A+ A A-

UNtitled by Underground United

Oceń ten artykuł
(8 głosów)
(2018, album kompilacyjny)

01. Miasto Gniewu - Omerta - 3:32
02. N3RV - Za ścianą mych powiek - 4:44
03. Thesis - 23:59 - 5:31
04. IdiotHead - Pysk - 5:08
05. Impala - Zatracone - 4:08
06. HeadUp - Collision - 2:52
07. Thar Ai - Siedem - 5:40
08. CLoN - Kiedy przyjdą - 3:44
09. Allan Hills - XIII - 4:54
10. Frostbite - 40 B.o'Jack - 4:53
11. Gentuza - I'm not a Hero - 3:45


Czas całkowity - 48:51




1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    To nie będzie standardowa recenzja, ponieważ „Untitled” to nie jest standardowe wydawnictwo. Inicjatywa o intrygującej nazwie Underground United (szczerze życzę każdemu tego typu podziemiu, żeby było zjednoczone, ale wiadomo jak to bywa…) wydała interesującą kompilację. Już sam ten fakt jest ciekawy i warty odnotowania, choćby dlatego, że kiedyś wydawanie składanek było bardziej popularne i tego typu wydawnictw ukazywało się więcej. Na rodzimej scenie punkowej swego czasu dużym uznaniem cieszył się album „Jak punk to punk” z utworami Armii, Dezertera, Rejestracji, TZN Xenny, Siekiery, Abaddonu i Processu. Płyta „Nie ma zagrożenia jest Dezerter - Tribute to Dezerter” również narobiła kilka lat temu trochę zamieszania z bardzo ciekawymi wersjami kawałków Dezertera. Ze światowych wydawnictw jednym z najpopularniejszych chyba do tej pory pozostaje ścieżka dźwiękowa do filmu ”Judgement Night”. Każda piosenka na albumie jest kolaboracją zespołu rockowego z artystą lub grupą hip-hopową. Nie każdemu spodobał się taki mariaż, ale doprowadził on do powstania nowego gatunku muzycznego. Składanki wypuszczają również wytwórnie, które w ten sposób promują swoje zespoły, choć jest to bardziej działanie marketingowe niż artystyczne. Nie mniej, wytwórnia Epitaph rozpalała młodych punkowców wydawaną z przerwami w latach 1994-2005 „Punk-O-Ramą”. Będąc w liceum, sam podniecałem się ostatnią, dziesiątą edycją, która była bardzo zróżnicowana stylistycznie.
    Wróćmy jednak do „Untitled”. Uważam to wydawnictwo za wyjątkowe nie tylko dlatego, że obecnie tego typu inicjatywy nie są często spotykane. Samo podejście i sposób wydania budzą moją sympatię, ponieważ biją od nich profesjonalizm i szacunek do słuchacza. Wprawdzie opakowanie to nie wszystko, ale elegancki digipack - gruba, kolorowa książeczka ze zdjęciami zespołów i tekstami utworów robi wrażenie. Jednak najważniejszy dla mnie jest fakt, że wszystkie kawałki są premierowe i ukazały się na „Untitled” ekskluzywnie, co oznacza, że nie znajdziecie tych kompozycji nigdzie indziej, zatem wydawnictwo jest unikalne i stanowi gratkę dla kolekcjonerów. Wisienką na torcie jest oczywiście dobór zespołów i ich muzyka.
    Nie zamierzam oceniać poszczególnych utworów, bo kompletnie mija się to z celem. Dobra piosenka obroni się sama, zresztą wszystko jest kwestią gustu. Underground United skupiło wokół siebie zespoły związane z szeroko pojętym ciężkim brzmieniem, ale podejście mają eklektyczne, ponieważ na albumie mamy do czynienia ze sporym rozstrzałem stylistycznym, co oczywiście jest dodatkowym atutem. Miasto Gniewu, N3RV i Impala mogłyby spokojnie prezentować swoje utwory w dowolnym rockowym radiu. Porządne gitarowe riffy, chwytliwe melodie i polskie teksty doceni każdy fan trochę cięższego rocka. HeadUp i CLoN to muskularne granie dla twardzieli, którzy Agnostic Front popijają Sepulturą. Na albumie nie zabrakło również bardzo popularnych obecnie brzmień spod znaku stoner i southern rocka. Kawałki mniej znanych w tych gatunkach kapel Frostbite i Gentuza przyjemnie bujają, ale potrafią pokazać pazur. Allan Hills to z kolei jedyny w tym zestawie zespół, który gra muzykę instrumentalną, w dodatku jest to frapujące podejście do nieco skostniałego post-rocka. Nie ukrywam, że moim zdaniem najjaśniej świecą zespoły, które może nie są gwiazdami, być może nawet obraziłyby się za takie określenie, ale powiedzmy, że częściej można je spotkać na żywo. Thesis zaproponował utwór smutny nawet jak na ich twórczość, ale kompozycja jest bardzo dojrzała i zróżnicowana brzmieniowo oraz została okraszona głębokim tekstem. IdiotHead jawi się jako polski Dillinger Escape Plan, ponieważ potrafi w obrębie kilku minut dać ostro po tytułowym pysku, tylko po to, żeby za chwilę przytulić, pogłaskać i przeprosić. Utwór umieszczony przez Thar Ai to jedna z najbardziej oryginalnych propozycji w zestawie, która łączy gitarowe riffy z elementami etnicznymi; zespół odrobił również lekcję z budowania nastroju.
    Wydaję mi się, że nie jestem w stanie jeszcze bardziej polecić tego wydawnictwa!
    Gabriel „Gonzo” Koleński

    Gabriel Koleński piątek, 09, marzec 2018 21:05 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.