A+ A A-

Unleashed in the East

Oceń ten artykuł
(34 głosów)
(1979, album koncertowy)
1.Exciter  (5:38)
2.Running Wild   (2:52)
3.Sinner  (7:33)
4.The Ripper  (2:41)
5.The Green Manalishi (With the Two-Pronged Crown)  (3:18)
6.Diamonds and Rust  (3:34)
7.Victim of Changes  (7:11)
8. Genocide  (7:21)
9.Tyrant  (4:41)

Czas całkowity: 44:49
- Rob Halford  (vocals)
- Glenn Tipton  (guitar)
- K.K. Downing  (guitar)
- Ian Hill  (bass)
- Les Binks  (drums)
Więcej w tej kategorii: « Rocka Rolla British Steel »

1 komentarz

  • Sławomir Skrzypczak

    Wspaniałe granie! Uff, po prostu wymiatanie na całego! Judas Priest na żywo pokazuje swój nieprzeciętny kunszt w uprawianiu ciężkiego grania.
    Po nagraniu pięciu płyt studyjnych Judasi zdecydowani się na wydanie albumu live - w przeciwnym wypadku stracilibyśmy wiele przyjemności ze słuchania ich muzyki, która na koncercie zabrzmiała lepiej niż w studiu. Dodam, że na krążku znalazły się same najlepsze hity z początku działalności zespołu, którego ówczesne poczynania studyjne mimo wszystko były trochę nierówne. Zarzut ten nie odnosi się jednak do omawianego dzieła, które nie posiada żadnych mankamentów - każdy kawałek robi doskonałe wrażenie.
    Bardzo dobra jest tu produkcja, która świetnie uwydatnia wszelkie atuty zespołu. Publiczność jest słyszalna właściwie tylko pomiędzy utworami i jej odgłosy nie przeszkadzają w słuchaniu świetnie spisującego się bandu rodem z Wielkiej Brytanii.
    Pierwsza rzecz jaka rzuca się w uszy to wspaniały głos Roba Halforda, jest bardzo dynamiczny i elastyczny, wokalista potrafi śpiewać bardzo zadziornie i ostro oraz pięknie wyciąga górki, przyciąga także charakterystyczną chrypką. Nie ma co, nawet jeśli ktoś go z różnych powodów nie lubi, to i tak Rob wypada tutaj naprawdę wybornie i ma sporą ilość swoich kapitalnych momentów - mistrzowski jest w Sinnerze i Victim of Changes.
    Trudno nie docenić tego co robią tu Ken Downing i Glenn Tipton - gitarzyści pokazali tutaj jak wygląda piękna, mocna i szlachetna muzyka z pod znaku NWOBHM, pamiętająca jeszcze czasy psychodelii i rozimprowizowanych solówek, których jest tutaj od cholery. Panowie wioślarze wzbogacają utwory o liczne popisy, absolutnie dzikie i nieokiełznane zagrania, których słuchanie przyprawi o ekstazę prawdziwych fanów gitarowego łomotu i zjeży ich włosy na karku.
    Sekcja rytmiczna także jest mocnym punktem formacji - dudnienie basu i bębny Lesa Binksa dopełniają dzieła zniszczenia naszych bębenków usznych.
    Unleashed in the East to porywająca, klasyczna pozycja w dyskografii Księży a także w całej historii rocka jeśli chodzi o albumy 'na żywca', spokojnie mogę postawić ją obok takich arcydzieł jak Live After Death Ironów, Made in Japan Purpli, Strangers in The Night Ufo, Live and Dangerous Thin Lizzy i kilku jeszcze innych tego typu wydawnictw.
    5/5

    Sławomir Skrzypczak piątek, 06, maj 2011 17:14 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Heavy Prog

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.