Blusełka

Oceń ten artykuł
(14 głosów)
(1970, album studyjny)
1. Everybody do Betlehem blues czyli jak rozpoznano Anioła, w jakich okolicznościach i co się przy tym objawiło albo też - jak kto woli - rodzaj afisza, zapowiadającego występ Świętej Rodziny na widowni ludzkości.
2. Etylina blues czyli 365 koniaków mechanicznych roku łońskiego dzień po dniu z jedną gwiazdką, zapowiadającą zmianę przepisów ruchu do góry. Niezależnie niewiedza kierowcy nie usprawiedliwia nieuprzejmości i nieuchronny apokaliptyczny autoklops pychy konsumpcyjnej.
3. Hotel komplet blues czyli ani Betlehem ante portas, znaki na niebie i ziemi, ani osobisty wdzięk bohaterki nie przekonują portiera. Krzepnienie ognia, truchlenie mocy, pokazują się być cudami mało przydatnymi wobec cudu powszechnego - z naszą stuzłotówką...
4. Blues o kamieniu pobierczym czyli nieodmiennie fatalny brak zakończenia przykrych doznań klubu za-wysokogórskiego a im wyżej - tym niżej...
5. Kolęda blues czyli - na dobrą sprawę - nic więcej do tego nie trzeba dodawać.
6. Nie ma dziury w niebie - gdzie jest blues czyli między było a nie jest i jest a nie było, "urbi orbi omnibus", exemplum: "Gdzie karp? Ryba żałosna - zeżarł kot..."
7. Robaczywy blues czyli tradycyjny czarny charakter tradycyjnie źle kończy w muzyce traditional.
8. Komenda blues - Patriarchowie, prorocy, wybrani i wszyscy inni, którym udało się zachować przykazania, ze względu na znaną historię z grzechem pierworodnym nie mogli od razu zrealizować wiecznej wygranej. Oczekiwali na nią w tzw. aphejron, czyli Otchłani. Ponieważ mijało ok. 4000 lat, przez ten czas niektórzy z nich, szczegónie co wcześniejsi - podupadli w swoich specjalnściach i pod każdym względem. Nie wystarczyło posłać Anioła z dobrą nowiną: Ćwiczenia rezerwy muszą być!
9. Na ogół blues - ze sobą się, z trudnościami, kogoś kołem, sobie nogi, ładu i składu, drzewek, ławek, życia, serca, światła w pryzmacie i wodzie, podków przez Sasa do lasa, szczęk dolnych i szabel - o kolano, w Domu Słowa i słowa honoru. A któż to przełamał Wisłę pod Sandomierzem i Dunajec w Pieninach...?
10. Per pedes blues - pastisz cnoty, czyli zważcie, że to symbol mistyczny a nie reklama usług "Z Orbisem do raju".
11. Rytm and blues.
- Janusz Drozdowski (opracowanie muzyczne)
- Barbara Erie (wokal)
- Halina Szemplińska (wokal)
- Andrzej Thenard (wokal)
- Duda Napieralska (wokal)
- Teodor Ratkowski (wokal)
- Jerzy Pawełko (saksofon tenorowy)
- Władysław Dobrowolski (trąbka)
- Jerzy Kruszyński (puzon)
- Mieczysław Mazur (pianino, organy)
- Andrzej Krzysztofik (gitara)
- Cezary Ziółkowski (perkusja)

1 komentarz

  • jacek chudzik

    Drugi tydzień stycznia. Minął noworoczny kac, przeszło już Trzech Króli i jeszcze tylko jarzące się gdzieniegdzie lampki, niezmienione dekoracje witryn niektórych sklepów przypominają, że nie tak dawno były święta. Z głośnika płynie Bluesełka. Nader świąteczna płyta. Może powinienem już o niej zapomnieć, schować na czas jakiś, a przynajmniej do następnych świąt. I tak pewnie zaraz zrobię. Jeszcze chwilkę. Pozwólcie tylko, że Wam opowiem o tym dziwie...

