2. Anytime Anyplace
3. Icebreaker
4. Day of Independence
5. Lovelab
6. Too Bad
7. The Wedding Song
8. Human Touch
9. Welcome to my Store
10. Call it Freedom
11. Burning Robe
12. Coming Home
- T.S. Potocki (gitary)
oraz:
- Artur Szolc (perkusja, instrumenty perkusyjne)
1 komentarz
-
[b]SEE YOU AT MIDNIGHT[/b] to ciekawe i jednocześnie dziwne zjawisko muzyczne. Ciekawe, ponieważ prezentuje nurty z pogranicza rocka i popu, oddając świadomie hołd takim wykonawcom jak [b]A-HA, Depeche Mode, Duran Duran[/b], a więc klimaty związane z nurtem "new romantic". I co najlepsze robią to wyśmienicie. Gdzieś tam głęboko można poczuć rytm [b]Depeche Mode[/b] i melodyjność śpiewu wokalisty [b]A-HA[/b]. Dziwne gdyż to twór dwóch ludzi, którzy włożyli zapewne w akt tworzenia cała swoją pasję i duszę, natomiast zetknięcie z rzeczywistością może okazać się dla nich bolesne. Do koncertowania potrzebny im będzie większy skład lub wynajęci muzycy sesyjni. W tym pierwszym wypadku demokracja zespołowa może zmienić aktualne oblicze prezentowanych dźwięków. W drugim przypadku liczne zmiany mogą spowodować zupełne skrzywienie lub zastój kreatywności. Czas pokaże jak panowie Potocki i Adam poprowadzą swoją karierę. Jak na debiut jest nieźle.
Ryszard Lis poniedziałek, 22, luty 2010 21:28 Link do komentarza
Wkładka w promocyjnym wydaniu płyty [i]"Icebreaker"[/i] wprost i jednoznacznie określa kierunki, jakie obrali i fascynacje, które nimi zawładnęły:
[i]"See You At Midnight to grupa muzyczna, którą tworzą Sylwester Adam i T.S. Potocki. Debiutancki krążek, zatytułowany Icebreaker, muzyczne inspiracje czerpie z lat 80-tych. Łączy dużą dynamikę z klimatem 'new romantic'. Najsilniejszą stroną płyty są przebojowe kompozycje, które charakteryzują się dobrą melodią, silnym rytmem, rozbudowanymi partiami klawiszowymi oraz licznymi tematami gitarowymi. Barwa głosu wokalisty oscyluje pomiędzy Mortenem Harketem (A-Ha), Simonem Le Bonem (Duran Duran) i Davidem Gahanem (Depeche Mode). Cały materiał jest dynamiczny, a to za sprawą rockowej perkusji i rockowo-funkowym partiom basu. Teksty traktujące głównie o tematyce 'damsko-męskiej' są zarazem refleksyjne i wymagające dla słuchacza. Pisane z męskiego punktu widzenia zostają zawieszone pomiędzy sumieniem i pożądaniem, przy okazji próbując zgłębić kobiecą naturę."[/i]
Nic dodać nic ująć. Bas i sekcja rytmiczna rzeczywiście dominują i w bardzo przyjemny sposób uwypuklają główny zamysł muzyczny płyty. Całość przepełniona jest ciekawymi smaczkami, w których mogą się lubować fani twórczości Martina Gore'a. Za dodatkowy atut zwłaszcza dla płci pięknej przemawia stylizacja obu panów, którzy rzeczywiście niczym wyjęci z lat osiemdziesiątych prezentują swe męskie wdzięki na zdjęciach, o czym Panie mogą się przekonać wchodząc na stronę zespołu http://www.myspace.com/seeyouatmidnightband . Dodatkowo możecie tam również posłuchać wszystkich utworów z płyty [i]"Icebreaker"[/i].
