2. Close
3. River's Gone Dry
4. Fool
5. Moon
6. Beautiful
7. Open Your Eyes
8. Maybe
9. Flow
- Sarhan Kubeisi (Gitars)
- Jarek Michalski (Bass Guitar)
- Wojtek Szadkowski (Percussion, Keyboards, Acoustic Guitar)
- Krzysztof Palczewski (Keyboards)
1 komentarz
-
Satelita Satellite
Arkadiusz Cieślak czwartek, 26, marzec 2009 22:16 Link do komentarza
Wojtek Szadkowski należy ostatnio do najbardziej zapracowanych polskich muzyków. Po kilkuletniej przerwie po nagraniu płyty "Safe" Collage, muzyk powrócił w kolażowej reinkarnacji Satellite, z którą nagrał już cztery naprawdę znakomite albumy. Po drodze znalazł jeszcze czas na popełnienie projektu Peter Pan, mniej udanego, przynajmniej według mnie, a w tym roku niemalże równolegle z premierą nowej płyty Satellite światło dzienne ujrzało najmłodsze dzieło Wojtka w postaci debiutanckiego krążka formacji Strawberry Fields. Zespół niby zupełnie nowy, ale jeśli spojrzymy na skład, to znajdziemy tam same znane nazwiska: obok Wojtka Szadkowskiego, który tym razem oprócz perkusji gra również na instrumentach klawiszowych i gitarze akustycznej, mamy gitarzystę Satellite, Sarhana Kubeisi, basistę Satellite, Jarka Michalskiego oraz gościnnie byłego klawiszowca Collage i Satellite, Krzysia Palczewskiego. Zaraz, zaraz, zapomniałem o jeszcze jednej osobie i to osobie niezwykle ważnej: wokalistce Robin (Marta Kniewska). Tak, tutaj tkwi sedno odmienności i wyjątkowości nowego zamysłu Wojtka, a mianowicie żeński wokal. Przyznam od razu, że bardzo sceptycznie podszedłem do pomysłu, już pierwsze przesłuchanie dwóch utworów w radiowej Trójce jakoś mnie nie przekonywało. Postanowiłem zatem dać sobie na razie spokój i wkroczyć na znajome mi "satelitarne" ścieżki, którymi można spacerować bez obaw przed zgubieniem się.
Koniec końców "River's Gone Dry" trafiła w moje ręce, a przede wszystkim nakarmiła mój wiecznie głodny odtwarzacz CD. Może nie do końca nakarmiła, ale powiedzmy, że w każdym razie zaspokoiła pierwszy głód. Pierwsze dwa, trzy przesłuchania tego krążka pozwoliły mi mieć nadzieję, że jednak nie jest tak źle jak mi się początkowo wydawało. Teraz już śmiało mogę powiedzieć, że Wojtek Szadkowski i pozostali muzycy stworzyli naprawdę ciekawy, może niezbyt oryginalny, ale godny zapamiętania album.
Płyta składa się z 9 utworów i trwa prawie 50 minut, co zwiastuje dość skondensowany i treściwy materiał. Zaczynamy od "Your Story", utworu dość leniwego, nijakiego, troszkę bez wyrazu, ale zapowiadającego czego można się spodziewać. Myślę, że to kompozycja, której brakuje wyrazistej, ciekawszej melodii, przynajmniej jak na openera.
"Close" wynagradza poprzednie rozczarowanie z nawiązką. To jeden z moich ulubionych kawałków, od razu powiem, że ma w sobie potencjał przeboju, ale naprawdę w pozytywnym tego słowa znaczeniu. W środkowej części świetnie brzmią klawisze, tak charakterystycznie dla Krzyśka Palczewskiego, choć nie jestem pewien czy to akurat on gra. Znajome i jakże wyjątkowe jest również brzmienie gitary Sarhana, choć prawdziwą królową tego utworu jest Robin, znakomicie śpiewa po angielsku (minimalny akcent) i dysponuje dość oryginalnym i bogatym głosem.
Utwór tytułowy to już inna liga. Wkraczamy w bardziej ambitne, wzniosłe, ba, progresywne rejony. To, obok kończącego płytę utworu "Flow", najdłuższe nagranie, niosące w sobie bardziej romantyczne i spokojne klimaty. Co mnie ciągle bardzo porusza, to takie charakterystyczne wejścia klawiszy, miękkie, fortepianowe, idealnie wkomponowane w całość brzmienia. Zresztą instrumenty klawiszowe dominują w tym utworze, a tylko niewiele pola ustępuje im bas. Gitara została zupełnie odsunięta, a perkusja wybija tylko jednostajny rytm. Piękna piosenka.
