A+ A A-

East Earth Band

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2013, demo)

call me the breeze,

good morning blues,

facet w meloniku,

mama,

thrill is gone,

you shook me,

larwa,

kochaj mnie (akustyczna wersja)

 

 

 

Piotr Fiodorczuk git,

Waldek Knade-altowka,

Paweł Fiodorczuk-voc,

Wojtek Rucinski-bass,

Nazim Alijew dr 

1 komentarz

  • Aleksander Król

    East Earth Band….. Ewenement na naszej scenie muzycznej, relikt przeszłości, żywy dinozaur zaprzeczający swym istnieniem samej ewolucji. W techniczno-cybernetycznych , odhumanizowanych czasach , gdzie liczy się matematyczno-precyzyjne granie , bezczelnie pojawiła się grupa , która ma to wszystko głęboko w ……., no , wiemy gdzie…. i gra swoją muzę, głęboko osadzoną w bluesie i blues-hard rocku lat 70-tych, używając do tego przyrządów obcych wielu współczesnym muzykom – czyli głowy i serca…. Ich debiut, czy też może wstęp do debiutu (demo) to 8 utworów. Udało im się wytworzyć pewien niesamowity klimat, o którym współczesne gwiazdy mogą tylko pomarzyć. Tu czuć święto dzwięków, emocje i uczucia , które każdy z muzyków wlał w tą płytę. Każdy numer to inny świat, jednak odnosimy wrażenie spójności i nierozerwalności całego materiału. Lider i wokalista , Paweł Fidorczuk dysponuje głosem jakby stworzonym do tej muzy. Ridlowsko – plantowska maniera wokalna natychmiast staje się wizytówką i znakiem rozpoznawczym grupy. Dla mnie jednak najważniejszym szczegółem jest gitara, jakby żywcem wyrwana z lat 70-tych . Brat Pawła, Piotr , czaruje nas prostotą (ale nie prostackością !) gry, perfekcyjnie wydobywając ze swojego instrumentu dzwięki , które nie przekraczają prędkości światła, ale za to idealnie pasują do muzyki i kształtując jej charakter, podkreślają wyjątkowość i unikatowość tego bandu. Niewiele jest w Polsce grup równie bezkompromisowych jak Oni - zero komercji , zero ukłonów w kierunku popu - jedynie czysta, nieskażona forma. Posłuchajcie niemenowskiej „Larwy”, którą East Earth Band wziął na warsztat - fenomenalny numer z fenomenalną gitarą i fenomenalnymi ….klawiszami (gościnnie Sławek Piwowar ). Gdyby mi to puścił ktoś 30 lat temu jako zagadkę , mógłbym się założyć , że te klawisze to sam Ray Manzarek (Doors). To bezsprzecznie jeden z najlepszych numerów tego typu jakie dane mi było usłyszeć… Cieszy, że od początku do końca nasz, POLSKI ! Cieszy również istnienie tej grupy – płynącej „pod prąd” wszystkim trendom, modom i tendencjom współczesnego blues-rocka. Cieszy ta płyta, jej surowa zmysłowość, przemyślana spontaniczność i zamierzony ascetyzm – liczy się przekaz i uczucia. Często , w pogoni za dobrami tego świata, zapominamy, że wszystko co trzeba zostało nam już dane… Pora to wykorzystać…. Piękna płyta. Piękne muzyka. Piękny przekaz… Polecam wszystkim wyznawcom blues rocka, zwłaszcza tym, dla których wczesne lata siedemdziesiąte były czymś wielkim i ponadczasowym. Myślę również , że wielbiciele amerykańskich grup z tego przedziału tematycznego znajdą tu coś dla siebie a miłośnicy starego, jeszcze nie komercyjnego Dżemu popłaczą się ze szczęścia….oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem….

    Aleksander Król środa, 05, czerwiec 2013 12:12 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.