2. Lady Whiskey (6:11)
3. Error Of My Ways (6:56)
4. Queen Of Torture (3:21)
5. Handy (11:36)
6 Phoenix (10:27)
Czas całkowity: 42:23
- Andy Powell ( guitar, vocals )
- Ted Turner ( guitar, vocals )
- Steve Upton ( drums )
1 komentarz
-
Wishbone Ash to zespół, który w krótkim czasie osiągnął bardzo wiele, a począwszy od drugiej połowy lat siedemdziesiątych starał się w mniej lub bardziej udany sposób mierzyć ze swoją legendą. Legendą, którą zbudowały dwie płyty: debiut i 'Argus'.
Michał Jurek czwartek, 11, listopad 2010 19:10 Link do komentarza
Wydany w grudniu 1970 roku album zatytułowany po prostu 'Wishbone Ash' był przełomowy. Do tej pory właściwie nie było zespołów, w których obok siebie grałoby dwóch gitarzystów solowych. Wprawdzie rok wcześniej w USA debiutancki album wydali Allmani, ale w Europie mało kto o nich wówczas słyszał. Debiut Wishbone Ash stanowił elektryzującą mieszankę bluesa i rocka, okraszoną mnóstwem gitarowych solówek Andy'ego Powella i Davida 'Teda' Turnera. Solówek naprawdę wybornych. No, ale co tu się dziwić, skoro w swoim czasie podczas wspólnego jamu przed jakimś koncertem pan Powell tak pozamiatał na gitarze, że przysłuchujący się tym wyczynom Ritchie Blackmore został, by obserwować koncert Wishbone Ash, a potem ponoć szepnął co trzeba komu trzeba, dzięki czemu debiutanci szybko podpisali kontrakt z MCA.
'Wishbone Ash' to blues-rockowy wymiatacz, aczkolwiek nie można też odmówić tej muzyce pierwiastków progresywnych*. Przepełnieni entuzjazmem wynikającym z podpisania kontraktu płytowego muzycy jamowali do upadłego, komponując 6 nagrań, które ostatecznie znalazły się na debiucie. I tę energię świetnie w każdym utworze słychać. Na początek zespół zaserwował singlowy 'Blind Eye'. Iście atomowe wejście dwóch gitar wzbogaca knajpiana partia fortepianu, a i sekcja rytmiczna ostro pracuje. Czysty gitarowy rock'n'roll. Potem następuje nieco bluesowe 'Lady Whiskey' o bardzo niewesołym tekście: Lady Whiskey, she gets sick when she goes downtown, one day drink's gonna put her down. Partie gitarowe oszałamiające wręcz swoją harmonią, a pod koniec utworu następuje zupełny gitarowy odlot. Mało jest nagrań o takiej mocy, z tak żywiołowymi solówkami. Następne w kolejności 'Errors of My Way' daje chwilę wytchnienia od gitarowej galopady. Nagranie jest przedniej urody, nic dziwnego, że weszło do kanonu wishbonowych ballad. Współbrzmiące partie gitary pięknie przeplatają się z chóralnymi partiami wokalnymi. A sola gitarowe po prostu powalają, choć po pierwszych dwóch nagraniach wydawało się, że lepiej już zagrać nie można. A można, bo najkrótsze na płycie 'Queen of Torture' również wyróżnia się ekspresyjnymi solówkami gitarowymi; porywa zwłaszcza otwierający motyw, powracający jeszcze w połowie nagrania.
Na koniec dwa utwory, które oryginalnie znalazły się na drugiej stronie winyla. 'Handy' i 'Phoenix'. Absolutnie rewelacyjne. 'Handy' rozpoczyna się solówką basową, stopniowo cichnącą tylko po to, by ustąpić pola rasowym bluesowym partiom gitar. Ale nagranie jest istną mieszaniną stylów, bo w połowie panowie przyspieszają, pan Turner ma chwilę, by wyszaleć się na basie, a potem zespół po prostu odjeżdża. I jeszcze pan Upton raczy nas perkusyjną solówką, i jeszcze krótkie boogie na zakończenie i Martin Turner, niemal krzyczący: She don't fit in my scene, she don't fit in my world anymore. I koniec. A potem zaczyna się 'Phoenix'. Podniosłe sola gitarowe po prostu wbijają w podłogę. Z początku wolne, nagranie nabiera coraz żwawszego tempa, niesione śpiewem wokalisty:
Bird, raise your head from the ashes - many men lay dead
You can see them like I
Phoenix rise, raise your head to the sky.
A potem już tylko fenomenalne, raz współbrzmiące a innym razem rywalizujące sola gitarowe. I pełna furii gra Steve'a Uptona na bębnach i basowe pochody Martina Turnera. Zresztą co ja będę tu opowiadać: to nagranie każdy, kto interesuje się rockiem (nie tylko progresywnym), powinien mieć w małym palcu.
Trudno się pisze o płycie, która zyskała już miano absolutnej klasyki, bo co nowego można dorzucić do stosu już napisanych recenzji? Nie będę się więc silić na oryginalność i zakończę dość sztampowo, ale w tym akurat przypadku jest to jak najbardziej uzasadnione: wstyd nie znać tej płyty, wstyd jej nie mieć. Po prostu klasyka klasyki.
5/5
*sam Andy Powell pytany po latach o to, z jakimi zespołami Wishbone Ash rywalizował w latach siedemdziesiątych, wymienił ELP, Yes i Genesis.
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)