Czasami niestety głos wokalisty zmierza w rejony, które mnie osobiście kojarzą się z progresywnym rockiem prezentowanym przez krakowski zespół [b]Millenium[/b]. Posłuchajcie zwłaszcza [i]"Anytime Anyplace"[/i], który skąd inąd jest dość dynamiczny i żywiołowy. Podobieństwo do głosu Łukasza Galla jest momentami tak uderzające, że słuchacz oczekuje w kolejnych sekundach trwania utworu progresywnych dźwięków gitarowych i syntezatorowych. Na szczęście dla autonomii SYAM dźwięki te się nie pojawiają i w sumie dobrze, bo nie tego oczekujemy po takiej stylizacji muzycznej. Jest też kilka muzycznych ciekawostek, przy których chce się rytmicznie poruszać ciałem pewnie nie tylko w pozycji horyzontalnej, skoro już o damsko-męskich klimatach mowa. Polecam szósty kawałek nazwany [i]"Too Bad"[/i]. Hipnotyzuje. W [i]"The Wedding Song"[/i] pojawia się ciekawy motyw gitarowy, który również zapada w pamięć. Taka skoczna irlandzka melodia.
W połowie numeru [i]"Human Touch"[/i] słychać dobitnie klimat [b]Depeche Mode[/b] (spróbujcie wyłapać tak koło 3:30). Robi się tak specyficznie i mrocznie. Pulsujący bas po raz kolejny przejmuje dowodzenie. Ogólnie rzecz biorąc gitara basowa dzierżona przez Sylwestra Adama spełnia na całej płycie nie tylko rolę rytmiczną, ale i melodyjną. Przyjemne dla ucha pulsacje i melodyjność tego instrumentu prowadzą słuchacza przez cały czas. Duże brawa! Zwłaszcza przejmujący początek tytułowego utworu robi spore wrażenie. [i]"Icebreaker"[/i] jest też ciekawy od strony wokalnej, tu właśnie dobitnie słychać Harketa z [b]A-HA[/b]. Klimat uzupełnia arktyczny wiatr, szumiący w tle. Szkoda, że w pozostałych utworach panowie nie poszli tym tropem. W [i]"Call It Freedom"[/i] ewidentnie zwalniają i bas przestaje jednoznacznie dominować, oddając pole delikatnie snującym się dźwiękom gitary elektrycznej. [i]"Burning Robe"[/i] to znowu powrót tej maniery wokalnej, o której już wspomniałem, na szczęście całość ratują przestrzenne dźwięki i fenomenalny puls basu. Kończący krążek utwór [i]Coming Home[/i] daje poczucie dobrze wykonanego dzieła.
Czegoś tu jednak brakuje. Pozostaje pewien niedosyt, nie dlatego, że utworów jest za mało, wręcz przeciwnie jest ich nawet za dużo, przez co muzyka po pewnym czasie trochę "usypia". Niedosyt powstaje, dlatego głównie, że całość jest niemal absurdalnie równa. Brakuje na płycie jednego czy dwóch kawałków, które by beznamiętnie porwały słuchacza i spowodowały chęć zagłębienia się w kolejne takty. Brakuje niekontrolowanego rzucenia się w wir muzyki, oddania się absolutnie i w całości, bez opamiętania. Ta jednostajność i przewidywalność powoduje po pewnym czasie lekkie zmęczenie. Jest jedna iskierka w postaci utworu [i]"Steps Ahead[/i]" wybranego na singiel, mający promować to debiutanckie wydawnictwo. Jest też niezły [i]"Icebraker[/i]". Niestety to trochę za mało, żeby złamać ten jednolity przekaz. Nie mniej życzę obu Panom szerokich horyzontów twórczych w przyszłości mając nadzieję, że na kolejnych płytach rozwiną swój ciekawy styl.
