1 komentarz

• 

  We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji wytwórni Karisma, która przynosi dużo dynamicznego gitarowego rocka. Nie jest to jednak płyta, która szczególnie mnie zachwyciła. Solidne granie, przyjemny wokal. Coś jakby lżejsza wersja Gov't Mule z okresu albumu By A Thread, choć z mniej bluesowym klimatem. Jest to debiutancki album tej norweskiej kapeli, który sięga do klasycznej rockowej energii i wpisuje się we wzbierającą falę muzyki w stylu retro.
  Pomimo mocnych podstaw płyta ta nie wytrzymuje konkurencji ze strony innych formacji wrzucanych do tej kategorii, chociażby tych ze stajni Tansubstans Records, nie wspominając już o wymienionych wyżej Gov't Mule. Znajdziemy tu urokliwe balladowe kompozycje, takie jak Homebound Pt 1, czy ostrzejsze kawałki, takie jak The Gateway, ale w pewnym momencie musimy sobie uświadomić, że podobnie grających, a jednocześnie zdecydowanie lepszych zespołów jest wiele. Dlatego w mojej opinii jest to propozycja dla zagorzałych fanów podobnych klimatów. Znajdą oni na We Come From The Mountains to co lubią najbardziej: prostotę klasycznego rocka oraz sporo energii pozbawionej jednak pierwiastka innowacyjności. Nie odnalazłem też na tej płycie, żadnej szczególnie wyróżniającej się kompozycji. Solidna trójka z plusem za muzykę i dodatkowy bonus za fajną okładkę.

  Krzysztof Pabis sobota, 23, styczeń 2016 09:30 Link do komentarza