A+ A A-

Beam-Light

Oceń ten artykuł
(7 głosów)
(2008, album studyjny)
1. Asking For The Promised Land (6:53)
2. Other Side Of The Mirrr (3:39)     
3. The Message (4:23)     
4. Holy Cows (3:25)     
5. Set Sebu Sa (3:07)     
6. Belly World (4:14)     
7. Icy Eyes (4:02)     
8. Drunk Thoughts (3:44)     
9. Waiting For (4:02)     
10. Past The Door (5:04)     
11. Far Away (7:28)
- Aleksandra Dudziak ( vocal, Keybord & whistling )
- Wojciech Sochaczewski ( drums (cajonudu, conga) )
- Marek Batorski ( saxophone )
- Mateusz Cudzich ( bass )
- Gerard Niemczyk ( electric guitar & percussion )

1 komentarz

  • Rafał Ziemba

    Coraz bardziej podoba mi się katalog wydawniczy Lynx Music. Obok stricte progresywnych i neo progresywnych dźwięków znalazło się miejsce dla zespołów, które grają bardzo ciekawą muzykę, ale nie pretendują do umieszczenia ich w szufladce 'rock progresywny'. Dzięki temu miałem już okazję usłyszeć perełki w rodzaju Metus.
    Ostatnio też miałem przyjemność słuchania debiutanckiego albumu Uistiti. Każdy kto czytał recenzję, lub go słyszał wie, że na tej płycie dominuje żeński wokal. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ Beam-Light też jest kierowane przez wokalistkę. Ciekawe, czy tylko szef Lynx ma taką dobrą rękę do wydawania takich kapel, czy znów będziemy mieli boom na żeńskie wokale, jaki mieliśmy na początku tego wieku, za sprawą wątpliwej jakości grup pokroju Mold, Delight czy Batalion D'Amour...

    Beam-Light na szczęście nie ma nic wspólnego z metalem, nie ma też zgoła nic wspólnego z gotykiem. Ma natomiast wiele cech wspólnych z muzyką Kate Bush, trochę z muzyką etniczną i trochę z progiem (a jednak;)).

    Album zawiera 11 numerów. Wszystkie mieszczą się w standardowej długości piosenki, poza pierwszym i ostatnim, które oscylują około 7 minut.