Jestem chyba głupcem gdyż początkowo nie mogłem się przekonać do utworu "Fool", ale z czasem polubiłem go jednak niezmiernie. W przeciwieństwie do poprzedniego nagrania, w tym utworze rządzi niepodzielnie gitara i to tak gitara jaką lubię: z jednej strony zadziorna, z drugiej melodyjna, a na koniec przemawiająca do nas przepiękną solówką.
Zaproszenie na księżyc to niewątpliwie intrygująca sprawa, ale piosenka "Moon" już tak pociągająca nie jest. Utrzymana w raczej balladowej stylistyce, prostsza, krótsza, ma chyba stanowić swego rodzaju przerywnik, rozśpiewany, ale dość błahy.
Kolejna piosenka jest podobnej długości i również raczej balladowo się ją odbiera, ale jakościowo wypada o wiele lepiej od swojej poprzedniczki. "Beautiful" to dla mnie utwór idealny na singiel. Perkusja ma tutaj bardziej elektroniczne brzmienie i jest lekko wycofana, schowana. Ciekawostką jest to, że moja młodsza córka nazwała ten numer "klubowym". W jej pojęciu to miał być chyba komplement, ale ja jednak tego nie skomentuję. J Piosenka "Beautiful" jest po prostu piękna.
Otwieram teraz szerzej oczy i uszy ponieważ oto mój kolejny faworyt, utwór "Open Your Eyes". Zaczyna się spokojnie, poważnie, wzniośle i przepięknie. Głos Robin pasuje tutaj znakomicie. Po prawie dwóch minutach następuje dość gwałtowne ożywienie w postaci żywiołowego refrenu. W tej piosence bardzo ważny jest rytm, a gitara stanowi dla niego jakby dodatek. Mam zresztą wrażenie, że Wojtek Szadkowski na tej płycie bardziej swobodnie podszedł do kwestii rytmu właśnie. Nie jest to może podejście eksperymentalne ani zbyt ewidentne, ale jednak widoczne.
"Maybe" w pewnym sensie przypomina "Beautiful", ale głównie ze względu na brzmienie instrumentów perkusyjnych. To dość sztampowa piosenka, nie pozbawiona uroku, ale jednak przeciętna. W środkowej części tej leniwej opowieści Sarhan od niechcenia uderza w struny swojej gitary. Być może komuś ten utwór spodoba się bardziej niż mnie. Być może&
Jak przystało na rasowe zakończenie albumu, Flow" wspaniale go konkluduje. To jak gdyby kontynuacja utworu tytułowego, ta sama melodyka, ta sama tematyka, spokojny, uduchowiony nastrój. Brzmienie gitary niezmiennie kojarzy mi się z charakterystycznym dźwiękiem jaki miała gitara Franka Bornemanna w latach 70-tych. Całość kończy wybijany na perkusji, charakterystyczny rytm.
Próba urozmaicenia wizerunku muzycznego w pewnym stopniu się Wojtkowi udała. Wykorzystanie głosu wokalistki złagodziło w pewnym stopniu surowość czystego progresywnego grania, choć przecież twórczość Satellite czy Collage nigdy do najmniej przystępnych nie należała. Warto podkreślić, że muzycy nie ulegli panującej ostatnio modzie na ostro brzmiące pseudo progmetalowe zespoły z kobietami za mikrofonem. Muzyka jest na pewno nieco lżejsza, kompozycje bardziej przebojowe, ale z drugiej strony nad tym albumem unosi się ten jedyny w swoim unikalny klimat właściwy dla twórczości Wojtka Szadkowskiego. Nie każdy za tym przepada, nie wszystkim to odpowiada, niektórzy mogą zarzucać tej płycie zbytnią wtórność. Cóż, to zupełnie normalne w przypadku praktycznie każdego rodzaju muzyki, ale mnie Wojtek po raz kolejny przekonał. Nie jest to arcydzieło, nie jest to przełom ani żadna odkrywcza płyta, ale pozostaje w pamięci i doskonale się jej słucha w przerwach pomiędzy zakręconymi progresywnymi szaleństwami. Nie można odmówić muzykom wysokich umiejętności technicznych, a Wojtkowi tego wyczucia przy ich doborze. Również produkcja, miks i mastering nie pozostawiają wiele do życzenia. Okładka autorstwa Katarzyny Niwińskiej znakomicie uzupełnia atmosferę albumu, który w warstwie lirycznej, za którą odpowiada Marta Kniewska (w utworach "Fool" i "Open Your Eyes" wspólnie z Wojtkiem), traktuje głównie o nie zawsze łatwych relacjach międzyludzkich.
Nie zawiodłem się na tej płycie, choć początkowo nie zapowiadało się na to. Cieszę się, że zapoznałem się z tą muzyką i dałem jej szansę. Lubisz Satellite? Strawberry Fields porusza się po tej samej orbicie, a może raczej po orbicie Satellite. Nie lubisz Satellite? Strawberry Fields jest czasami ciemną stroną Satellite.
3,5/5
Arkadiusz Cieślak
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)