A+ A A-

Heart Still Beating

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

1. "India" (Bryan Ferry) – 0:53
2. "Can't Let Go" (Ferry) – 5:20
3. "While My Heart Is Still Beating" (Ferry - Andy Mackay) – 3:52
4. "Out of the Blue" (Ferry - Phil Manzanera) – 4:26
5. "Dance Away" (Ferry) – 3:45
6. "Impossible Guitar" (Manzanera) – 3:41
7. "A Song for Europe" (Ferry - Mackay) – 6:27
8. "Love Is the Drug" (Ferry - Mackay) – 3:52
9. "Like a Hurricane" (Neil Young) – 7:43
10. "My Only Love" (Ferry) – 7:16
11. "Both Ends Burning" (Ferry) – 5:32
12. "Avalon" (Ferry) – 4:23
13. "Editions of You" (Ferry) – 4:10
14. "Jealous Guy" (John Lennon) – 6:32

Całkowity czas: 67:51

Bryan Ferry – vocal, keyboards
Phil Manzanera – guitars
Andy Mackay – Saxophone, oboe
Neil Hubbard – guitar
Andy Newmark – drums
Alan Spenner – bass
Jimmy Maelen – percussion
Guy Fletcher – keyboards
Fonzi Thornton – backing vocals
Mitchelle Cobbs – backing vocals
Tawatha Agee – backing vocals

Więcej w tej kategorii: « Roxy Music

1 komentarz

  • Michał Jurek

    Pisałem już kiedyś przy innej okazji, że nie przepadam za albumami koncertowymi. Od każdej reguły są wszakże wyjątki. Oto jeden z nich.

    'Heart Still Beating' to trzeci koncertowy album Roxy Music. Album, na którym uchwycono zespół u szczytu sławy - nagrania pochodzą bowiem z trasy koncertowej, która promowała płytę 'Avalon'. I tylko szkoda, że 'Heart Still Beating' nie wydano jako uwieńczenia drugiego etapu działalności grupy, ale dopiero w 1990 roku. Wtedy jednak Roxy Music już od ładnych kilku lat nie istnieli, więc płytę dostrzegli chyba jedynie najwierniejsi fani. I mam wrażenie, że sytuacja ta nie zmieniła się zbytnio mimo upływu lat, mimo reaktywacji grupy. Nie jest bowiem 'Heart Still Beating' jakimś szczególnie znanym i uznanym albumem. A szkoda.

    Nie będę owijać w bawełnę – bardzo lubię ten album. Udało się na nim świetnie uchwycić koncertowy żywioł, w którym zespół czuł się jak ryba w wodzie. Roxy Music na scenie różnili się bowiem od swojego spokojniejszego studyjnego wcielenia. I to na 'Heart Still Beating' słychać, choć oczywiście nie ma co się spodziewać jakiejś punkowej energii i brudu. Zwłaszcza tego ostatniego jest jak na lekarstwo, bo wszak Roxy Music z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych słynęli z kunsztownej, bogatej aranżacyjnie i wysmakowanej muzyki. 'Heart Still Beating' jest tego dowodem, tym bardziej że omawiany album jest bardzo dobrze nagrany i zmiksowany. Dzięki temu dźwięk jest bardzo dokładny a partie poszczególnych muzyków wyodrębnione.

    'Heart Still Beating' to taka płyta z cyklu 'koncertowe the best of'. Znajdziemy na niej 'Avalon', 'Love Is A Drug', 'A Song For Europe', 'Dance Away' czy 'While My Heart Is Still Beating'. Zespół zaprezentował także dwie przeróbki - 'Jealous Guy' Johna Lennona (ale akurat ta piosenka i w wersji Roxy Music była wielkim przebojem) i 'Like A Hurricane' Neila Younga. Świetnie się tych nagrań słucha, mimo że - wbrew opisowi na okładce - pochodzą z różnych koncertów. Słuchanie uprzyjemnia dodatkowo wysoka forma muzyków i nienajgorsza dyspozycja wokalna Bryana Ferry'ego (a z tą ostatnią niekiedy bywało krucho, jak na przykład na koncercie zarejestrowanym na potrzeby wydawnictwa 'Live At The Apollo').

    Jako się rzekło, płyta jest bardzo równa, ale kilka utworów zasługuje na szczególne wyróżnienie. Należy do nich m.in. 'Dance Away', w którym Bryan Ferry osiąga granice zmanierowanego szlochu, 'Out Of The Blue' z fantastycznym saksofonowym otwarciem, czy 'My Only Love', ozdobionym wdzięcznymi partiami gitary. Phil Manzanera w pewnym momencie gra w nim urocze improwizowane gitarowe solo, którego nie powstydziliby się David Gilmour czy Mark Knopfler. A później do akcji wkracza Andy Mackay, po prostu powalając partią saksofonu. Udanie wypada też Lennonowski 'Zazdrośnik', z obowiązkową gwizdaną partią Bryana Ferry’ego, zza której wyzierają ujmujące syntezatorowe pasaże.

    'Heart Still Beating' to chyba moje ulubione koncertowe wydawnictwo Roxy Music. Płyta portretuje zespół grający kawał fajnej muzyki, zagranej bez napinania, choć z dużą dbałością o szczegóły. Już od pierwszych nut słychać, że muzycy bez problemu łapią kontakt z publicznością, wyzwalając żywiołowe reakcje słuchaczy. A o to przecież w koncertowych wydawnictwach powinno chodzić, nieprawdaż?

    Michał Jurek sobota, 12, październik 2013 18:28 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.