2. People get ready (6:30)
3. She's not there (4:55)
4. Bang bang (5:20)
5. Illusions of my childhood - Part 1(0:20)
6. You keep me hanging on (7:20)
7. Illusions of my childhood - Part 2 (0:23)
8. Take me for a little while (3:27)
9. Illusions of my childhood - Part 3 (0:22)
10. Eleanor Rigby (8:24)
Czas całkowity :42:39
- Tim Bogert ( Bass )
- Vince Martell ( Guitar )
- Mark Stein Keyboards ( vocals )
1 komentarz
-
Wyobraźmy sobie zespół, którego debiutancki album osiąga niesamowity sukces. Kaszka z mleczkiem, nic prostszego. Wyobraźmy sobie, że ten zespół zyskuje w krótkim czasie taką sławę, że otwiera koncerty samego Hendrixa, gra u boku Cream, a nawet jest supportowany przez panów Page’a, Planta, Jonesa i Bonhama. Niemożliwe? Wyobraźmy sobie, że miarą wpływu jaki nasz zespół ma na muzykę lat ‘60tych i ‘70tych jest fakt, iż m.in. Deep Purple i Led Zeppelin przyznają się do bycia pod silnym wpływem tej kapeli. Niesmaczny żart? Wyobraźmy więc sobie, że po szybkim wzlocie następuje jeszcze szybszy upadek tego zespołu, tak iż jego nazwa powoli spada do muzycznej ‘drugiej ligi’, a z czasem niemal w ogóle popada w zapomnienie. Możliwe, ale wciąż brzmi jak alternatywny scenariusz filmu ‘This Is Spinal Tap’? Wyobraźmy sobie zatem jeszcze tylko ten drobny szczegół: zespół ów nazywa się Elektryczne Gołębie... Kto to wymyślił: Rowan Atkinson?
jacek chudzik piątek, 08, luty 2008 17:28 Link do komentarza
Ciepło…ale nie gorąco. Cała historia wydarzyła się naprawdę, z tą tylko różnicą, że człowiek, który odegrał tu znaczącą rolę był producentem nagrań i nazywał się Shadow Morton. To on odwiedzając różne lokale w poszukiwaniu ‘młodych talentów’, zawitał na występ pewnej kapeli. Nazywali się The Pigeons (wspomnieć wypada, iż w wyniku powszechnej zgody, motywowanej zmianą wizerunku wykreślili z afisza przymiotnik ‘electric’). Zespół zrobił na Mortonie takie wrażenie, że…dość szybko zaczął szukać drzwi, nad którymi świecił się napis ‘exit’. I już The Piegeons nie dostaliby szansy, gdyby akurat w tej chwili nie zaczęli grać swojej wersji przeboju ‘You Keep Me Hanging On’. Morton zatrzymał się. To co usłyszał zrobiło na nim takie wrażenie, że nie tylko przysiadł, ale szybko i sprawnie załatwił Gołębiom sesję nagraniową, a następnie kontrakt z Atco Records. Morton zrobił dla zespołu jeszcze jedną rzecz. Zmienił im nazwę na Vinilla Fudge.
Wydany w 1967 roku album kwartetu, pod wymyślnym tytułem ‘Vanilla Fudge’, śmiało można nazwać muzycznym wydarzeniem. Najłatwiej jest powiedzieć, że jest to wydawnictwo po prostu wyśmienite. Wdajmy się jednak w szczegóły…Płyta zawiera siedem nagrań utworów cudzych i trzy własne miniatury, które nawet trudno określić utworami. To, że album składa się wyłącznie z coverów zupełnie jednak nie razi, ponieważ są to aranżacje pomysłowe i śmiałe. Nie ma tu muzycznego wiernopoddaństwa, przeciwnie wręcz, album kipi od pomysłów i dźwięków zupełnie nowych. Muzycznie dominują na albumie organy Hammonda, ale dużą rolę odgrywa również perkusja. Panowie Mark Stein i Carmine Appice wspaniale tworzą psychodeliczny klimat krążka, do spółki z Timem Bogertem (bas) i Vincem Martellem (gitara). Kompozycje są zasadniczo…nieprzewidywalne. Powolne tempo, często zrywa się nagle, po czym znowu zwalnia. Chórki wcale nie należą tu do rzadkości i zdają się mieć swe korzenie w tradycji gospel. Wszyscy muzycy grają niebanalnie, ale kiedy potrzeba pozwalają zabrzmieć ciszy. Album jest spójny i równy, znajdziemy na nim mnóstwo przyjemnej i w gruncie rzeczy delikatnej muzyki. Po czterdziestu latach nadal słucha się go wspaniale. Jedyne co może drażnić nasze ucho, o ile Vanilla Fudge potraktujemy zbyt serio, to nadmierna rzewność pojawiająca się czasami na przemian ze zbytnią pompatycznością muzyki, przywodzącej na myśl jakiś podrzędne musicale.
Warto zwrócić uwagę, że prócz głównych utworów na płycie ‘Vanilla Fudge’ pojawiają się trzy (albo cztery – ostatnia jest częścią innego utworu) muzyczne kilkunastosekundowe kruszynki. Ich tytuły to: STRA, WBER, RYFI, ELDS. Skąd tutaj ‘Truskawkowe pola’? Beatlesi niewątpliwie znajdowali się w kręgu zainteresowań muzyków Vanilla Fudge. Świadczy o tym choćby fakt, iż na swojej płycie umieścili covery ‘Ticket To Ride’ i ‘Eleanor Rigby’. Ten drugi zamyka zresztą album. A raczej prawie zamyka, ponieważ po nim pojawia się echo ‘Strawberry Fields Forever’. Czy to niewinna, psychodeliczna igraszka, zabawa muzyczna i hołd złożony Beatlesom? Możne tak, może nie…Owe kruszynki mają wspólny podtytuł – ‘Illusions Of My Childhood’.
To nie koniec niedomówień związanych z Vanilla Fudge. Wizerunek jaki stworzyli też był dziwny, a przynajmniej dwuznaczny. Kiedy występowali na scenie, zacierała się granica pomiędzy ekspresją, a przerysowaniem i karykaturą. To tak jakby oglądać muppety w akcji. Ich egzaltacja niemal kwestionowała powagę występu. Czy był to ‘szał uniesień’, czy tylko zgryw, ‘tylko’ rewelacyjna muzyczna parodia?
Wydawać by się mogło, że zmiana nazwy z Gołębie na Waniliowa Krówka nie jest żadną zmianą. Z czasem jednak ta nowa nazwa stała się niemal symboliczna. Dlaczego? Słownik angielski tłumaczy ‘fudge’ również jako ‘unikać’ i ‘fałszować’. Jak to się ma do zespołu prezentującego się dość kiczowato na koncertach i grającego muzykę bynajmniej nie własną w kontrowersyjnych aranżacjach? Zapewne nijak, w końcu ‘fudge’ to też ‘sos karmelkowy’. Zapewne…
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)