    I właśnie ten pierwszy numer jest już wizytówką płyty. Ciekawy kobiecy wokal dominuje nad muzyką, której najważniejszym elementem jest rytm ozdabiany klawiszami. Gitary nie spełniają najważniejszej funkcji, ale pomagają w przebojowym refrenie. No i pojawia się saksofon - instrument już dawno zapomniany w muzyce rockowej. A może nie tyle zapomniany, co często pomijany.
    I tylko jedna rzecz psuje obraz całości. Nie podoba mi się brzmienie. Gitary brzmią trochę za płasko, a talerze strasznie syczą, co nadaje produkcji demówkowy charakter.
    Dużo lepiej pod tym względem jest w następnym numerze. Talerzy nie słychać, gitary także są bardzo schowane (poza momentem krótkiej solówki). Całość utrzymana jest w klimacie twórczości Kate Bush. Tylko chyba jeszcze bardziej przebojowa jest ta muzyka.
    W The Message znowu powracają dźwięki saksofonu i w połączeniu z bębnami tworzy to bardzo ładny, lekko wieczorny klimat. Muzyka jest w dalszym ciągu zakorzeniona w najlepszym artystycznym popie lat osiemdziesiątych. Widać, że zespół czuje się w takim graniu najlepiej.
    Wspominałem o Kate Bush, ale przy okazji numeru Holy Cow przychodzi mi na myśl twórczość Alanis Morissette. Gdybym się lepiej znał to pewnie znalazł bym ciekawsze porównania, bardziej undergroundowe:)
    I nawet się nie zorientowałem, jak czwórka przeszła w piątkę... śpiewaną nie jak dotychczas po angielsku, tylko w jakimiś nie znanym mi bliżej języku. Tu, poza głosem i perkusją, króluje bas, o którym jakoś o tej pory się wypowiadałem. Otóż, jest ładnie nagrany, dobrze spełnia swoją rolę - rzadko wypuszcza się na solowe wycieczki, nie ma też zwyczaju wyłamywać się z konstrukcji utworu.
    Belly World - kolejny materiał na listę przebojów. Nic ponad to, co usłyszeliśmy do tej pory, ale w tym numerze tkwi taki ładunek pozytywnej wibracji, że aż pyszczek sam mi się cieszy jak go słucham:)
    I szczerze powiedziawszy, nie mogłem się doczekać, aż przyjdzie czas na Icy Eyes, bo to mój ulubiony kawałek z albumu. Bridge i refren mają takie przebojowe melodie, że mogę tego słuchać i słuchać. Szczerze powiem - gdyby muzyka Beam-Light grana była w radiu, to pewnie słuchał bym go non stop, a tak nie słucham go wcale:) Jak zaczynam nucić numer po pierwszym przesłuchaniu jest nieźle, ale jak już podśpiewuję sobie tekst to jest już super. Tak miałem właśnie z Icy Eyes. I wiem, że już gdzieś słyszałem podobną melodię, ale nie ma to żadnego znaczenia:) Świetny numer.
    Drunk Thoughts tekstowo kojarzy mi się trochę z Hey, ale kompozycja oparta tylko na dźwiękach klawiszy nie ma z tą formacją nic wspólnego. Sam numer jest chyba najsmutniejszym na płycie. Oczywiście drugie tyle klimatu co klawisze dostarcza wokal. Jak zwykle w przypadku tej płyty na wysokim poziomie.
    Ten smutny nastrój utrzymuje się też w następnym numerze, choć zaśpiewy kojarzą mi się teraz z Cyndi Lauper, a i instrumentarium jest już charakterystyczne dla Beam-Light. I w dalszym ciągu muzyka pozostaje przebojowa. Myślę, że ten materiał mógłby bardzo namieszać na liście przebojów - wystarczy odpowiednia promocja. Jakieś promówki dla radiowców, teledysk dla tv... warto by spróbować.
    Przedostatni kawałek - Past The Door, poza tym, że ma trochę szybszy podkład perkusyjny i fajne nakładki wokalne, nie wyłamuje się z całości. Ot kolejny dobry kawałek z tej bardzo dobrej płyty. I choć nijak rocka progresywnego tu nie ma, to płyta spokojnie łapie się do szufladki 'prog-related', a to za sprawą wysokiego kunsztu jaki jest na niej zaprezentowany.
    I nadszedł czas na Far Away, który kończy debiut Beam-Light i zarazem jest na nim najdłuższym utworem. Można powiedzieć, że wraz z otwierającym numerem tworzą klamrę. Jak na początku, tak i teraz na końcu pojawia się ostrzejsza gitara w refrenie i bardziej rockowe bębny. Niestety, wraz z nimi wraca to moim zdaniem nie najlepsze brzmienie. Za to gitarzysta ma swoje 5 minut w krótkim solo (basista tez zresztą ma swoje 5 minut, tylko krótsze :D) Generalnie rzec biorąc - nic by się nie stało gdyby numer trwał o dwie minuty krócej.

    Bardzo dobry debiut. Obok Retrospective, Symphony i Uistiti najlepszy z 2008 roku. Brakowało mi w Polsce takiej muzyki. Ambitnego, artystycznego popu na wysokim poziomie, który czasami zahacza o prog. Bardzo ładnej, przebojowej muzyki, której można słuchać bez żenady. Bo w sumie ciężko jest nagrać coś bardzo melodyjnego, co nie okazało by się chałą. A Beam-Light tego dokonał. Jedynym zarzutem tego albumu jest brzmienie, jakie się momentami pojawia. Mam nadzieję, że przy okazji następnego albumu, zostanie to poprawione. I mam też nadzieję, że do następnego albumu Beam-Light będzie już znaną nazwą, przynajmniej na rodzimej muzycznej mapie, bo bez wątpienia na to zasługuje. Dlatego wstrzymuję się na razie z najwyższą oceną i dziś stawiam 4/5.

    Rafał Ziemba piątek, 09, styczeń 2009 21:15 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Recenzje Varia

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.