The Sours

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(2013, album studyjny)

1. everwas (4:11)
2. second stop (2:51)
3. gnt (4:04)
4. seawitch (3:33)
5. three chandeliers (2:15)
6. angie (3:00)
7. survivalist (2:58)
8. R for regret (3:08)
9. kubrick (4:07)
10. wish (3:11)
11. egret (2:00)

- SARAH SCHRIFT (vocals, guitar (on tracks 7 & 9))
- SASHA MARKOVIC (guitars)
- KANA KAMITSUBO (piano (on track 3 & 10))

1 komentarz

  • Paweł Caniboł

    Daję głowę, że liczba słuchaczy zespołu The Sours w naszym kraju spokojnie zamknie się w setce. Dziwnie mi trochę pisać o czymś aż tak mało znanym, ponieważ w tym momencie czuję się panem i władcą sytuacji. Albo raczej kreatorem gustów. To niesamowite, bo zespół ten, mimo tego, że mało znany, okazał twórcą całkiem dobrej muzyki.

    Z góry muszę uprzedzić tych, którzy spodziewają się czegokolwiek z gatunku progresywy – nie ma tu praktycznie żadnego jego elementu. Co oczywiście nie znaczy, że należy płyty unikać i nawet nie skosztować tego dania! Co to, to nie! Ale wpierw należy się przygotować na akustyczne, trochę bluesowo-jazzowe granie. Jedno jest pewne – miłośnicy ballad mogą sięgać po krążek i być wdzięczni, że udało im się spotkać The Sours na swojej drodze.

    Płyta składa się z pięknych utworów, ale pierwsze, co zobaczymy, to jej okładka. Trzymam bowiem w ręce obraz namalowany przez wokalistkę, a przedstawiający bardzo sympatyczny widok – dwie wtulone w siebie, urocze sówki. Poniekąd z tego obrazu da się odczuć klimat i przesłanie utworów płynące z tekstów, które rysuje się nie inaczej, jak właśnie uczuciowo. Skupia się na miłości, ale nie samej w sobie, bo raczej na drodze, która do miłości prowadzi, a która posiada liczne meandry oraz rozdroża. Dodam tylko, że wszystkie teksty na płycie również są autorstwa wokalistki.

    Zespół składa się z trzech muzyków: wokalistki i gitarzystki (Sarah Schrift), gitarzysty (Sasha Markovic) oraz pianistki (Kana Kamisuto). Nie usłyszymy tutaj żadnych instrumentów perkusyjnych, co mnie osobiście zupełnie nie przeszkadza. Wszystko wydaje się tutaj być spójne i idealnie współgrające ze sobą tworząc całość, której niczego nie brakuje. Z resztą członkowie grupy przyznają, że wyjątkowo rozumieją się na płaszczyźnie twórczej, czego dowodem może być to, że utwór secondo stop powstał podczas pierwszego spotkania Sashy i Sary.

    Poruszając się z utworu na utwór otrzymujemy kolejną przyjemną dla ucha, powolną balladę. Jedyne, co może słuchacza zaskoczyć, to fragment utworu zajmującego nr 10 na płycie, a noszącego tytuł wish. Został bowiem użyty tam fragment piosenki francuskiej (Ah! vous dirais-je, Maman) – znanej każdemu kołysanki o tytule Twinkle Twinkle Little Star, a w Polsce występującej jako Trzy kurki. Miło to usłyszeć, bo zawsze jest to swego rodzaju zaskoczenie (abstrahując, takie wstawki są częstym zabiegiem, np. grupa Dream Theater umieściła fragment Jingle Bells w jednym ze swoich utworów).

    Większość utworów ma ten sam układ – akompaniująca gitara akustyczna, tworząca czasami całkiem przyjemne „mostki” w piosenkach, emocjonalny głos wokalistki (która przypomina mi nieco stylowo wokalistkę Norę Jones), oraz pojawiające się sporadycznie pianino – w utworach gnt oraz wish. Sporą ciekawostką może być też zamykający płytę utwór egret, bowiem jest to kompozycja śpiewana a cappella. Wszystkie jednak mają dość swoisty wydźwięk, a mi osobiście kojarzą się z romantyczną muzyką, która idealnie mogłaby wpasować się w klimat przyciemnionego pokoju oświetlonego jedynie świecami, w którym dwoje ludzi… Po prostu muzyka The Sours idealnie nadaje się nie tylko do romantycznych rozmów, ale wręcz do erotycznego, zmysłowego tańca. Jednak nie z każdym utworem, patrząc na przesłanie tekstowe oraz na płynący czasem z głośników smutek.

    Reasumując przyznam, że aktualnie jestem zaczarowany akustycznym, może nieco kawiarnianym nastrojem. Nie polecam jednak tej płyty każdemu, ponieważ spodoba się raczej wąskiemu gronu odbiorców. Ja osobiście czuję się oczarowany, choć z drugiej strony… łatwo przyszło, łatwo poszło. Co zrobić… Ale może zachęcę jeszcze kogoś do sięgnięcie po The Sours kiedy powiem, że pianistka, Kana Kamisuto, jest ekspertem od muzykoterapii, a na swoim koncie ma parę płyt z muzyką tego typu oraz z muzyką relaksacyjną.

    Ocena (biorąc poprawkę na zupełnie odmienny styl od tego, co zwykle przychodzi mi oceniać) 4/5

    Paweł Caniboł środa, 16, lipiec 2014 16:20 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.