    Grupa Bluesowa Stodoła (w późniejszych latach: Grupa Bluesowa Warszawa, Grupa Bluesowa Gramine, Gramine) powstała pod koniec lat 60. a Bluesełka to jej pierwszy zaprezentowany przed szerszą publicznością projekt. Koncept, jaki stoi za tym przedsięwzięciem jest tak banalny, że aż intrygujący: grupa chciała bowiem połączyć muzyczną tradycję amerykańskiego folkloru z naszą rzeczywistością społeczną i językową. Tematem, w ramach którego miało dojść do tej syntezy były pieśni i przedstawienia związane z okresem świąt Bożego Narodzenia. Równanie jest proste: blues plus jasełka równa się Bluesełka! Pobocznym celem, jaki grupa stawiała przed sobą było odrodzenie polskiej piosenki, jej swoisty revival.

    Już sama nazwa projektu zdradza nam podejście zespołu do warstwy tekstowej. Bluesełka jest uchwyceniem, w ramach melodyjnych piosenek, żywego poetyckiego języka, który w swobodny sposób przetwarza zarówno PRL-owską rzeczywistość, jak i świąteczną tradycję. Wystarczy, że rzucicie okiem na zamieszczony wyżej spis utworów, aby przekonać się z jak niebanalnym zjawiskiem mamy do czynienia. Inteligencja i subtelny humor są dodatkowymi wyznacznikami tych bluesowych jasełek.

    A muzyka? Ta, przede wszystkim, podporządkowana jest warstwie lirycznej. Jeśli zaś chodzi o stylistykę, to mamy tu trochę kabaretu, trochę bluesa i gospel, trochę rocka i jazzu (zwłaszcza w warstwie rytmicznej). Kompozycyjnie program Bluesełki oparty w dużej mierze jest na formule call and response. Zarówno muzycy, jak i wokaliści dają tu z siebie wszystko i po czterdziestu latach słychać jeszcze, jak ten album gdzieniegdzie iskrzy.

    No właśnie - gdzieniegdzie... Niestety słychać bardzo wyraźnie, jak Bluesełka się postarzała. I choć działalność Wolnej Grupy Bluesowej była niegdyś na łamach prasy muzycznej emfatycznie określana, jako "jazz, rock i dynamit", to dziś trudno powtórzyć ten sąd. Niewątpliwie na płycie zawarta jest ogromna dawka energii, jednak forma w jakiej ta energia została zamknięta nie przetrwała próby czasu. Co może dziwić, najsłabiej broni się muzyka, mogąca dzisiejszemu słuchaczowi wydać się anachroniczną i monotonną. Warstwa tekstowa, ta która miała wszelkie predyspozycje by zestarzeć się jako pierwsza, cały czas zachowała swój urok, mimo iż zawarte w niej aluzje i odniesienia do socjalistycznej rzeczywistości może nie są już tak czytelne.

    Nie łudzę się, że jasełka Grupy Bluesowej Stodoła przypadną do gustu wszystkim miłośnikom muzycznych antyków. Wydaje mi się jednak, że jeśli już ktoś dotrze do tej płyty (co wcale nie musi okazać się proste), to będzie zaskoczony tym co usłyszy - swoistą odwagą i wyobraźnią muzyczną. Wartość Bluesełki najlepiej chyba określić jako muzealną. Ten album nie jest zapomnianą perłą polskiej muzyki rozrywkowej, ale raczej argumentem na rzecz bogactwa i różnorodności tejże. Jest to ciekawostka, błyskotka, trochę może tandetna, czy kiczowata, niemniej niezwykle urokliwa i pięknie wykonana.

    Jest też jeszcze jeden powód, dla którego warto zwrócić na Bluesełkę uwagę. Powszechnie uważa się bowiem, że płyta Mrowisko zespołu Klan jest pierwszym polskim albumem koncepcyjnym. Czas zrewidować ten pogląd. Bluesełka jest o rok starsza.

    jacek chudzik piątek, 15, styczeń 2010 09:21 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.