Moja ocena 4/5
Ryszard Lis
Albumy wg lat
Recenzje Varia
- Wielce ciekawy to zespół, całe to Omni. Kiedy bowiem tryumfy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Omni (Omni)
- Nigdy nie byłem i do dziś nie jestem zagorzałym fanem… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Ozzmosis (Ozzy Osbourne)
- Zanim przejdę do sedna, muszę szczerze przyznać, że ogarnęło mnie… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Leidenschaft (Lacrimosa)
- Swego czasu powstał w mojej głowie osobliwy podział twórczości Lacrimosy… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Lichtgestalt (Lacrimosa)
- Kiedy po raz pierwszy usłyszłem "Echos", a było to zaraz… Skomentowane przez Dariusz Maciuga Echos (Lacrimosa)
- Z twórczością zespołu Lion Shepherd mam przyjemność zapoznać się po… Skomentowane przez Aleksandra Leszczyńska III (Lion Shepherd)
- Chyba żaden album Metus nie powstawał tak długo i w… Skomentowane przez Gabriel Koleński Time Will Dissolves Our Shadows (Metus)
- Długo zabierałem się do napisania tej recenzji, może nawet trochę… Skomentowane przez Bartek Musielak III (Lion Shepherd)
- Jeśli miałbym wskazać jakieś państwa na świecie, które otacza aura… Skomentowane przez Bartek Musielak Unortheta (Zhrine)
- O Seasonal, jednoosobowym projekcie pochodzącego z Białegostoku Macieja Sochonia pisaliśmy… Skomentowane przez Gabriel Koleński Heartvoid (Seasonal)
- Szanse, że Adam Płotnicki będzie wciąż kojarzony jako wokalista Crystal… Skomentowane przez Gabriel Koleński 4.3. (Plotnicky)
- Czasem zdarza mi się słuchać albumów, przy których myślę sobie,… Skomentowane przez Gabriel Koleński Silent Sacrifice (Seasonal)
- To miał być singiel, ewentualnie maxi singiel, potem epka, ostatecznie… Skomentowane przez Gabriel Koleński Under the Fragmented Sky (Lunatic Soul)
- Istnieją takie zespoły czy projekty muzyczne, które powstają z potrzeby… Skomentowane przez Gabriel Koleński Radio Voltaire (Kino)
- Chciałem rozpocząć podniosłym „Polak potrafi!”, ale w sumie to nie… Skomentowane przez Bartek Musielak Litourgiya (Batushka)
- Szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem zrozumieć pojęcia jesiennych wieczorów oraz… Skomentowane przez Gabriel Koleński Black Butterflies (Metus)
- Premiera płyty ”Fractured” to dobry moment na przypomnienie sobie całej… Skomentowane przez Wolrad Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Zdarzają się takie albumy, do których podchodzę ze sporym dystansem… Skomentowane przez Bartek Musielak Heat (Lion Shepherd)
- Z reguły bywam ostrożny w stosunku do albumów przygotowanych w… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Live 1 (Security Project, The)
- We Come From the Mountains to jedna z najnowszych propozycji… Skomentowane przez Krzysztof Pabis We Come From the Mountains (Tiebreaker)
- Kiedy dotarła do mnie nowa płyta projektu Yagull ucieszyłem się.… Skomentowane przez jacek chudzik Kai (Yagull)
- Rok 1974 okazał się bardzo wyczerpujący dla Mike'a Oldfielda. Artysta,… Skomentowane przez Michał Jurek Ommadawn (Oldfield, Mike)
- Zawsze bardzo się cieszę, kiedy w ręce wpada mi coś… Skomentowane przez Paweł Caniboł Loneliness Manual (Seasonal)
- Swego czasu przemierzając internetowe portale streamingowe, bo miewam czasami takie… Skomentowane przez Bartek Musielak Krimhera (KRIMH)
- Konsekwentnie szukam ciekawych rzeczy na obrzeżach muzycznego rynku. Bo rynek… Skomentowane przez Paweł Tryba Crashendo (Fryvolic Art)
- Generalnie staram się na nie recenzować bezpłatnych dałnlołdów, ale zrobię… Skomentowane przez Paweł Tryba #I’mNotAddicted (Ordinary Brainwash)
- Na ten album czekałem z niecierpliwością. Kiedy Mariusz Duda ogłosił,… Skomentowane przez Bartek Musielak Walking on a Flashlight Beam (Lunatic Soul)
- Dies irae... dzień gniewu, popularny motyw sztuki średniowiecznej i barokowej;… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Dies Irae (Devil Doll)
- Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zespoły są niszowe bądź po… Skomentowane przez Edwin Sieredziński The Sacrilege of Fatal Arms (Devil Doll)
- W poprzednich recenzjach przedstawiłem Devil Doll jako pogrobowca starego dobrego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Sacrilegium (Devil Doll)