pozostaje jeszcze pożegnanie, które słyszeliśmy na samym początku albumu. Tak kończy się ta historia, a może zaczyna kolejna?
Co można napisać jeszcze o tej płycie? Jakbym przeczytał ten tekst kilka lat temu pewnie bym się roześmiał i stwierdził, że autor jest fanatycznym wyznawcą Iron Maiden, a płyta jest po prostu dobra. Napiszę więc o czymś, co sam przeoczyłem. Słuchanie tego albumu bez, chociaż pobieżnego zaznajomienia się z warstwą tekstową wypacza trochę jego odbiór. Koncept albumu jest prawdziwym majstersztykiem, nawet jeśli to tylko luźne podejście do powieści Orsona Scotta Carda. Album jest dziełem sztuki podobnym do solidnego mrocznego filmu bez nappy endu, którego twórca cały czas nas wodzi, aby na końcu pokazać coś, co od początku było jasne, ale na co w życiu byśmy nie wpadli.
'Seventh son...' to jeden z albumów co do których nie mam wątpliwości, że są przemyślanymi konceptami, mającymi wiele do przekazania. Na pewno nie jest to geniusz na miarę Pink Floyd, pewne rzeczy można by zrobić inaczej, ale z perspektywy czasu śmiało można powiedzieć, że album jest naprawdę świetny. Ciężar tekstów doskonale podkreśla muzyka, która dzięki zastosowaniu syntezatorów jest bardzo zimna i tajemnicza, ale zarazem nic się do dziś nie zestarzała, bo efekty te są dodane w naprawdę niewielkich ilościach tworząc jedynie tło.
Dla tych, którzy uważają że Maiden zapuścił się tutaj w dziwne rejony oczywiście powiem, że słuchanie tej płyty nie wymaga traktowania jej jako całości. Większość nagrań można traktować jako osobne historie i interpretować zupełnie inaczej, ale płyta na tym nieco traci. Dla mnie ten album jest też pewnym wyznacznikiem. 'Seventh son of a seventh son' uważam za pionierskie dzieło łączące progresywne naleciałości z metalem. Materiał ma w sobie metalową moc, spontaniczność, mroczne, mistyczne teksty, ale też progresywną budowę, częste zmiany nastrojów, podniosłe momenty i syntezatorowe tła. Na pewno dla kogoś przyzwyczajonego do kilkunastu zmian tempa na minutę i łamańców w wykonaniu Dream Theater nie zrobi to wrażenia. Szkoda tylko, że większość prog metalowych grup niestety po drodze do perfekcji utraciło tę magię, energię i spontaniczność, która z 'Seventh son of a seventh son' bije bardzo mocnym światłem.
Ten album ma już trochę lat i jako dzieło rockowe należy do twórczości typowo rozrywkowej - nikt chyba jednak na płytach Iron Maiden nie szuka muzyki poważnej. Sam temat albumu i mgliste, dość niejasne, acz ambitne, teksty są wystarczającą rekomendacją dla wymagającego słuchacza. Muzyka broni się sama.
Na koniec powiem że płyta jest ciekawym przypadkiem, bo jako chyba jeden z bardzo nielicznych albumów, na których autorzy świadomie przedstawili bardziej skomplikowaną muzykę osiągnęła duży sukces komercyjny, okupując czołówki list przebojów.
Absolutny kanon.
Albumy wg lat
Recenzje Heavy Prog
- Bardzo nie lubię wszelakiego rodzaju porównań. Nie lubię porównywać jakiegoś… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Far From The Sun (Siena Root)
- Wreszcie nadszedł moment, kiedy biorę oddech od „dark-independetowo-prog-folkowo-hardcore'owo-gothic-ambientowo-metalowo-jakiś-tam jeszcze” klimatów… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Different Realities (Siena Root)
- Keep Rockin’ kojarzy mi się falą polskich zespołów progresywnych, które… Skomentowane przez Gabriel Koleński Seismic Shift (Keep Rockin')
- Wstaje nowy dzień, a właściwie wstał 15 lat temu. Taka… Skomentowane przez Gabriel Koleński A New Day Dawning (Siena Root)
- PHI. Znowu zespół z kraju niemieckojęzycznego, choć tym razem nie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Cycles (PHI)
- Po udanym debiucie sprzed czterech lat w postaci „Into the… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Screaming Out Your Name (Keep Rockin')
- Jakoś nie miałem okazji zetknąć się do tej pory z… Skomentowane przez Konrad Niemiec Bartók in Rock (Dialeto)
- Perpetual Escape pochodzi z Francji, istnieje od kilku lat, ma… Skomentowane przez Gabriel Koleński Into My Dreams (Perpetual Escape)
- Przyznaję bez bicia, że sam już nie wiem czy lubię,… Skomentowane przez Bartek Musielak Little Something For You To Choke (Killsorrow)
- Dawno nic mnie tak nie ucieszyło jak wiadomość o tym,… Skomentowane przez Michał Jurek Until All Ghosts Are Gone (Anekdoten)
- Flying Colors możemy zaliczyć do tzw. „supergrup”, jako że w… Skomentowane przez Marcin Szojda Second Nature (Flying Colors)
- Po nagraniu udanego i ostatecznie docenionego przez publiczność 'Death Walks… Skomentowane przez Michał Jurek In Hearing Of Atomic Rooster (Atomic Rooster)
- Atomic Rooster to zespół nieco już zapomniany. Miłośnicy brzmień lat… Skomentowane przez Michał Jurek Atomic Roooster (Atomic Rooster)
- Czy zastanawialiście się kiedyś jakby zabrzmiał Symphony X urozmaicony organami… Skomentowane przez Łukasz 'Geralt' Jakubiak Aftereality (SpectAmentia)
- Wydaje się, że Black Ball Suzi nieźle wystartowali ze swoim… Skomentowane przez Paweł Caniboł Jestem (Black Ball Suzi)
- Do tej współpracy po prostu musiało dojść. Jeff Beck już… Skomentowane przez Michał Jurek Beck, Bogert & Appice (Beck, Bogert & Appice)
- Potrzebowałem paru dni żeby dobrze wsłuchać się w materiał i… Skomentowane przez Paweł Caniboł Aftereality (SpectAmentia)
- To była jedna z moich najbardziej oczekiwanych płyt ostatnich miesięcy.… Skomentowane przez Konrad Niemiec Into The Maelstrom (Bigelf)
- Karmamoi - Odd Trip Świeża, wręcz z pod igły płyta… Skomentowane przez Mateusz Tomanek Odd Trip (Karmamoi)
- Kolejny singiel promocyjny przygotowany z myślą o stacjach radiowych. Choć… Skomentowane przez Konrad Niemiec (Another) Nervous Breakdown (Bigelf)